Czerwony kamyk

Ta wyprawa nie należała do łatwych nie tylko przez kłopoty z Dickiem. Plan był wyjątkowo ambitny, Ernest Giles badał praktycznie nieznane pustynne połacie środkowej Australii, przesuwając się w kierunku zachodniego wybrzeża. Niewiele wiadomo było o mieszkających tu Aborygenach. Wysokie, sięgające 40 stopni temperatury i brak wody nie motywowały wędrowców. Udało im się jednak dotrzeć i opisać wielkie słone jezioro w południowo-zachodniej części Terytorium Północnego oraz niezwykłą formację skalną w jego sąsiedztwie. Giles nie przypisał tym odkryciom wielkiej wagi, zresztą w pamiętnikach nie zostawiał zbyt barwnych opisów. To raczej urzędnicze porządkowanie faktów. Spisał więc, że na cześć Ferdynanda von Muellera, organizatora wyprawy, jezioro nazwał Lake Ferdinand (później Mueller przemianował je na Lake
Amadeus, oddając tym samym honor królowi Hiszpanii Amadeuszowi I, znanemu patronowi nauki). Niezwykłej formacji skalnej, znanej dziś także jako Kata Tjuta, nadał imię Mount Olga na cześć Olgi Nikołajewny Romanowej, królowej Wirtembergii. Wspomniał również o czerwonej skale wznoszącej się ok. 25 km dalej. To Uluru, świętość Aborygenów. Choć był pierwszym człowiekiem, który ją opisał, światową sławę zyskała dopiero za sprawą innego badacza, Williama Gosse’a.

Gosse dotarł tu rok po Erneście Gilesie i nazwał skałę Ayers Rock, honorując głównego sekretarza Australii Południowej. Na Gilesie skały tego regionu nie zrobiły wielkiego wrażenia. W dzienniku zanotował zaledwie kilka zdań, nazywając największą z nich „czerwonym kamykiem”.

Mimo tylu odkryć atmosfera w ekipie nie była najlepsza. Ernest naciskał na towarzyszy, żeby spróbować przedrzeć się do zachodniego wybrzeża kontynentu, jednak Carmichael się temu sprzeciwiał. Temperatury były zabójcze, dookoła pustka i brak jakichkolwiek strumieni. Ostatecznie dowódca wyprawy uznał, że czas wracać do domu.

 

Udręki odkrywania

A jednak wkrótce znowu ruszył w głąb kontynentu, ponownie dzięki wsparciu Ferdinanda von Muellera. Tym razem celem ekspedycji było odkrycie nowych pastwisk dla owiec. Rząd Australii Południowej zgodził się współfinansować wyprawę badawczą w zamian za przekazanie kopii dziennika wyprawy oraz sporządzonych w jej trakcie map i pomiarów. I choć w ekspedycji nie było nic romantycznego, Giles dumnie nazwał jej członków „Grupą Zachodniej Australii”. Skład ekipy był bardziej profesjonalny niż za pierwszym razem.
Ernestowi towarzyszyli: William Henry Tietkens, angielski przyrodnik, późniejszy członek londyńskiego Royal Geographical Society, australijski badacz Alfred Gibson oraz piętnastoletni James „Jimmy” Andrews. Prócz nich w skład ekspedycji weszły 24 konie i dwa psy.

Wyruszyli z Ross’s Waterhole nad rzeką Alberga 4 sierpnia 1873 r. Trzy tygodnie później dotarli do masywu Musgrave, który obeszli od zachodu, kierując się na północ, ku Uluru. Cel osiągnęli 14 września. W leżącym na południe od czerwonych skał masywie Tomkinson Rande Giles założył bazę, żeby 16 stycznia następnego roku ruszyć na północ, w kierunku gór Rawlinson Range. Trasa wiodła wzdłuż znanych odkrywcy glinianek z wodą. Jeziorka, jeszcze kilka tygodni wcześniej pełne wody, teraz okazały się tylko zagłębieniami wysuszonej gliny. Chciałbym zaznaczyć, że tysiąc mil po bezdrożach Australii odpowiada przejściu dziesięciu tysięcy mil w jakimkolwiek innym miejscu na kuli ziemskiej… może z wyjątkiem Arktyki i Antarktydy – zanotował Giles. Wyprawa zamieniła się w walkę o życie. Zanim udało im się dotrzeć do strumienia, nazwanego przez Gilesa „Sladen Water”, cztery juczne konie padły z pragnienia.

Obecność wody dawała nowe możliwości i pozwalała snuć dalsze plany. Odkrywcy rozbili nad strumieniem nową bazę – Fort McKellar. Tu zamierzali przygotować się do ostatecznego szturmu na zachód.'