Krew krabów służy do wykrywania zabójczych dla człowieka mikrobów w szczepionkach czy podawanych zastrzykiem lekach, jak choćby insulina. Przed operacjami, opartym na niebieskiej krwi testem sprawdza się protezy medyczne (np. staw kolanowy, biodrowy) oraz narzędzia chirurgiczne i kroplówki. Zanim wynaleziono test LAL w latach 70-tych, do testów używano żywych królików. To było nie tylko barbarzyńskie, ale i mniej skuteczne od testu z krwi skrzypłocza.

- Endotoksyna pochodząca z bakterii Gram-ujemnych, jak Escherichia coli (E. coli) - na skutek reakcji immunologicznej - prowadzi do krzepnięcia hemolimfy (płynu ustrojowego pełniącego funkcję krwi i limfy) kraba.- Odkrycie tej właściwości skrzypłoczy doprowadziło do masowego wykorzystania ich w przemyśle biomedycznym jako czułego bioindykatora toksyn bakteryjnych oraz stworzenia testu LAL (Limulus Amebocyte Lysate), który pozwala na wykrycie niezwykle małej ich ilości w bardzo krótkim czasie – pisze Anna Pawłowska na serwisie e-biotechnologie.pl.

Limulus polyphemus żyje wzdłuż atlantyckich wybrzeży Ameryki Północnej, choć widuje się go też w w rejonie Sumatry, Filipin czy Japonii. Opancerzone zwierzę groźny kolec na ogonie używa nie do walki, ale jako łopatkę. Przestraszone ukrywa się w piasku na dnie. W piachu też, choć na lądzie, składa swoje jaja. Samica za jednym razem ma ich nawet 90 tys. Nie wszystkie młode zdołają dotrzeć do morza – wiele padnie po drodze ofiarą głodnych ptaków. W morzu z kolei odławiane są od lat przez rybaków szukających węgorzy – ciało kraba jest naturalnym wabikiem na te ryby.

To jednak z powodu swojej krwi stały się tak masowo poszukiwanym dobrem, że zaczęto obawiać się o ich zdolność przeżycia. Obecnie na potrzeby przemysłu biomedycznego co roku wyciąga się z morza i wykrwawia ponad 575 tys. zwierząt. Z serca dorosłego osobnika wyciąga się od 200 do 400 ml niebieskiego płynu – maksymalnie 1/3 tego, ile posiada.

Zajmujące się tym firmy przekonują, że prowadzona w sterylnych warunkach procedura jest szybka a zwierzęta wracają żywe do oceanu. Nie wszystkie jednak, bo według dostępnych źródeł śmiertelność takiego zabiegu wynosi 15 proc. Dlaczego zmusza się skrzypłocze do takich poświęceń? Chodzi o ich układ immunologiczny pozwalający żyć w skażonym środowisku. Jest niezwykle wrażliwy na obecność bakterii obecnych w środowisku morskim czy piasku plaż.

Zachowanie niezmienionej populacji tego zwierzęcia dla przyszłych ludzkich pokoleń jest kluczowe. Z tego powodu pojawiają się od kilku lat inicjatywy mające powstrzymać nadmierny połów tych krabów szczególnie w wodach Atlantyku. W 2016 roku Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody zmieniła wprowadziła je na trzystopniową listę gatunków zagrożonych wyginięciem, nadając Limulus polyphemus status gatunku narażonego (VU). Z drugiej strony laboratoria pracują nad syntetyczną wersją testu LAL na wypadek, gdybyśmy jednak nie zdołali ochronić cennych zwierząt o błękitnej krwi.

Jan Sochaczewski