Nur to światło po afgańsku i persku. Po świetlistym ogrodzie Afganistanu instynktownie chodziłam jego ścieżkami, znajdując zarzewia nadziei w najbardziej niespodzianych miejscach, na dnie najczarniejszej rozpaczy.

- Monika Bułaj

Co zabrała Pani ze sobą w podróż do Afganistanu?

Bardziej niż aparat w takich miejscach liczą się odpowiednie buty. Chodzi o to, by móc codziennie przejść 50 km w czymś, co przypomina obuwie afgańskie. By jak najbardziej zmieszać się z ulicznym tłumem i opóźnić tę chwilę,gdy cię w nim zauważą  i wyłuskają wzrokiem. Fotografuję leicą, bo jest mała, ma piękną optykę i mogę na niej w miarę polegać. Używam maleńkiego obiektywu 35 mm, który rysuje kreską światło w ciemności, nie noszę torby fotograficznej. Podróżuję lekko. By wejść wszędzie, podjechać koniem lub osłem, wskoczyć do ciężarówki czy do bagażnika kolektywnej taksówki, w każdej chwili móc zniknąć lub zmienić drogę. Tak samo zresztą przemieszczają się Afgańczycy.

Efektem Pani podróży jest album Nur. Zapiski Afgańskie. Zdjęcia łączą się w nim z tekstem. Skąd pomysł na tę formę.

Zdecydowałam się pomieszać tekst ze zdjęciami, bo tak wiele jest tam do opowiedzenia! Fotografia, reportaż literacki oraz trzeci poziom narracji, czyli podpisy, to jest inny gatunek literacko- wizualny, który uprawiam od lat. Te poziomy narracji są tak samo ważne. Fotografie nie są ilustracjami do tekstu, a tekst tłumaczeniem tego, co na zdjęciu. Spotkanie dwóch fotografii na rozkładówce jest owocem długiej pracy. I właśnie z tych spotkań wyłania się treść i sens: opowieść o mieszkańcach Afganistanu żyjących w cieniu chronicznej wojny, historia kraju, kody zachowań, kultura, strategie przeżycia, wiara. To jest technika montażu filmowego, praca z kształtem, czasem znaczeniem, muzycznym rytmem obrazu. Tak by zostawić czytelnikowi przestrzeń dla wyobraźni
i pytań, prowadząc go delikatnie, czasem podsuwając mu nowy wątek, czasem przypominając, gdzie już był.

Jak się podróżuje po kraju tak nieprzyjaznym kobietom?

W takich krajach dla każdego przybysza, niezależnie od płci, wszystko staje się wyzwaniem. W Afganistanie zmieniają się kody, wyostrza uwaga. Również wyobraźnia pracuje inaczej, bo trzeba wejść w rytm miasta, drogi, ludzi. Jako kobieta miałam dostęp do świata niewidzialnego dla reportera mężczyzny. Staram się zawsze obracać słabość w korzyść, kłopoty – w nowe okazje spotkania. Zdarzały się sytuacje trudne właśnie dlatego, że byłam kobietą, ale były tak nieistotne wobec tego, co wokół, że o nich szybko zapomniałam.

Rozmawiała Julia Lachowicz