Zwłaszcza Zatoka Pucka i Gdańska łączą kilka zalet kluczowych dla uprawiania obu sportów. Po pierwsze – silne, stałe wiatry. Pływanie na desce z żaglem lub z latawcem (kitem) jest bowiem tym trudniejsze, im słabsze i bardziej kapryśne są wiatry. Żeglarz musi reagować co chwila na zmieniające się warunki i najczęściej szybko ląduje w wodzie. A nad Zatoką Pucką wiatry są stałe i silne, latawiec działa więc tak, jak oczekuje jego pilot. Drugi atut – Zatoka Pucka ma niewielką głębokość, co dla początkujących, którzy w wodzie spędzają więcej czasu niż na desce, ma niebagatelne znaczenie. Poza tym zatokę przedziela płycizna zwana Rybitwią Mielizną, zamieniająca się w pasmo małych wysepek. Żeglarz może się zatrzymać i wysiąść na ląd, aby na przykład zwiedzić wystające z wody resztki polskiego okrętu podwodnego ORP Kujawiak. Trzeci atut – ważny zwłaszcza dla początkujących kitesurferów: Rybitiwa Mielizna zamyka zatokę, która w ten sposób zamienia się w basen. Pechowy żeglarz może nie dać rady wystarczająco precyzyjnie pokierować deską, ale w tych warunkach co najwyżej wyląduje na drugim brzegu zatoki i wróci do siebie autobusem. Nie trzeba go będzie szukać na otwartym morzu w drodze do Szwecji... Poza tym tu zawsze znajdzie się ktoś do pomocy. Warto wiedzieć:

  • 55 węzłów (prawie 110 km/h) to rekord prędkości na kitesurfingu
No to w drogę: Podstawowy kurs w FunSurf w Chałupach (www.windsurfing.com.pl), gdzie kursant oprócz sprzętu dostaje kask z radiową komunikacją z instruktorem, kosztuje 400–500 zł. Kompletne szkolenie, z samoratownictwem, nauką pływania pod wiatr – 1550 zł.