Wraz z początkiem sezonu turystycznego, rozpoczyna się również sezon na stworzenia gryzące i żądlące. Spotkamy je przede wszystkim nad wodą, w liściastych lasach i na wilgotnych łąkach. Najbardziej znane spośród nich to, oczywiście, komary. W Polsce, tak jak w całej Europie, nie przenoszą one jednak żadnych chorób. Wszystkie konsekwencje ugryzienia ograniczają się do kilkudniowego swędzenia i bąbli.
Meszki – drugi wakacyjny przeciwnik – też nie są niebezpieczne, ale za to znacznie bardziej dokuczliwe. Po ukąszeniu rozległy, zaczerwieniony, twardy obrzęk utrzymuje się do 14 dni. Powoduje silniejsze swędzenie i większą bolesność. Meszki są maleńkie, z łatwością wciskają się pod ubranie. Zdarza się, że atakują gromadnie, dostając się do uszu, nosa, mogą wpaść do gardła. Spotkanie z chmarą tych owadów jest niezwykle nieprzyjemne, ale dopóki nie jesteśmy uczuleni, nic poważnego nam nie grozi.
Inaczej z kleszczami. Te są nosicielami groźnych chorób zakaźnych: wirusowego zapalenia opon mózgowych oraz boreliozy. Przed pierwszą chorobą możemy się zaszczepić, przed drugą – niestety, nie. Pajęczak ten znieczula miejsce, w którym przecina naskórek, dlatego ofiara nie ma pojęcia, że coś się w nią wgryza. Często odkrywa kleszcza na swoim ciele dopiero po kilku dniach. Tymczasem pierwsze 24 godziny od momentu wtargnięcia intruza do organizmu są najważniejsze, wtedy nie dochodzi jeszcze do zakażenia. Dlatego po każdej leśnej wycieczce należy dokładnie obejrzeć całe ciało. Kleszcze lubią delikatne miejsca, wędrują do pachwin, pach, za małżowiny uszne.
– Każdy, kto zauważy zaczerwienienie w miejscu ukąszenia, powinien skontaktować się z lekarzem – mówi dr Anna Górkiewicz-Petkow z Kliniki Dermatologicznej w Warszawie. – To jest pierwszy objaw zakażenia boreliozą. Nie wolno go zlekceważyć! Rumień może osiągnąć średnicę kilkunastu centymetrów, ale czasem bywa niewielki. Nie pojawia się od razu, lecz po kilku, a nawet kilkudziesięciu dniach; miejsce ukąszenia należy więc obserwować do miesiąca. Rumień zwykle jest niebolesny i ustępuje. Jeśli nie podjęto leczenia, choroba przechodzi do następnego etapu, długo nie dając żadnych objawów. Gdy w końcu pacjent przychodzi do lekarza, ma już zaatakowane stawy lub układ krążenia.
Ukąszenia pszczoły lub osy na pewno nie przeoczymy. Choć bolesne, nie są groźne. Oczywiście, póki nie jesteśmy na nie uczuleni. Co do tego jednak nigdy nie możemy mieć pewności – uczulić można się każdego sezonu.
– Reakcja alergiczna występuje z różnym natężeniem, potrafi być bardzo silna – mówi dr Górkiewicz-Petkow. – Tzw. wstrząs toksyczny zaczyna się od obrzęku zazwyczaj wargi górnej czy dolnej, potem przełyku i tchawicy, następnie pojawiają się trudności w oddychaniu, gwałtowny spadek ciśnienia, zaburzenia akcji serca. Takie objawy zagrażają życiu. Potrzebna jest natychmiastowa hospitalizacja.
Wyjeżdżając, warto zabrać środki, które odstraszają owady, i takie, które złagodzą skutki ukąszeń. W pierwszej roli dobrze sprawdza się Autan czy Off, w drugiej – Dapis żel oraz Fenistil maść. Obowiązkowe jest wapno zmniejszające objawy uczulenia.