Pomimo niestabilnej inflacji wielu Polaków planuje spędzić tegoroczne wakacje za granicą. Za wcześnie jeszcze na jakiekolwiek podsumowania, ale wygląda na to, że po raz kolejny w czołówce najpopularniejszych kierunków znajdą się Grecja, Chorwacja, Hiszpania, Włochy czy Turcja.

Najrzadziej odwiedzane kraje w Europie

Podróże do sprawdzonych, często odwiedzanych miejsc wiążą się z tym, że na miejscu prawdopodobnie trafimy na tłumy innych turystów – czy to w hotelach i restauracjach, czy na ulicy.

W sezonie kurorty wyglądają zupełnie inaczej niż w przykładowo w styczniu i czasem trudno stwierdzić, co jest autentyczne, a co wykreowane na potrzeby wczasowiczów. I nie ma w tym nic złego – bo przecież każdy podróżuje i wypoczywa tak, jak chce. Nie wszyscy muszą podróżować z plecakiem po najmniejszych i najbardziej odizolowanych wioskach.

Mołdawia wciąż nieodkryta

Dla tych, którzy nie chcą wyjeżdżać poza Europę, ale chętnie zobaczą coś nowego, alternatywą mogą być państwa, do których turyści zaglądają wyjątkowo rzadko. Od dłuższego czasu pierwsze miejsca na tej liście prawie się nie zmieniają.

W czołówce zawsze znajduje się między innymi Mołdawia słynąca z win i przeboju „Dragostea Din Tei”. Na początku lat dwutysięcznych świętował on triumfy niemal na całym świecie.

W Mołdawii łatwo się wyciszyć i uprawiać slow life. / fot. Sorin Rechitan / EyeEm/Getty Images

Napoje wysokoprocentowe i muzyka mogą wskazywać na to, że Mołdawianie umieją się bawić. Jak na razie przekonują się o tym nieliczni. Stolica Mołdawii – Kiszyniów – często jest nazywana „najrzadziej odwiedzaną stolicą w Europie”. Trudno powiedzieć, w czym leży problem, bo na pewno nie w komunikacji. Z Warszawy na lotnisko w Kiszyniowie dolecimy bezpośrednio w niecałe 2 godziny.

Jako że Mołdawia nie jest oblegana przez podróżnych, infrastruktura turystyczna na miejscu nie przytłacza. Ma to swoje zalety. Mołdawianie zachowali i do dziś kultywują lokalne tradycje, kulturę i obrzędy. Turyści poszukujący najbardziej dzikich i autentycznych regionów, polecają wybranie się na południe Mołdawii, do Gagauzji.

San Marino i Monako ukryte przed turystami

Niewiele, bo poniżej pół miliona turystów rocznie odwiedza San Marino i Monako – jedne z najmniejszych państw na świecie. Dla przypomnienia: San Marino to enklawa położona na terenie Włoch, zamieszkana przez około 33 tys. osób. Monako z kolei znajduje się na Riwierze Francuskiej.

San Marino to znany kierunek, ale nie jeżdżą tam tłumy. / fot. Paul Biris/Getty Images

Niewielkie wymiary tych mikropaństw to ciekawostka podróżnicza. Jak się jednak okazuje, nie przyciągają turystów. Powód może być prosty: mało kto chce spędzać nawet kilkudniowy urlop w kraju o powierzchni 202 ha. San Marino i Monako najczęściej odwiedzają więc głównie wczasowicze wypoczywający w okolicy. W przypadku Monako na korzyść działa sąsiedztwo francuskich kurortów.

Bośnia Hercegowina dla wiernych różnych wyznań

Bośnia i Hercegowina często jest wymieniana wśród najrzadziej odwiedzanych państw w Europie. I choć kraj sąsiaduje z uwielbianą przez Polaków Chorwacją, to rzeczywiście mało kto chwali się wyjazdami do Sarajewa.

Co innego położone niedaleko Mostaru miasteczko Medjugorie. To znane na całym świecie miejsce kultu maryjnego. Matka Boska miała ukazywać się tam na początku lat 80. Choć nie zostało to jeszcze potwierdzone przez Kościół katolicki, wierni co roku przybywają na południe Bośni i Hercegowiny.

Wyjazd do Sarajewa to pod wieloma względami podróż w czasie. / fot. Sergio Formoso/Getty Images

Jeszcze na studiach miałem okazję odwiedzić Bośnię i Hercegowinę w ramach projektu edukacyjnego dla młodych dziennikarzy. Gdyby nie ta okazja, pewnie do tej pory nie zobaczyłbym tej części Bałkanów. Z krótkiej podróży zapamiętałem przede wszystkim kultury mieszające się niemal na każdym kroku. O poranku budziły mnie jednocześnie kościelne dzwony i nawoływanie muezzina z meczetu. „Egzotyka” ma wiele imion, a na pewno szerokości geograficznych.