Mieliśmy już wiele szans, wszystkie ignorowaliśmy. Przez kolejne dekady zamiast walczyć skupialiśmy się na rozwijaniu potęgi przemysłu. Nawet niedawny szczyt klimatyczny Organizacji Narodów Zjednoczonych COP24 w Katowicach był dla polskiej energetyki i rządu miejscem do pochwalenia się węglową potęgą. Wcześniej także nie raz politycy opowiadali się za węglem jako głównym motorem energetyki

- Węgiel to jest białko. Mówiąc zatem o dekarbonizacji mówimy o dehumanizacji. Skoro autorzy tego terminu nie zatroszczyli się o tak prostą korelację to można sobie wyobrazić co dalej z tego wynika – to cytat z byłego już polskiego wiceministra do spraw energii Andrzeja Piotrowskiego.

Zmniejszenie tempa postępującego ogrzewania się planety jest dla ludzkości kluczowe, a gdy temperatura zacznie rosnąć szybciej, nikt nie zdąży przekonać ministrów byłych lub obecnych. Utoniemy w podniesionych roztopionymi lodowcami morzach, a reszta z nas, która się uratuje – zostanie upieczona. 

Według Chrisa Smitha z Uniwersytetu w Leeds jeszcze mamy szansę uniknąć takiego scenariusza, ale już teraz należy zacząć rozmontowywanie przemysłowej machiny węglowej. 

- Nasze badania pokazały, że obecna ilość paliwa kopalnego w globalnej ekonomii nie doprowadzi nas jeszcze do przekroczenia granicy podnoszenia się temperatury o 1,5°C, wyznaczonej w Porozumieniu Paryskim – mówi – wciąż mamy margines osiągnięcia tego co ten model zakładał. 

Naukowcy stworzyli modele liczbowe hipotetycznych sytuacji klimatycznych. Policzyli, co może się wydarzyć gdyby nagle zabrakło całej infrastruktury opartej na paliwach kopalnych – fabryk, elektrowni, a nawet samochodów i samolotów. Tak, to jest fantastyka, bo przecież trudno sobie wyobrazić zupełne wymazanie wszystkich takich środków transportu z globu, jednak rozpatrując sprawę hipotetycznie – jest nadzieja na uniknięcie najgorszego. 

Gdyby doszło do takiej zmiany teraz zaraz, według symulacji mamy 2/3 szansy na uniknięcie granicy bezpieczeństwa rosnącej temperatury. 

- To dobre wiadomości z geofizycznego punktu widzenia – mówił Smith w rozmowie z The Guardian, zwracając uwagę na gigantyczny wpływ takiej zmiany na społeczeństwa – Właściwie musielibyśmy przestać cokolwiek, co korzysta z paliw kopalnych. 

Naukowiec dodaje, że to może być jedyne wyjście.

„Opóźnienie tego procesu do 2030 roku zmniejsza prawdopodobieństwo utrzymania granicy 1,5°C, nawet jeśli potem odejście od paliw kopalnych przyspieszy” - piszą naukowcy w podsumowaniu badań. Krótko mówiąc: wszystko zależy od nas i nie jest to perspektywa dekady czy dłuższa. To kwestia miesięcy, a nawet tygodni. 

Nawet jeśli udałoby się wprowadzić zmiany technologiczne, musiałyby im towarzyszyć społeczne. Niezwiązany z badaniem naukowiec zajmujący się gospodarką węglową, Dave Reay z Uniwersytetu w Edynburgu podsumowuje przekaz badania jednym zdaniem. 

- Przekaz tego badania jest głośny i wyraźny: działać teraz albo oglądać jak przemija ostatnia szansa na bezpieczniejszą przyszłość klimatu – podsumowuje. 

Źródło: Science Alert