Obecna pandemia wpływa nie tylko na ludzi, ale także na dziką przyrodę. W związku z blokadami i zakazami wielu ludzi na długi czas pozostało w domach. Przestaliśmy tak często korzystać z samochodów, a linie lotnicze musiały odwołać setki połączeń.

Termin „antropauza” zgodnie z nową definicją odnosi się do „znacznego globalnego spowolnienia współczesnych ludzkich działań, zwłaszcza podróży”. Choć może się wydawać, że dla dzikich zwierząt to szansa na głębszy oddech, dla wielu z nich brak kontaktu z człowiekiem również jest groźny. Szczególnie dla tych, które już przyzwyczaiły się do obecności ludzi i łatwego pożywienia.

Ostatnio na ulicach Santiago w Chile zauważono przemykające pumy, a w San Francisko kojoty przeczesujące ulice. Miejskie szczury stały się bardziej agresywne, „małpie gangi” zaczęły napadać na sklepy i przechodniów w poszukiwaniu jedzenia.

Podczas gdy blokady na całym świecie sprawiły, że niektóre zwierzęta odpoczywają w ciszy i spokoju, zagrożone gatunki doświadczają większego kłusownictwa, ponieważ trudności gospodarcze dotykają niektórych regionów bardziej niż innych, i skłaniają ludzi do wykorzystywania zasobów naturalnych.

Naukowcy uważają, że teraz jest właściwy czas na to, aby bardzo uważnie przyjrzeć się temu, jak działalność człowieka wpływa na dziką przyrodę i wyciągnąć z obserwacji wnioski.

 

Niepowtarzalna okazja

„Priorytetem społeczeństwa musi być walka z ogromną ludzką tragedią i trudami spowodowanymi przez COVID-19. Nie możemy jednak przegapić okazji do przedstawienia – po raz pierwszy w skali globalnej – zakresu, w jakim współczesna mobilność ludzi wpływa na dziką przyrodę” – napisali autorzy komentarza w „Nature Ecology and Evolution”. Wpływ ten nie zawsze może być oczywisty lub oczekiwany.

Eksperci twierdzą, że teraz jest idealny czas na dalsze badanie tych złożonych interakcji. Bardzo ważne jest, aby biolodzy nadal gromadzili dane, nawet podczas pandemicznej blokady, o ile podejmują odpowiednie środki ostrożności, a fundusze nie są odbierane priorytetowym badaniom nad koronawirusem.

Według jednego ze współautorów, biologa behawioralnego Matthiasa-Claudio Loretto z Instytutu Zachowania Zwierząt Maxa Plancka w Niemczech, dzięki tak nieocenionym danym będziemy mogli zbadać, czy przemieszczanie się zwierząt we współczesnych krajobrazach spowodowane głównie przez budownictwo lub obecność ludzi.

A to bardzo ważne pytanie. Dotychczasowe badania nie pozwoliły ocenić rzeczywistego wpływu tych dwóch czynników, a obecne okoliczności są idealne do przeprowadzenia takiej obserwacji.

 

Biorejestratory dla zwierząt

Dlatego też naukowcy wzywają do nowej inicjatywy  i połączenia zasobów i wiedzy specjalistycznej na temat ryb, ptaków i ssaków z całego świata. Do tej pory otrzymali już ponad 200 zbiorów danych od różnych badaczy.

Planują m.in. stosowanie elektronicznych urządzeń śledzących, które były zakładane zwierzętom – tzw. „rejestratorów biologicznych”. Urządzenia miałyby rejestrować ich ruch, zachowanie, aktywność, fizjologię i siedliska w okresie pandemii.

Późniejsza analiza połączy dane z szeregu programów monitorowania gatunków, aby ocenić wpływ mobilności i działalności człowieka na zachowania zwierząt.

– Na całym świecie biolodzy wyposażyli zwierzęta w miniaturowe urządzenia śledzące. Te bio-rejestratory to kopalnia wiedzy na temat ruchu i zachowania zwierząt, które możemy teraz wykorzystać, aby lepiej zrozumieć interakcje człowiek-przyroda, z korzyścią dla wszystkich – mówi biolog Christian Rutz z University of St Andrews w Wielkiej Brytanii.

Naukowcy mają nadzieję, że wiedza, którą możemy zdobyć podczas epidemii, pomoże nam uporać się z następnym kryzysem, zmniejszając cierpienie ludzi i zwierząt w przyszłości.

 

Szóste wymieranie gatunków

Obecnie zmagamy się z szóstym wymieraniem zwierząt, a ludzkie współistnienie z dziką przyrodą pozostawia wiele do życzenia. Być może obecne okoliczności pomogą nam zrozumieć, jak lepiej dzielić tę coraz bardziej zatłoczoną planetę.

– Nikt nie prosi, aby ludzie pozostali w stałym zamknięciu. Możemy jednak odkryć, że stosunkowo niewielkie zmiany w naszym stylu życia i sieciach transportowych mogą potencjalnie przynieść znaczące korzyści zarówno ekosystemom, jak i ludziom – mówi behawiorysta zwierząt Martin Wikelski z Instytutu Maxa Plancka.

W rzeczywistości obniżony poziom ruchu, którego obecnie doświadczamy, cofa nas o kilka dekad, Zastanawianie się nad tą zmianą i wprowadzenie niewielkich modyfikacji w nowoczesnym stylu życia może przynieść znaczne korzyści. Na przykład zmiany w naszych sieciach transportowych mogą drastycznie zmniejszyć zakłócenia przemieszczania się zwierząt.

„Skoordynowane globalne badania nad dziką fauną i florą podczas antropauzy przyczynią się nauce znacznie bardziej niż informowanie o ochronie przyrody. Będzie stanowiło wyzwanie dla ludzkości, aby ponownie rozważyła naszą przyszłość na Ziemi” – podsumowano w komentarzu.

Pojawia się bowiem niepowtarzalna okazja, aby na nowo przemyśleć zasady, na jakich współistniejemy z innymi gatunkami.

„Byłoby wspaniale, gdyby staranne badania w tym okresie kryzysu pomogły nam znaleźć innowacyjne sposoby panowania w naszym coraz bardziej ekspansywnym stylu życia, odkryć na nowo, jak ważne jest zdrowe środowisko dla naszego dobrego samopoczucia, i zastąpić poczucie własności poczuciem przynależności” – piszą autorzy.

 

Katarzyna Grzelak