– Przepraszam Państwa, przylecieliśmy właśnie do Aten i szukamy darmowego noclegu. Najlepiej gdzieś blisko centrum – dukam w środku jednej z ateńskich restauracji ośmielony kilkoma łykami uzoe. Siedząca obok dziewczyna zerka na mnie i pyta: – Może być koło świątyni Zeusa? Patrzę na nią zaskoczony i po chwili radośnie kończę listę wydatków na pierwszy dzień: NOCLEG – ZA DARMO. 1 DZIEŃ
Rankiem, żeby nie obudzić Visy, naszej gospodyni, ja i moja żona Asia cicho robimy sobie kawę i siedząc na tarasie, dyskutujemy, jak najlepiej wydać 100 euro na osobę, przeznaczone na nasze wydatki przez redakcję travelera. W końcu uzgadniamy, że ograniczymy zwiedzanie do miejsc, do których zdołamy dotrzeć pieszo, najlepiej takich, gdzie można wejść za darmo. Co ustaliwszy kierujemy się w stronę... cmentarza.

PIERWSZY ATEŃSKI CMENTARZ
Leżą tu wszyscy znani zmarli albo ci, co znani nie są, ale załatwili sobie tutaj miejsce dzięki dobrym kontaktom. Nagrobki są białe, kremowe i czarne. Przy jednym z nich dwie ubrane na czarno kobiety trzymają w dłoniach tańczące na wietrze białe baloniki. Ołowiany kolor nieba sugeruje nadciągającą ulewę. Zaczepiony przypadkiem mężczyzna mówi nam, gdzie znaleźć grób Henricha Schliemanna. Nim docieramy do celu, deszcz, który w końcu się rozpadał, ustaje, a słońce przebija chmury. Na tle nieba odcina się nagrobna kaplica człowieka, który odnalazł legendarną Troję, opierając się na dziele Homera. Szczyt kaplicy zdobią płaskorzeźby z wojny trojańskiej. Przed małymi drzwiczkami leży róża. PLAKA [15 minut piechotą od cmentarza]
Ikon się nie maluje. Ikony się pisze. Bo one nie tylko pokazują świętych, opowiadają również historię Boga – mówi Maria Manetta, malując jedną z nich. Spostrzegłszy ją siedzącą przed sztalugami na półpiętrze kamienicy na Agias Philotheis, pukamy w okno, a ona macha ręką, że mamy wejść. Tak trafiamy do wnętrza Biblii.
– W „pisaniu” ikon ważny jest każdy element. Twarz. Ułożenie rąk. Kolory. Czerwony oznacza życie i piękno, biel – czystość i boskie światło, zielony – płodność i młodość… Tu nie ma przypadków. Wszystko jest tak, jak było zawsze. Malarz nie tworzy nowych obrazów – on kopiuje. Powtarza.
Nie chcąc dłużej przeszkadzać Marii, wychodzimy na dwór. Wielu ludzi uważa, że prawdziwe Ateny to położona w „sąsiedztwie bogów“ Plaka – niewielka dzielnica pełna krętych uliczek, schodów, ruin, kolumn, kościołów, knajpek, świątyń, które od 3 000 lat jak plastry miodu obrastają wzgórze Akropolu. Tomas, poznany przez internet mistrz reiki, czeka na nas w knajpce blisko kościoła św. Katarzyny.
– Prawdziwi Ateńczycy są tu od zawsze – stwierdza. – Nasi praprzodkowie wyszli prosto z ziemi. Bogowie schodzili na to wzgórze z nieba i uczyli pierwszych mieszkańców, jak żyć.
Krętymi uliczkami idziemy za Tomasem w stronę kościoła św. Katarzyny wzniesionego na miejscu świątyni Hestii – bogini ogniska domowego, podróżnych, nowożeńców i sierot.
Przystajemy przed zamkniętymi drzwiami tej bizantyjskiej świątyni. Za naszymi plecami tkwią jak wykrzykniki stare jońskie kolumny.
– Stąd zaczniemy zwiedzanie, pokażę wam moje Ateny – Tomas głaszcze kolumnę. – Musicie wiedzieć, że całe miasto jest jak wielopiętrowy tort. Na jednej świątyni budowano drugą, a na tej trzecią. Dlatego na Place nikt rozsądny nie robi remontu w piwnicy. No, chyba że chce, by zaraz wpakowali się do niej pozbawieni poczucia humoru archeolodzy i rozkopali cały dom.
Kiedyś Plaka stanowiła centrum Aten, z agorami, łaźniami, bibliotekami, miejscami spotkań, potem zmieniła się w dzielnicę burdeli, a wreszcie stała się mekką turystów. Patrzymy na mapę. Z lewej strony mamy Teatr Dionizosa, z prawej – agory.



TEATR DIONIZOSA
[5 minut od Plaki, bilet – 2 euro]
Wybielone od słońca i wyślizgane przez tysiące ludzkich pośladków kamienne ławy półkolem schodzą z boskiego wzgórza. Słońce jest białe. Nad miastem unosi się smog. Wszystko pokrywają zasieki rusztowań budowlanych. Ten teatr jest jednym z najstarszych na ziemi. Początkowo zbudowany był z drewna i dopiero w IV w. p.n.e. zastąpiono je marmurem. Według historyków mógł pomieścić ponad 17 tys. widzów. Zamykam oczy. Zaczynam się zastanawiać, jak wyglądały Wielkie Dionizje. W wigilię tego święta młodzi mężczyźni wnosili eisagoge – posąg Dionizosa na pamiątkę jego przybycia do Aten w 800 r. p.n.e. Wtedy to podobno bóg wina, rozzłoszczony złym przyjęciem, poraził mężczyzn dziwną chorobą – permanent-nym wzwodem. Gdy mieszkańcy Aten złożyli hołd Dionizosowi – erekcja ustąpiła. Otwieram    oczy. Nad teatrem Dionizosa wbijają się w niebo dwie samotne kolumny, a nad nimi, na szczycie góry, króluje Akropol. Tomas przerywa mi rozmyślania. – To był najsłynniejszy teatr grecki – mówi. – Tutaj po raz pierwszy pokazano dramaty Eurypidesa, Sofoklesa i Ajschylosa. Tu zbierali się wielcy Ateńczycy, którzy stworzyli demokrację… Ale nie kobiety. Dla nich wstęp był zakazany. Obywatele, obcokrajowcy, ewentualnie niewolnicy – tak, ale nie kobiety.
 
WZGÓRZE MUZ [10 minut od Plaki]
Wspinamy się po wygładzonych kamiennych płytach na Akropol. Patrzy-my z góry na położony niżej potężny obiekt z rzędami siedzeń, czyli teatr Herodesa Attyka zbudowany w II w. n.e. – Ten bogacz z Maratonu wzniósł  go dla upamiętnienia żony. Latem można tu zobaczyć przedstawienia teatralne. Idziemy dalej. Za parkingiem dla końskich dorożek wchodzimy na teren Wzgórza Muz, które wygląda, jakby zostało przeniesione z innego świata. Bezludne. Z ptakami wydzierającymi się na drzewach. Wędrujemy wzdłuż starożytnych ruin w kierunku niewielkiego kościółka Ágios Dimítrios z przepięknymi freskami bizantyjskimi. W środku panuje półmrok, który rozjaśniają tylko świece. Przed nami trzech mężczyzn śpiewa jakieś religijne pieśni. W powietrzu unosi się zapach kadzideł. Ktoś podchodzi do stojącego z lewej strony metalowego naczynia. Bierze jeden z leżących z boku plastikowych kubków. Zanurza go w naczyniu i gasi pragnienie, potem podaje nam. – Pijcie. To święcona woda – mówi. Ona oczyści wasze ciało i duszę. Oczywiście – korzystamy z okazji.
 
KOLACJA [10 euro na osobę]
Siedzimy w oknie greckiej knajpki na Monastiraki. Pada deszcz. Ulicą spływają tłuste plamy po oleju. – Słuchajcie – Irene, dziewczyna którą przed chwilą poznaliśmy, pochyla się nad stołem pełnym przystawek. – Czy wiecie, że w języku angielskim jest ponad 60 tys. greckich słów? Zgadnijcie, co oznacza angielskie enjoy? To greckie en zoi, czyli in life. – Czyli cieszyć się, po prostu być, żyć. – Tomas przerywa rozmowę, podnosząc miedziany dzbanek. – Zabierzmy się za Dionizosa, boga wina i wizji. 2 DZIEŃ
Tego dnia znienawidziłem swój budzik. Chociaż raczej powinienem znienawidzić ateński zwyczaj kończenia kolacji w okolicy śniadania. W czasie nocnej biesiady udało nam się ustalić wpływ mitów
greckich na rozwój cywilizacyjny Europy, konieczność używania do chińskiego jedzenia sosu sojowego, no i dowiedzieliśmy się, że bogini Atena sprawia, iż ludzie przyjeżdżając do jej miasta, są skazani na ciągłe przypominanie sobie przeszłości. Na dworze powietrze jest wilgotne i ciężkie. Oblepia i odbiera siły. Przedzierając się w jego gęstej zupie, docieramy taksówką na Monastiraki.
Bazar dopiero się budzi. Wygląda tak, jakby on również siedział całą noc w knajpie. Z pierwszą kawą tego dnia zaczynamy wędrować między skarbami rozłożonymi na ziemi i na dwukołowych wózkach. Na niedzielnym flea market na Monastiraki można znaleźć tysiące mniej lub bardziej potrzebnych rzeczy. Popielniczki, naturalnej wielkości rzymskiego centuriona, stare srebrne lustro, kawałek kolumny, wieszak, stare numery Playboya, klamki, swastyki, plakietki. Starzy ludzie grzebią tam w poszukiwaniu okazji i chyba trochę pamięci, turyści liczą na nieszablonową pamiątkę. Wychodząc z bazaru, natykamy się na uliczce Aghias Theklas na reklamę poety-szewca. Wchodzimy do jego zakładu. Na ścianach wiszą sandały, wycinki z gazet mówiące o szewcu i jego butach. Zza kontuaru wychodzi do nas siwy mężczyzna.

Okazuje się, że Stavros Melissinos robi TE SANDAŁY. Sandały, w których chodził Lennon („był tu z Beatlesami ze trzy razy”), sandały Gary’ego Coopera, Sophii Loren… – Wiesz, w wojsku byłem oficerem. – Melissinos mówi, uśmiechając się, – I pamiętam, w ’53, zobaczyłem w kinie film. Tak mnie poruszył, że jeszcze  tej nocy napisałem swój pierwszy wiersz. Potem zaniosłem go do gazety, a oni mi go wydrukowali.... Gdy kończyłem służbę, miałem już cały tomik poezji. Chcieli, żebym poszedł pracować do radia, tylko że to była rządowa posada i nie mógłbym pisać bez cenzury. A ja chciałem pisać to, co chciałem... Wróciłem więc do ojca, a że on był szewcem, ja też nim zostałem.
Obok nas syn wiecznie uśmiechającego się szewca Pantelis – malarz, dramaturg i, a jakże, szewc – pomaga przymierzać buty klientce.
– Tutaj przyszedł kiedyś Lennon i kupił buty. Inni Beatlesi też kupowali. I pewnego razu syn mnie zapytał: Tato, dlaczego nie wziąłeś od nich autografów? Cóż – odparłem. – A dlaczego oni nie wzięli mojego?
Wychodząc ze sklepu, trzymam w ręku tomik z autografem.

MUZEUM ARCHEOLOGICZNE
[30 minut od Plaki, wejście 7 euro]
Wszystkie przewodniki rozpisywały się o nim w superlatywach. Musimy je zobaczyć. Wędrujemy śladami sztuki greckiej od czasów prehistorycznych, przez „złotą erę”, aż do okresu dominacji rzymskiej. Korytarze, sale, znudzone strażniczki, turyści i ukryte za szybami kawałki ceramiki i ozdoby. Złota „Maska Agamemnona” znaleziona przez Schliemanna świeci się za zbrojoną szybą. Kamienna Atena stoi w pustej sali. Młody chłopak kopiuje erotyczną scenę z płaskorzeźby. Obok Dionizos z winnymi gronami wplecionymi we włosy podrywa nimfy. Wszystko razem jest piękne, ale prześladuje mnie myśl, że w tych przestronnych pomieszczeniach samotne posągi bogów i herosów wyglądają jak obce byty wyrwane z naturalnego środowiska.

AGORA RZYMSKA [Plaka, wstęp 2 euro]
Mieliśmy nadzieję, że może tutaj, gdzie każdy centymetr przestrzeni związany jest z historią, uda nam się odnaleźć to, czego szukamy w podróżach – genius loci, ducha miejsca. Mijając dawny budynek meczetu i antyczne ubikacje, stajemy pod ośmiokątną Wieżą Wiatrów (II w. p.n.e.). Wyjmuję przewodnik i dowiaduję się, że początkowo na jej szczycie znajdował się ruchomy posążek Trytona wskazujący kierunek wiatru, a każda ze ścian poświęcona była jednemu z bogów wiatru. Na ścianach wieży było też 8 zegarów słonecznych, a wewnątrz umieszczono klepsydrę wodną. Dziś budowla jest tylko smutną atrakcją, przed którą turyści robią sobie zdjęcia z serii TU BYŁEM.
Podobny los spotkał leżącą niedaleko przepiękną niegdyś Bibliotekę Hadriana. Dawniej była ozdobą Agory Rzymskiej, dziś znalazła się między sklepikami i knajpami. Kiedyś zachwycała wielkością i przepychem – potężny dziedziniec otoczony był setką kolumn, udekorowany kwiatami, fontannami i kamiennymi „nyżami”, w których przechowywano zwinięte manuskrypty. Dziś jest tylko kolejnym miejscem, które „należy” odhaczyć w czasie zwiedzania.

AGORA GRECKA [Plaka, wstęp 4 euro]
W starożytności na terenie Agory koncentrowało się życie społeczne Ateńczyków. Tutaj przychodzili, by coś kupić, żeby pogadać ze znajomymi, pomodlić się albo odwiedzić jakąś instytucję państwową. Tutaj Sokrates uciekał przed żoną Ksantypą, która według legend systematycznie biła go po głowie sandałem. Tutaj też odbywały się obrady Zgromadzenia Ludowego (pierwowzoru parlamentu) i ludzie bawili się, oglądając pierwsze przedstawienia teatralne.
Moją uwagę przykuwa świątynia boga kowali i złotników – Hefajstosa (445 p.n.e. – 425 p.n.e.), która w średniowieczu została zamieniona na kościół św. Jerzego, i leżąca po przeciwnej stronie dawna stoa (zadaszone kolumnady) króla Pergamonu Attalosa II z II w. p.n.e. – czyli dzisiejsze Muzeum Agory z resztkami pomników, ceramiki i z rozczulającymi antycznymi muszlami klozetowymi. Siadamy na powalonej kolumnie. Myślę o moim ulubionym filozofie – Sokratesie. Może on również siedział koło tej kolumny i właśnie tutaj doszedł do wniosku, że „wie, że nic nie wie”?


AKROPOL [10 min od Plaki, wstęp 12 euro]
 Na teren „górnego miasta”, czyli Akropolu, wkraczamy z pewną nieśmiałością, bo tak się wchodzi do miejsca, które „od zawsze” istnieje w ludzkiej świadomości. W tłumie turystów przechodzimy przez Propyleje, potężną niegdyś bramę, która oddzielała świat ludzi – Aten od świata bogów – Akropolu. Tutaj oddawano cześć najważniejszym
z nich Atenie, Zeusowi, Posejdonowi… Znów przymykam oczy. Widzę tłumy wiernych tańczących i zanoszących ofiary na ołtarze. Otwieram oczy. Chyba niepotrzebnie.
Partenon – czyli Główna Świątynia, dom Ateny, był kiedyś jednym z cudów świata. W środku znajdował się 11-metrowy posąg bogini – z kości słoniowej i złota. Atena pilnowała schowanego pod nią skarbca miasta. Dzisiaj wszystko zakrywają rusztowania. A posągu ani skarbu nie ma tam od wieków.
3 DZIEŃ

No to w drogę

■ W aglomeracji Aten mieszka prawie 4,5 mln ludzi – spośród ok. 10,7 mln mieszkańców Grecji. Poważny problem stanowią tu tłumy turystów i zanieczyszczenie spalinami, które latem powoduje powstawanie smogu. Sprzyja temu położenie Aten – miasto z trzech stron otaczają góry. ■ Ateny lepiej omijać w sierpniu – z powodu tłumu turystów i temperatury, która potrafi dojść do 40°C. Najlepszy czas na odwiedzanie miasta to jesień i wiosna, a także okres prawosławnych świąt, zwłaszcza Wielkanocy. ■ Samolotem – cena biletu zależy m.in. od sezonu. Przez cały rok do Grecji latają LOT, Wizzair i SkyEurope. Z Norwegian można polecieć już od 100 zł (plus opłaty lotniskowe). Dojazd z lotniska do miasta może zająć nawet 2 godziny, kosztuje ok. 4 euro.
■ Autobusy, np. Orbis Travel, jeżdżą przez Słowację, Węgry, Rumunię i Bułgarię – ok. 50 godzin jazdy i ok. 800 zł w obie strony. ■ Z uwagi na potężne korki paraliżujące miasto, najlepiej zamieszkać w takim miejscu, skąd do zabytków będzie można chodzić piechotą. Jeśli jednak ktoś chce mieszkać z dala od „starówki”, powinien poszukać noclegu w pobliżu jednej z trzech linii metra.
■ Cena biletów zależy od strefy (od 0,80 euro). Bilet na 24 godziny kosztuje 3 euro. Za weekendowy na wszystkie środki komunikacji trzeba zapłacić 10 euro.
■ Autobusy w Atenach (0,50 euro za bilet) często są zatłoczone i nie działa w nich klimatyzacja. Jeśli musicie przemieścić się „na kołach”, lepiej wybrać taksówkę – jest tania i wygodna. Wsiadając sprawdźcie, według jakiej taryfy jedziecie (jest dzienna i nocna), ponieważ taksówkarze czasami „zapominają” o zmianie. Taksówka zamówiona przez telefon kosztuje więcej niż złapana na ulicy.
■ Jedne z najtańszych opcji to noclegi w Youth Hotelach. Ceny 30–55 euro za łóżko. Inne dobre miejsca to hotele dla trampów – najlepiej i najtaniej zarezerwować pokój przez internet. Grecy są gościnni, dlatego jeśli naprawdę chce się zaoszczędzić na noclegu, warto posiedzieć w lokalnych knajpkach albo porozmawiać z ludźmi na ulicy (lub na uniwerku). Na pewno uda się znaleźć u kogoś miejsce na podłodze.
■ Polecamy hotel Student Inn (16 Kidathineon str., Plaka, tel. (0030) 210 324 4808, www.studenttravellersinn.com), z którego wszędzie jest blisko (także do informacji turystycznej na Amalia str., naprzeciwko wejścia do parku). Cena zależy od sezonu – od 20 euro za łóżko w pokoju wieloosobowym. W tym hotelu można poznać podróżników z całego świata (warte polecenia jest patio) i znaleźć przewodnika na pieszą wędrówkę po mieście. ■ Szukajcie miejsc, w których ludzie siedzący przy stolikach mówią po grecku, a nie po angielsku. Polecamy genialne kulinarne zagłębie, jakim są okolice Monastiraki  – dobry, kilkudaniowy obiad z winem to wydatek ok. 10 euro, przekąski na ulicy 0,5 euro, kawa – od 0,5 do 4 euro.
■ Życie w Atenach zaczyna się w nocy – wszystko, co dzieje się w środku dnia, jest jedynie preludium do wieczornego siedzenia w knajpach, rozmawiania, picia, jedzenia, tańczenia.
■ Przykładowe ceny: serek na kanapki – 2,25 euro; woda 1l – 0,8 euro; 1 kg arbuza – 1,5 euro; sok 1l – 1,9 euro; chleb – 0,6 euro. ■ Zwiedzając zabytki wieczorem i rano, unikniecie kłębiącego się tłumu turystów.
■ Dobrze jest opanować kilka greckich zwrotów, np. kalimera (dzień dobry), efcharisto (dziękuję), parakalo (proszę) – pomaga to w każdej sytuacji.
■ Wchodząc do świątyń, pamiętajcie o stosownym stroju. Kobiety z odsłoniętymi ramionami i w krótkich spodenkach nie wszędzie są wpuszczane.
■ W Grecji nikt się nie spieszy – jeżeli byliście z kimś umówieni albo ktoś wam coś obiecał, uzbrójcie się w cierpliwość. ■ Szewc-poeta - 2 Aghias Theklas St., 10554 Ateny.
■ Tani sklep z pamiątkami – Zeus, 3 Makrigianni St., 11742 Ateny (jak coś się kupi, można za darmo skorzystać z internetu).
■ Ambasada RP: Chryssanthemon 22, 154–52 Paleo Psychico, Ateny, tel. (0-030210) 677 82 60, 677 57 42. www.athens.polemb.net
■ Informacja o muzeach i zabyt- kach: www.culture.com