Kicz i erotyka

Wyspa Jeju, Korea Południowa

Demoniczni kochankowie, ogród penisów, najróżniejsze pozycje kopulacyjne – w parku Jeju Love Land wszystkie te tematy potraktowano z dużą dosłownością. Efekt? Rzeźby mocno erotyczne, którym daleko jednak do kunsztu indyjskich przedstawień Kamasutry. Obscenicznym figurom w ogóle daleko do tego, co zwykło się określać słowem „sztuka”. Grunt, że się podobają. Przez całą dobę przybywają tu tłumy. Ostatni zwiedzający wchodzą o północy i to jest najlepsza pora na oglądanie tego przybytku – mniej drażni artystyczny poziom tutejszych „dzieł”. Lokalizacja parku nie jest przypadkowa. Wyspa Jeju jest ulubionym celem podróży poślubnych. Nikt nie zliczy, ile pokoleń koreańskich dziewic weszło tu w obowiązki małżeńskie. Nic dziwnego, że powietrze przesiąkło erotyką. Wyczuli to dwaj seulscy studenci. To wtedy w ich głowach zrodził się szalony pomysł – park erotyczny. Nikt nie wierzył w powodzenie inwestycji. Myśl jednak natrętnie wracała, dopóki nie stali się właścicielami działki o powierzchni mniej więcej dwóch boisk piłkarskich. Od razu przystąpili do wypełniania jej rzeźbami ucieleśniającymi ich najskrytsze erotyczne fantazje.

Dla pokoju

Cały świat

Niepozornemu napisowi „LOVE” z charakterystycznie pochyloną literą „O” nic nie wróżyło międzynarodowej sławy. Dzieło Roberta Indiany, amerykańskiego artysty nurtu pop-art, w zamyśle miało nawoływać do pokoju w czasach wojny wietnamskiej. Kariera napisu rozpoczęła się w 1964 r., kiedy to pojawił się na pocztówce wydanej w Nowym Jorku przez Museum of Modern Art. Sześć lat później w tym samym mieście powstał pomnik. Wkrótce różnokolorowe wersje napisu ustawiono m.in. w Filadelfii, Vancouver, Lizbonie, Tokio, Taipei, Biszkeku i Bangkoku. Pomnik został także przetłumaczony na kilka języków – na przykład w Mediolanie zobaczymy słowo „AMOR”, a w Jerozolimie – „AHAVA”.

Dobra wróżba

Cały świat

Co kłódka zepnie, tego zły los nie ruszy! Z tą myślą zakochane pary zatrzaskują wspomniane kłódki na barierkach mostów miłości, a kluczyk wrzucają do rzeki. Zwyczaj zapoczątkowali bohaterowie powieści Federica Moccii Trzy metry nad niebem. W ten sposób na Ponte Milvio w Rzymie złożyli dowód swego wielkiego uczucia. Wkrótce na barierkach zabrakło miejsca – nowe kłódki trzeba teraz zapinać na specjalnych łańcuchach. Mosty miłości zaczęły powstawać na całym świecie, również w Polsce. Pierwszym z nich był wrocławski Zielony Most. Jego magiczną moc potęguje pogłaskanie po głowie lwa spoczywającego przed katedrą. Nieco później kłódki zakochanych pojawiły się na barierkach  mostów: Jordana (Poznań) i Świętokrzyskiego (Warszawa). Mostom miłości założono również profil na stronie www.facebook.com/Mosty.Milosci.

Zakochani na dworcu

Londyn, Wielka Brytania

Jak wygląda romantyzm podróży? Według Paula Daya ma 9 m wysokość, 20 t. wagi i postać dwójki kochanków. Taką właśnie rzeźbę stworzył i ustawił na stacji kolejowej St. Pancras. Nie wiadomo, co przeżywają bohaterowie tej sceny – smutek rozstania, a może radość spotkania? Jedno jest pewne – rzeźba The Meeting Point przypomina, że stacja kolejowa jest miejscem, gdzie miłość może czekać na następnym peronie. Szczególnie romantyczny klimat panuje wieczorem, kiedy niczym księżyc w pełni, rozświetla się tarcza, wiszącego nad kochankami zegara.

Żywy pomnik

Birmingham, Wielka Brytania

Każdej wiosny mężczyzna-drzewo wypuszcza nowe, zielone pędy. Green Man – prastary symbol odradzającego się życia – niczym cyklop podtrzymuje ścianę Green House’u, tuż przy bramie do Custard Factory. Wysokie na 12 m, ekologiczne dzieło zambijskiej artystki Tawny Gray uosabia niezwyciężoną siłę natury, ale też płodność, które w murach dawnej fabryki custardu są szczególnie pożądane. Oczywiście w znaczeniu symbolicznym, odnoszącym się do twórczego natchnienia. Nie bez przyczyny powstają tu galerie, pracownie, teatry, studia nagraniowe czy agencje reklamowe. Rozejrzyjmy się uważniej po tej artystycznej oazie – w zaułkach, na ścianach czy  w bramach ukrywa się jeszcze kilka równie ciekawych rzeźb.