- Przez kulejącą służbę zdrowia wielu chorych ludzi pozostaje bez diagnozy – przekonują eksperci THT i BASHH dodając, że tylko w Anglii w 2018 roku wykryto 500 tys. zakażeń różnymi chorobami przenoszonymi drogą płciową. 

 

W ostatniej dekadzie liczba stwierdzonych infekcji rzeżączką wzrosła co najmniej o 249 proc, syfilisu co najmniej o 165 proc. Statystyki Public Health England są jeszcze gorsze, 269 proc. wzrost zachorowań na rzeżączkę i 349 proc. na syfilis.

 

 

Szczególnie podatni na zakażenia są młodzi ludzie, homo i biseksualni, członkowie mniejszości etnicznych oraz nosiciele wirusa HIV. Blisko połowę nowych przypadków chorób wenerycznych zdiagnozowano u młodych ludzi. Najwyższy odsetek chorób wenerycznych stwierdzono w społecznościach osób czarnoskórych (zarówno pochodzenia karaibskiego, jak i afrykańskiego). 

Homo- oraz i biseksualni mężczyźni stanowią 75 proc. zarażonych syfilisem. Jeszcze 2018 roku rzecznik BASHH przekonywał, że winne temu są aplikacje randkowe dla osób homoseksualnych (jak Grindr) czy tzw. chemsex, moda na uprawianie seksu pod wpływem narkotyków prowadząca m.in. do bardziej ryzykownych zachowań (np. seks bez zabezpieczenia).

Do największych problemów wskazywanych w raporcie należą brak standaryzacji badań pomiędzy klinikami zdrowia seksualnego (wiele osób nie zostaje prawidłowo zdiagnozowanych) oraz stałe zmniejszanie wydatków publicznych na opiekę zdrowotną w tym zakresie (o 25 proc. od 2014 roku).

- W poprawę sytuacji, działając bezpośrednio w terenie, najbardziej zaangażowane są samorządy lokalne. Problem w tym, że kombinacja cięć budżetowych i brak jednolitej krajowej strategii wstrzymują wszelkie próby zmian – wyjaśnia Jonathan McShane, szef Terrence Higgins Trust.

Autorzy raportu ”The State of the Nation” zwracają uwagę, że aktualny stan opieki medycznej w zakresie zdrowia seksualnego najmocniej odbija się na grupach społecznych cierpiących już z powodu innych form dyskryminacji.

Jan Sochaczewski