Należy do rodzaju Haliaeetus, a nie Aquila – orłów właściwych. Łączy go z nimi rodzina – jastrzębiowate. Jego łacińską nazwę tłumaczy się jednak dosłownie na „orła morskiego” i tak właśnie określa się go w większości języków świata. Nie wiedzieć czemu polski sili się w tej kwestii na oryginalność. Choć środowisko naukowe ulega modzie na skróconą nazwę, dla znacznej części ornitologów bielik orłem po prostu jest. Większość nie ma też wątpliwości, że to on widnieje w godle Rzeczpospolitej. (Przeczytaj też: ornitolog radzi, jak fotografować bieliki)

Odpowiedzi na pytanie, w jaki sposób przedstawiciel orłów na nie trafił, są dwie. Pierwszą z nich jest legenda o Lechu, założycielu państwa Polan, który w okolicach Poznania natknąć się miał na skupisko orlich gniazd, założyć tam Gniezno i dać początek naszej państwowości. Drugą – fakt, że orzeł już w mitologii greckiej był mocno eksploatowanym symbolem siły i odwagi. Z Aten trafił do Rzymu na odznaki oddziałowe legionów. Stał się godłem króla Franków Karola Wielkiego, Cesarstwa Rzymskiego Narodu Niemieckiego, a następnie kształtujących się w Europie nowych państw. Był w herbie dynastycznym Piastów, z którego pod koniec XIII w. król Przemysł II uczynił oficjalny symbol państwa polskiego. Orły Polski, Brandenburgii, Czech, Moraw, Śląska, Opola czy Tyrolu różniły się zresztą niemal wyłącznie kolorami wypełnienia. Polski herb był biały ze złotymi elementami. I choć w kolejnych wiekach forma graficzna godła ewoluowała, kolory były niezmienne. W dwudziestoleciu międzywojennym artysta akademik prof. Zygmunt Kamiński stworzył orła dla niepodległej Polski. W PRL-u ptak stracił koronę, którą odzyskał już po 1989 r. Dzisiejsze godło Rzeczpospolitej opiera się właśnie na przedwojennym projekcie prof. Kamińskiego. Według ustawy orzeł ma być biały, ze złotą koroną na głowie zwróconej w prawo, z rozwiniętymi skrzydłami, z dziobem i szponami złotymi.

Ustawodawca nie rozstrzyga kwestii pochodzenia gatunkowego. Również z historycznego punktu widzenia obiektywnych danych na ten temat nie ma. Trudno zresztą oczekiwać, by były. A jednak to, co wiemy o awifaunie tej części Europy, rozstrzyga wątpliwości.

To tylko fragment artykułu Adama Robińskiego ze styczniowego wydania "National Geographic Polska" – całość już w kioskach!