Podczas gdy poszukiwania nowych leków trwają, klinicyści i naukowcy badają sposoby wykorzystania wrodzonych zdolności modulowania bólu i zmniejszania związanego z nim cierpienia przez mózg. A te zdolności są imponujące. W końcu nasze umysły i ciała radzą sobie z bólem znacznie dłużej, niż my go badamy.

Weźmy na przykład niedawne brytyjskie studium ponad 300 pacjentów z pewnym typem bólu barku wywoływanym, jak się uważa, przez ostrogi kostne. Aby złagodzić ból, ostrogę często usuwa się chirurgicznie. Badacze podzielili losowo uczestników na trzy grupy. Jedna przeszła operację. Drugą zapewniono, że ją przeszła, choć tak nie było. Trzecią grupę poproszono, żeby wróciła za trzy miesiące, na konsultacje ze specjalistą. Pacjenci, którzy mieli operację, i ci, którzy myśleli, że ją mieli, stwierdzali podobny poziom ulgi w bólu barku.

– Okazało się, że to tylko placebo. Sam zabieg mechanicznie niczego nie zmienia – mówi Irene Tracey z Oksfordu, jedna z autorów badania. – Na ulgę odczuwaną przez pacjentów wpływa po prostu efekt placebo.

Ale ten wynik nie jest dla niej mniej ważny dlatego, że zadziałał efekt placebo. Wręcz przeciwnie, to badanie dowodzi, jaką siłą jest wiara pacjenta w leczenie.

– To nam mówi dobitnie, że oczekiwania kształtują ból – twierdzi Tracey.

Inne badania ujawniły, jak oczekiwane przez pacjentów zmniejszenie bólu może się przekładać na rzeczywistą ulgę. Wygląda na to, że aktywizuje ono ścieżkę zstępującą bólu, prowadząc do uwalniania opioidów syntetyzowanych w mózgu, które zakłócają sygnały bólowe napływające z ciała.

– Tu nie chodzi tylko o udawanie – mówi Tracey. – Placebo przejmuje kontrolę nad tym potężnym systemem w mózgu.

Nasza percepcja bólu nie ogranicza się do jego odczuwania. Wrażenia przykrości, lęku i niepokoju, które mu towarzyszą, są integralną częścią doświadczania bólu. W ramach studium prowadzonego w Cleveland Clinic badacze pod kierunkiem neurochirurga Andre Machado użyli głębokiej stymulacji mózgu (DBS) do leczenia tego emocjonalnego komponentu bólu u 10 pa-cjentów cierpiących na przewlekły ból neuropatyczny po udarze. Wszczepili maleńkie elektrody w część mózgu przetwarzającą emocje. Potem te elektrody, podłączone do urządzenia elektronicznego wstawionego do klatki piersiowej, przekazywały łagodne impulsy w rejon implantu w tempie prawie 200 razy na sekundę.

– U kilku pacjentów odnotowaliśmy poprawę jakości życia, jeśli chodzi o samopoczucie, bez zwiększenia ilości bólu – mówi Machado.

Pacjenci, którzy oceniali swój ból np. na dziewięć w 10-stopniowej skali, nadal oceniali go tak samo, ale mówili, że są w stanie funkcjonować lepiej. Jedna z badanych, Linda Grubb, nazywa to leczenie transformacyjnym.

– To zmienia wszystko, jeśli chodzi o możliwości poruszania się – mówi, dodając, że ból po udarze zmuszał ją do spędzania całych dni na kanapie. – Mam o wiele więcej energii. Mój mąż twierdzi, że wydaję się znacznie szczęśliwsza. To naprawdę całkowicie zmieniło moje życie.

Dalsza część badania, obejmująca zarówno zdrowe osoby, jak i pacjentów z przewlekłym bólem, pozwoliła naukowcom zrozumieć, dlaczego głęboka stymulacja mózgu wpływa, jak się wydaje, korzystnie na pacjentów takich jak Grubb. Badacze zapisywali elektryczną aktywność mózgów uczestników, którzy obserwowali ekran, mając przypięte do ramion dwa urządzenia. Jedno przekazywało na skórę impuls cieplny, drugie wydawało nieszkodliwe brzęczenie. Wizualne wskazówki pojawiające się na ekranie informowały uczestników, który rodzaj bodźca za chwilę otrzymają albo że nie otrzymają żadnego.

Naukowcy porównywali aktywność mózgów uczestników w tych trzech sytuacjach. Stwierdzili, że mózgi osób z przewlekłym bólem reagowały podobnie, oczekując zarówno bolesnego bodźca, jak i nieszkodliwego, natomiast mózgi zdrowych ochotników wykazywały zwiększoną aktywność pewnych obszarów tylko wtedy, gdy spodziewały się gorąca. Kiedy pacjenci z bólem powtórzyli eksperyment, otrzymując impulsy DBS, aktywność ich mózgów bardziej przypominała reakcje zdrowych uczestników.

Zdaniem Machado te odkrycia sugerują, że mózgi pacjentów z przewlekłym bólem w wyniku ciągłego narażenia na przykre doznania są zaprogramowane tak, że każdy bodziec traktują jako potencjalnie bolesny, dlatego ludzie ci żyją w cierpieniu. Wygląda na to, że leczenie DBS przywraca pewien stopień normalności.

– To pozwala mózgowi ponownie odróżniać doznania bolesne od bezbolesnych, a tego właśnie trzeba, by funkcjonować – mówi Machado.

Kolejnym sposobem ograniczania bólu może się okazać wirtualna rzeczywistość. Poznałem siłę tej techniki na własnej skórze w laboratorium, które prowadzi Luana Colloca, neurobiolożka z Uniwersytetu Maryland. Usiadłem w wygodnym fotelu, a jedna z jej asystentek przypięła mi do lewego przedramienia małe pudełko. Było podłączone do komputera i mogło gwałtownie rozgrzewać się lub stygnąć. W prawej ręce trzymałem kontroler z guzikiem, który mogłem nacisnąć, by przerwać podgrzewanie mojej skóry.

– Bez obaw, nie oparzysz się – zapewniła mnie asystentka.

Przy kilku pierwszych próbach Colloca prosiła mnie, żebym naciskał guzik, gdy tylko poczuję, że urządzenie staje się ciepłe. W kilku następnych miałem czekać trochę dłużej, do chwili, gdy będzie nieprzyjemnie gorące. W ostatniej serii prób miałem je wyłączać dopiero wtedy, gdy nie będę w stanie znieść wysokiej temperatury.

Potem Colloca przeprowadziła ze mną tę samą sekwencję, ale tym razem miałem na głowie wirtualne gogle, które pogrążyły mnie w oceanie. Słuchałem kojącej muzyki, obserwując olśniewająco kolorowe ryby śmigające w wodzie rozświetlanej sączącym się z góry światłem. Obok mnie przepłynęła wielka, opalizująca meduza. Od czasu do czasu czułem, że urządzenie na moim przedramieniu się rozgrzewa, co mi przypominało, że bynajmniej nie nurkuję.

Po zakończeniu eksperymentu Colloca pokazała mi temperatury, do jakich pozwoliłem się rozgrzać urządzeniu podczas wszystkich prób. Wszystkie odczyty tego, co uznałem za „ciepłe”, „gorące” i „nieznośnie gorące”, były wyższe przy „zanurzeniu”. Mówiąc dokładniej, najwyższa temperatura, jaką wytrzymałem z kamienną twarzą, wzrosła o 1,5OC, do 47,7OC, i zdaniem badaczki była „ogromna”.

– To oznacza, że tolerowałeś znacznie wyższy poziom bólu, kiedy byłeś zaabsorbowany tym otoczeniem – twierdzi Colloca.

Naukowcy nie wiedzą jeszcze na pewno, dlaczego wirtualna rzeczywistość wywiera ten pozytywny wpływ na tolerancję bólu. Jedni stawiają hipotezę, że działa przez odwrócenie uwagi – angażując obwody, które w przeciwnym razie służyłyby do sygnalizowania i odbierania bólu. Inni domyślają się, że jej działanie polega na regulacji emocji i zmianie nastroju. Colloca wykazała, że głównym napędem jest odprężenie wynikające z doznań, co pozwala pacjentom rozluźnić się i łagodzi ich niepokój. Bez względu na mechanizmy kryjące się za jej skutecznością, lekarze już pomagają pacjentom z ostrym bólem, np. po ciężkich oparzeniach, wykorzystując wirtualną rzeczywistość. Colloca uważa, że ta strategia może się okazać przydatna także w leczeniu przewlekłego bólu.