Znajdujące się w pobliżu Limassol sanktuarium Apolla (Apollo Ylatis) z V w. p.n.e. zachowało się w lepszym stanie niż sanktuarium Afrodyty. Jest też pięknie położone na wzgórzu, gdzie nawet w największy upał wieje bryza. Za starożytnymi kolumnami widać lazurowe morze połyskujące w słońcu. Rozległy dach osłania kompleks łaźni parowych z wolną przestrzenią pod posadzką, którędy przepływało kiedyś gorące powietrze z pieców. Jak widać, ogrzewanie podłogowe wcale nie jest współczesnym wynalazkiem. Po lewej stronie od głównego wejścia widać ruiny palestry (miejsca przeznaczonego do ćwiczeń gimnastycznych) i latryn, za łaźniami wyrastają kolumny częściowo zrekonstruowanej w 1980 r. świątyni Apolla.

W drodze powrotnej do Pafos przyglądam się z autostrady mijanym wioskom. Na dachach domów bielą się zbiorniki z wodą, którą ogrzewa mocne cypryjskie słońce. Inny stały element w pobliżu domostw to gliniane kopulaste piece. Przygotowuje się w nich kleftiko – tradycyjną potrawę z mięsa, ziemniaków i czosnku. Kiedyś wypiekano tu także chleb.

W okolicach wsi Episkopi rzucają się w oczy okazałe domy na wzgórzach otoczone solidnym ogrodzeniem. To Akrotiri – jedna z dwóch suwerennych brytyjskich baz wojskowych na wyspie. Zgoda na ich utworzenie była warunkiem odzyskania niepodległości przez Cypr w 1960 r.

Rankiem ruszamy w góry Troodos do słynnego klasztoru Kykkos, najbogatszego na wyspie. Gdybyśmy mieli kilka dni więcej, można byłoby się pokusić o dotarcie do którejś z dziewięciu starych cerkiewek ukrytych w górach, wpisanych na listę UNESCO. Z zielonych dolin powoli pniemy się na porośnięte sosnami zbocza, mijamy wsie i kwitnące sady migdałowe. Po drodze chcemy zobaczyć Kelefos – jeden z zachowanych na Cyprze średniowiecznych mostów. Za wioską Agios Nikolaos skręcamy w szutrową drogę i docieramy do pięknego łuku z kamieni przerzuconego nad rzeką Diarizos. Kelefos jest największym i najbardziej znanym ze wszystkich mostów. W pobliżu znajdują się jeszcze dwa: Elaia i Roudias. Wszystkie je łączy pieszy szlak nazwany Venetian Bridges Nature Trail długości ok. 20 km, biegnący od wioski Kaminaria w pobliże Pafos. Tak jak na innych pieszych szlakach, także na tym stoją dziesiątki tabliczek z opisami fl ory i utworów geologicznych.

Mamy szczęście – kilka dni wcześniej mocno padało i pod mostem płynie teraz bystra spieniona rzeka. Skąd taka radość z powodu deszczu? Cypr od kilku lat boryka się z suszą, w zeszłym roku sytuacja była tak tragiczna, że wodę dowożono na wyspę tankowcami. Na wielu rzekach, a większość jest okresowych, wybudowano zapory, by łapać każdą kroplę słodkiej wody. Cóż za ironia losu – w kraju, w którym wzniesiono ponad sto zapór, woda musi być reglamentowana.

Z krętej drogi wiodącej nas do klasztoru widać zalesiony i jeszcze ośnieżony o tej porze roku wierzchołek Olymposu (1950 m) – najwyższego szczytu gór Troodos i Cypru. Jego tradycyjna nazwa – Chionistra – pojawia się na niektórych mapach. Nie jest on siedzibą mitologicznych bogów (nie należy go mylić z greckim masywem Olimpu), lecz miejscem lokalizacji brytyjskiej bazy wojskowej i radarów w kształcie gigantycznych piłek golfowych.

Założony w XI w. monaster Kykkos jest najbardziej znanym klasztorem na Cyprze, celem pielgrzymów i ataku licznych turystów. Przy głównym wejściu przedstawiciele tej drugiej grupy fotografują się z kolorowymi mozaikami przedstawiającymi archaniołów Michała i Gabriela. W krużgankach na głównym dziedzińcu można dostać oczopląsu – ściany są pokryte jeszcze wspanialszymi niż przy wejściu mozaikami i malowidłami przedstawiającymi sceny biblijne. W cieniu jest jednak zimno – daje o sobie znać wysokość 1300 m n.p.m. i wczesna pora roku. Uciekam do klasztornej cerkwi. Zaraz po wejściu zdumiewa mnie widok szerokiego ikonostasu kapiącego od złota. Wśród licznych wizerunków świętych jeden jest zasłonięty. Mnisi uznali, że blask ikony Matki Boskiej, której wykonanie przypisuje się Łukaszowi Ewangeliście, mógłby oślepić wiernych. Kobiety, które nie mogą mieć dzieci, modlą się jednak przed inną ikoną Matki Boskiej – także umieszczonej w ikonostasie, ale bardziej niepozornej. Gdy to nie pomoże, pozostaje założenie na biodra pasa przechowywanego w klasztorze, zawierającego ponoć fragment szaty Bogurodzicy.

Ikonostas oświetlają dziesiątki lamp oliwnych. Dziwię się, że jedno z „ogniw” łańcuchów, na których są zawieszone, stanowią... strusie jaja. Niektórzy dopatrują się w nich symboliki, ale wyjaśnienie jest prozaiczne. To pułapka na cerkiewne myszy wypijające oliwę z lampek – śliska skorupa jest dla nich nie do pokonania.