Panie Lubomirze skąd pomysł projektowania w latach 50. i 60. figurek porcelanowych? 

W tamtych czasach w Instytucie Wzornictwa Przemysłowego w Warszawie duża rzeźba była zarezerwowana dla „idoli komunistów”, a ja nie zamierzałem im służyć w żaden sposób. „Uciekłem” więc w rzeźbę kameralną – w projekty porcelanowych figurek, traktując je z cała powagą należną tej formie wyrazu. Pomysły są wokół nas i z nas, inspiracja płynie z otaczającego nas świata.  

Mnie od zawsze interesował człowiek, jego emocje, przeżycia, jego wnętrze. Taka praca jak „dziewczyna w spodniach”, to nie tylko piękna postać smukłej kobiety, ale również wyraz nowoczesnej postawy wobec świata: odwagi, zdecydowania, jej noga wysunięta do przodu i włosy związane w koński ogon sugerują pewną postawę wobec życia. Każda stworzona przeze mnie postać to osobna historia, która pod trójwymiarową formą kryje coś więcej…

Na czym polega fenomen pana figurek? Po latach wracają do polskich domów. Są modne, każdy chce je mieć, ale osiągają astronomiczne ceny.

O cenach trudno mi powiedzieć, bo w Stanach nie są tak powszechne, jak w Europie. Wracają, są modne, ponieważ są ponadczasowe. Stylistyka postaci figurek czy zwierząt jest na wskroś nowoczesna, pozostawia miejsce na interpretacje dla odbiorcy, nie przytłacza detalami, jest lekka w odbiorze.

Choć muszę powiedzieć, że praca nad rzeźbami do porcelany jest bardzo trudna, szczególnie przy projektach, gdzie przez syntezę, przez podkreślenie cech charakterystycznych, zabiegi „uproszczenia” a w zasadzie pozbycia się detali, osiąga się efekt wyostrzenia, podkreślenia tego na czym nam zależy.

Przedmioty z pogranicza sztuki i wzornictwa, przemysłowego, szczególnie z serii limitowanych zawsze były pożądane przez miłośników sztuki i kolekcjonerów,

Dlaczego po latach przerwy wrócił Pan do projektowania dla fabryki AS Ćmielów?

Po latach wróciłem, bo nadal uważam, że fakt posiadania małej rzeźby kameralnej w domu wpływa na poczucie smaku ich właścicieli, buduje pewną wrażliwość, a wiadomym jest, że nie każdy może sobie pozwolić na zakup rzeźby. Figurki porcelanowe nadają wnętrzu charakter.

Pomimo, że jestem opisywany w Ameryce jako polsko-amerykański artysta, moje serce w większości należy do Warszawy, stąd propozycja i możliwość kontaktu z krajem była pokusą nie do odparcia. I właśnie dlatego po roku 2000 wróciłem do projektowania form do porcelany.

Jaskie są nowe figurki? New York Times nazwał mnie „rzeźbiarzem ruchu”, już po wyjeździe do Nowego Jorku, przez lata tworzenia rzeźb, czuję że to właśnie ruch jest szczytem tego, co osiągnąłem w rzeźbie.

I takie też są nowe projekty. Nowe tancerki porcelanowe są dynamiczne, ruchliwe, myślę też, że bardziej emocjonalne.   ​