Skojarzenie sceny erotycznej z liczbą prawdopodobnie ułatwiało zapamiętanie tej niszy. Szczególnie że w starożytności krążyło wiele katalogów z opisanymi i numerycznie sklasyfikowanymi pozycjami seksualnymi. W kompleksie termalnym znajdują się też piękne mozaiki erotyczne o komicznym charakterze. Zdecydowanie mniej wyrafinowane artystycznie wizerunki zdobią pompejański dom publiczny. Jeden z ok. 25 lokali spod znaku czerwonej latarni w odróżnieniu od wielu jednoizbowych przybytków, często zlokalizowanych na tyłach gospody czy austerii, był świetnie zorganizowany i działał legalnie. Tak jak przed wiekami również i dziś cieszy się wielką popularnością. Nawet poza sezonem ustawia się przed nim spora kolejka turystów, którzy jeden za drugim wchodzą do środka. Na parterze oglądają pięć małych pomieszczeń z murowanymi łóżkami i latryną, a na piętrze – bardziej luksusowe pokoje z drewnianymi łóżkami. Umieszczone nad nimi malowidła ścienne przedstawiają erotyczne pozy wraz z ceną usługi. Na fresku obrazującym akt seksualny a tergo widnieje napis: lente impelle (posuwaj powoli). Obecnie malowidło znajduje się w muzeum archeologicznym w Neapolu.

Za seks antyczni pompejanie z reguły płacili od dwóch do ośmiu razy więcej niż za porcję dobrego wina.

W domach publicznych, zwanych wówczas lupanarami, od słowa lupa oznaczającego prostytutkę, pracowały najczęściej niewolnice orientalne i greckie. Bywało też, że najstarszy zawód świata uprawiały kobiety wolne. Jako swoiste hobby traktowała przecież tę profesję słynąca z urody pierwsza dama Rzymu, żona cesarza Klaudiusza – Messalina. Arystokratka incognito wynajmowała pokój w domu publicznym. W legalnie działających pompejańskich burdelach, jak w całym cesarstwie, prostytutki musiały być zarejestrowane i płaciły podatki. Jako że ten zawód cieszył się sporą popularnością, uprawiające go kobiety wabiły klientów, pokazując się nago lub w przeźroczystych szatach. Inną formą reklamy były napisy na murach, sławiące kwalifikacje w sztuce kochania tej czy innej córy Koryntu.

Pompejańskie mury pulsowały życiem – do tej pory badacze odnaleźli na nich ponad 120 graffiti o seksualnym zabarwieniu.

Często były to ogłoszenia wypisywane przez panie uprawiające najstarszy zawód świata. Niejaka Felicja, pisząc: Felix felat – 1 assi, lapidarnie informowała, że za tę skromną kwotę wykonuje fellatio. Jej konkurentka Euplia żądała pięciokrotnie więcej. Najwyraźniej była to kobieta wykształcona i niezwykle zręczna w sztuce kochania, skoro obrała sobie za pseudonim imię nadawane przez artystów bogini Wenus. Dwaj panowie Glyco i Maritimus za pomocą graffiti informowali zainteresowane panie, że są mistrzami miłości francuskiej zawsze gotowymi, za niewygórowaną cenę, na ich rozkazy. Napisy służyły nie tylko reklamie płatnych usług seksualnych. W ten sposób mężczyźni chełpili się sprawnością fizyczną, umieszczając na murach krótkie opisy swoich seksualnych wyczynów lub, jak niejaki Festo, ograniczając się do lakonicznego stwierdzenia: hic fufuit cum sodalibus – tu z kolegami p... Wesoła ostentacja jurności była czymś zupełnie naturalnym.