Latem w drodze na Rysy bywa bardzo tłoczno, za to zimą mało kto zapuszcza się tak wysoko w góry, toteż panują tam pustki. Roman Ficek wykorzystał ten fakt do zrealizowania swojego ambitnego planu.

30-latek jest jednym z czołowych polskich biegaczy górskich. Już od jakiegoś czasu zapowiadał, że planuje sprawdzić ile razy będzie w stanie wbiec na najwyższy szczyt Polski w ciągu 24 godzin. Pod koniec lutego podjął się tego wyzwania i zdobył Rysy dziewięć razy. Sportowiec relacjonował swój wyczyn w mediach społecznościowych i choć trudno w to uwierzyć, to na zdjęciach nieszczególnie widać po nim zmęczenie.

 

Roman Ficek z niesamowitym wyczynem na koncie

Ficek czekał na dogodne warunki pogodowe. Zależało mu przede wszystkim na tym, żeby bieg odbył się jeszcze zimą. Od marca nocne wędrówki po Tatrach są zakazane, a więc końcówka lutego była ostatnim możliwym terminem. Do kolejnej próby mogłoby dojść dopiero za kilka miesięcy.

Ultramaratończyk wystartował 25 lutego o 13:00. Początkowo zakładał, że w ciągu doby uda mu się zdobyć Rysy dziesięć razy. Na drugi dzień o 11:33 poinformował, że kończy wyzwanie na dziewięciu wejściach.  Po każdym zejściu ze szczytu odpoczywał w schronisku nad Morskim Okiem. Najdłuższa przerwa trwała około 45 minut.

 

W górach czuje się najlepiej

Wyczyn Romana Ficka odbił się szerokim echem nie tylko w polskich, ale również zagranicznym mediach. To już nie pierwszy raz, kiedy sportowiec przesunął granice swoich możliwości. Mimo że bieganiem zajmuje się dopiero od kilku lat, to już ma na swoim koncie ogromne sukcesy.

W 2017 roku pobił zimowy rekord w zdobyciu Korony Gór Polski. W ciągu zaledwie 83 godzin stanął na 28 najwyższych polskich szczytach. Dwa lata później przebiegł Główny Szlak Beskidzki (517 km) w 107 godzin i 25 minut. Na trasie nie korzystał z pomocy zespołu, który zazwyczaj przegotowuje jedzenie biegaczom oraz przepakowuje plecak co kilkanaście kilometrów. Ficek jadł i spał korzystając z turystycznej infrastruktury. W tym samym roku przebiegł też Łuk Karpat. Pokonanie trasy liczącej 2000 km zajęło mu 39 dni i 11 godzin.

Na 2022 rok ultramaratończyk zaplanował kolejny bieg – pokonanie łańcucha górskiego Skandynawii z północy na południe. Do tej pory nikt nie podjął się tego wyzwania.