Muszę się do czegoś przyznać  – często gapię się przez okno w redakcji Travelera. Jeszcze w zeszłym roku podpatrywałam kulczyka, który siedząc na czubku topoli, śpiewał swoją zgrzytliwą piosenkę. Teraz redakcja mieści się w budynku, wokół którego drzew jest jak na lekarstwo, a najczęstszymi obiektami widzianymi za oknem są samoloty startujące z lotniska Okęcie (wiosną wzbudzają we mnie chęć, by polecieć do ciepłych krajów). W tej urbanistycznej dżungli oprócz gołębi, srok i kawek widuję kopciuszka i pustułki – sokoły, które regularnie zakładają gniazda na wysokich budynkach.

Takie ciągłe podpatrywanie ptaków zostało zdiagnozowane i ma swoją nazwę – birdwatching, a cierpiący na tę przypadłość to ptasiarz lub birdwatcher. W przeciwieństwie do ornitologa zwykle nie prowadzi on badań naukowych, choć jego obserwacje mogą być uwzględniane w fachowych opracowaniach. Podróżuje, by móc oglądać ptaki w ich naturalnym środowisku, często je fotografuje. Birdwatcherzy z Europy Zachodniej często przyjeżdżają do Polski – mogą u nas zobaczyć gatunki, które na Zachodzie stały się bardzo rzadkie lub wyginęły z powodu zniekształcenia środowiska przez człowieka. Ciągle mamy na przykład wodniczkę – ptaka żyjącego na podmokłych łąkach turzycowych. Z kolei na Wyspach Brytyjskich jesienią zdarzają się odwiedziny rzadkich gości z Ameryki Północnej przygnanych silnymi zachodnimi wiatrami. Birdwatching ma u nas coraz więcej zwolenników, daleko mu jednak do rangi hobby narodowego, jakim stał się w Wielkiej Brytanii. Obserwowaniem ptaków zajmuje się na Wyspach ok. 3–4 mln osób. W żadnym innym europejskim kraju nie zyskał tak dużej popularności.

Specjalnym przypadkiem birdwatchera jest tłiczer (ang. twitcher), czyli łowca gatunków. Sprawę traktuje wyczynowo i często odbywa dalekie wyprawy, by móc wydłużyć swoją listę zaobserwowanych ptaków. Przykładem może być pewna brytyjska para, Alan Davies i Ruth Miller, która w 2008 r. sprzedała dom i wyruszyła w ptasiarską podróż dookoła świata. W ciągu roku odwiedzili 27 krajów i „zaliczyli” 4341 gatunków, co w takim czasie jest nie lada osiągnięciem. Jednak jak na razie tłiczerem numer jeden na świecie jest 80-letni Anglik Tom Gullick – jego „kolekcja” wynosi blisko 8,8 tys. spośród ok. 10 tys. wszystkich gatunków żyjących na Ziemi.

W Polsce liczby te są dużo skromniejsze. Stwierdzono u nas ponad 430 gatunków, z których najlepsi łowcy widzieli jakieś 330. Z myślą o wszelkich ptakolubach, a tłiczerach w szczególności, została uruchomiona Ptasia Poczta Pantoflowa – serwis SMS-owy (www.birdwatching.pl/ppp). Każdy, kto wykupi w nim abonament (koszt 25 zł rocznie), otrzymuje nadsyłane przez ptasiarzy informacje o najświeższych obserwacjach rzadkich gatunków w Polsce.

Mądra jak gęś  Kiedy, gdzie i jak szukać ptaków? Można je oglądać wszędzie i zawsze, ale niektóre miejsca i pory szczególnie temu sprzyjają. Jest to przede wszystkim czas migracji, kiedy ptaki lecą wiosną na swoje tereny lęgowe, a jesienią na zimowiska. Na przykład stada kaczek, gęsi i różnych siewkowców (m.in. czajki) zatrzymują się na odpoczynek i żerowanie na nadrzecznych łąkach i rozlewiska – to najlepsze miejsca do ich obserwacji. Skoro o gęsiach mowa – chociaż istnieje powiedzenie „głupia gęś”, nie ma ono pokrycia w rzeczywistości. Ptaki te należą do bardzo inteligentnych w przeciwieństwie na przykład do sów, które – paradoksalnie – stały się symbolem mądrości.

Birdwatcher powinien być „rannym  ptaszkiem”. Większość tych stworzeń najbardziej aktywna jest przez dwie godziny po wschodzie słońca i o zmierzchu. W najcieplejszych godzinach dnia ptasi świat zamiera, ale dobrze się wtedy obserwuje myszołowy czy bociany krążące w kominach nagrzanego powietrza.

Ach, te błękitne oczy  Lornetka jest tylko narzędziem do obserwowania, trzeba jeszcze odnaleźć się w gąszczu nazw, kolorów upierzenia, głosów i zachowań. Dlatego na początek najlepiej zdać się na doświadczonego ptasiarza lub ornitologa. Podpowie on, na jakie cechy ptaka zwracać uwagę – na przykład kolor nóg, dzioba, głowy, oczu – żeby rozpoznać konkretny gatunek, a także w jakich środowiskach go szukać. Wiele osób ma problem z odróżnieniem chociażby kawki, wrony i gawrona (kawka jest z nich najmniejsza i ma błękitne lub białe tęczówki). Nawet duże miasta nie są ptasią pustynią. W parkach można obserwować m.in. sikory, kowaliki, zięby, dzwońce, pełzacze, różne drozdy, pokrzewki, niektóre dzięcioły. I oczywiście wrony. Wrona jako gatunek w całej Europie pospolity rzecz jasna rarytasem nie jest, ale obserwowanie jej poczynań może sprawić nie lada frajdę. Należy ona do rodziny krukowatych, znanych z inteligencji. Kiedyś w parku byłam świadkiem, jak fachowo podeszła do kwestii wyżywienia. Przejrzała opakowania w koszu na śmieci i wyjęła kawałek pizzy. Był to twardy, wyschnięty brzeg placka, przeskoczyła więc przez murek nieczynnej fontanny i wrzuciła ciasto do kałuży. Szczwane ptaszysko zjadło pizzę dopiero wtedy, gdy ciasto namiękło.

Miło cię poznać  Ptaki można rozpoznawać także po ich zachowaniu czy sposobie lotu. Każdy gatunek ma coś charakterystycznego. Wystarczy popatrzeć na sójkę, żeby się przekonać, dlaczego za morze nie dotrze – jej umiejętności można skwitować tak: dużo machania, mało latania. Kowaliki potrafią chodzić po pniach głową w dół (w przeciwieństwie do pełzaczy, które pełzną tylko w górę). Pustułki zawisają w powietrzu podczas polowania na gryzonie i owady na otwartej przestrzeni.

Obecność niektórych gatunków da się  stwierdzić właściwie tylko po ich głosie. Nie sposób wypatrzyć przepiórki, której środowiskiem życia są pola i łąki z wysoką roślinnością, derkacza na wilgotnych łąkach albo bąka gniazdującego w trzcinowiskach. Także w lesie trudno wśród gałęzi zobaczyć ptaki – zwykle najpierw się je słyszy. Umiejętność rozpoznawania ptasich głosów jest więc tak samo niezbędna jak posiadanie lornetki.

Głosy bociana czy kukułki zna każdy,  przy mniej znanych gatunkach zaczynają się schody. Nauka dźwięków wydawanych przez ptaki – za pomocą gardła, dzioba czy piór – jest niełatwą sztuką. Próbuję ją opanować od kilku lat i choć niewątpliwie czynię postępy, zdarzyły mi się wpadki. Na przykład pomyliłam kiedyś piecuszka z ziębą (oba pospolite w lasach), przez co do dziś muszę wysłuchiwać różnych złośliwości od znajomego ornitologa. Później wyczytałam, że śpiew piecuszka przypomina spowolniony śpiew zięby, co mnie pocieszyło. Odtąd nazywam piecuszka „zepsutą ziębą”.

Najłatwiej jest zapamiętywać głosy  ptaków właśnie przez skojarzenie ze znanymi dźwiękami lub słowami. Dziwonia moduluje swój śpiew jak wymawiane po angielsku nice to meet you (miło cię poznać), śpiew trznadla można porównać do wypowiadanych szybko, na jednej nucie słów „nie będzie suchej kobyle niiiiiiiiiiiiic”. Derkacz wydaje odgłos przypominający przeciąganie plastikową kartą po ząbkach grzebienia, świstunka – coraz szybciej terkoczący motorek. Hitem jest jednak ortolan, którego śpiew zaczyna się tak jak V symfonia Beethovena – ponoć to ptak zainspirował słynnego kompozytora.

Żeby nie było zbyt łatwo – niektóre  ptaki potrafią naśladować głosy innych gatunków. Sójka często „podrabia” myszołowa, zaś łozówka potrafi odśpiewać dźwięki wydawane przez ponad setkę różnych ptaków, w tym żyjących w Afryce, bo tam odlatuje na zimę.

Na początkującego birdwatchera czyha więc trochę zasadzek, ale największą z nich stanowi brak samokrytyki. W połączeniu z brakiem doświadczenia stanowi ryzykowną mieszankę – podczas prowadzenia obserwacji ptasiarz może zobaczyć to, co jest tylko jego pobożnym życzeniem.

CZEGO POTRZEBUJE PTASIARZ

LUNETA  

Do stacjonarnej obserwacji ptaków z dużej odległości, np. na jeziorach, w zatokach morskich. To wydatek od ok. 1 tys. zł (niska półka) do ponad 4 tys. zł (najwyższa półka). W Polsce popularne są lunety firm Celestron i Yukon.

LORNETKA

Najbardziej nadają się te o parametrach 10 x 50 lub 7 x 50, mogą też być 8 x 40 i 8 x 50 (pierwsza liczba oznacza powiększenie, druga średnicę obiektywu). Koszt od kilkuset złotych.

LITERATURA I FILMY

  • Lars Jonsson Ptaki Europy i obszaru śródziemnomorskiego, wyd. Muza – elementarz ptasiarza

 

  • Andrzej Kruszewicz Ptaki Polski, wyd. Multico – oprócz dużej porcji wiedzy mnóstwo anegdotek o ptakach

 

  • A. Marczewski, M. Maniakowski Ptasie ostoje, Carta Blanca – dla początkujących i zaawansowanych

 

  • Dziobem i pazurem, reż. Krystian Matysek, 2002 – film o życiu codziennym ptaków

 

  • Makrokosmos, reż. Jacques Perrin, film o migracjach ptaków, wydany na DVD (SPI Video, Francja 2008)

 


 


PTASIE KALENDARIUM

styczeń
Szansa na obserwowanie gatunków z północy, które przylatują do nas na zimę, np. jemiołuszek, myszołowów włochatych.

luty
Kruki budują gniazda. Jeśli zima jest łagodna, w zachodniej Polsce pojawiają się skowronki, czajki, żurawie – pierwsi zwiastuni wiosny.

marzec
Mogą się już pojawić bociany, zięby. Ciągną klucze dzikich gęsi. Wrony budują gniazda.

kwiecień
Dzięcioły czarne wykuwają dziuple. Pojawiają się jaskółki oknówki. Intensywnie śpiewa wiele ptaków, m.in. rudziki, zięby, dzwońce.

maj
Są już wszystkie ptaki, które odleciały jesienią do miejsc zimowania, np. słowiki, wilgi, dudki.

czerwiec
Wiele ptaków wysiaduje jaja lub karmi młode. Zaczynają odlatywać czajki.

lipiec
Rozpoczynają wędrówkę kukułki i inne ptaki, w tym siewkowce, np. rycyk.

sierpień
W połowie miesiąca bociany białe zbierają się na sejmiki przed odlotem.  

wrzesień
Żurawie zbierają się w duże stada przed odlotem. Nie ma już większości ptaków, które przyleciały na wiosnę.

październik
Mogą się pojawić migrujące górniczki i śnieguły – ptaki gniazdujące w tundrze.

listopad
Trwa przelot żurawi i dzikich gęsi.

grudzień
Choć to zima, w tym miesiącu, a także w styczniu, może zakładać gniazda krzyżodziób świerkowy.

DOKĄD NA PTAKI

W Polsce jest wiele miejsc sprzyjających obserwacjom – na mapie zaznaczyliśmy tylko te najczęściej odwiedzane przez ptasiarzy. Więcej ptasich ostoi o znaczeniu europejskim można znaleźć na www.ostojeptakow.pl W Europie zainteresowaniem birdwatcherów cieszą się m.in. delta Dunaju, Islandia, wybrzeże Skandynawii, a w okresie wiosennych i jesiennych wędrówek – cieśnina Bosfor i Cieśnina Gibraltarska, które stanowią główny szlak migracyjny wielu gatunków.