Jego autor, prof. Thomas Parnell z australijskiego University of Queensland, w 1927 r. postanowił udowodnić swoim studentom, że pak, czyli czarny, przypominający skałę materiał będący pozostałością po destylacji smoły, to wbrew pozorom ciecz, a nie ciało stałe. Po podgrzaniu umieścił go w szklanym naczyniu, a kiedy po trzech latach w końcu się rozlał, odciął jego wierzchołek. Pierwsza kropla spadła w 1938 r., następna – dziewięć lat później, a każda kolejna średnio co 100 miesięcy. Na podstawie częstotliwości kapania paku wyliczono, że jest on sto miliardów razy bardziej lepki od wody. Profesor udowodnił dzięki temu, że jeśli płyn ma wystarczająco wysoką lepkość, przypomina ciało stałe, ale w temperaturze pokojowej wciąż będzie cieczą. W 2005 r. za to odkrycie pośmiertnie uhonorowano go Ig Noblem przyznawanym za badania, które „nie mogą lub nie powinny być powtarzane”. Dlaczego? Przez 83 lata pak kapnął zaledwie osiem razy. Po raz ostatni w 2000 r. po 148 miesiącach, bo lejek umieszczono w klimatyzowanym pomieszczeniu. Zgodnie z prognozami następna kropla spadnie w tym roku. Co ciekawe, dotąd nikomu nie udało się tego zaobserwować. Ostatnio miała to zarejestrować kamera wideo, ale w kluczowym momencie uległa awarii. Tym razem zabezpieczono ją przed przerwami w dostawach prądu, lejek wystawiono na widok publiczny, a przebieg eksperymentu można śledzić w internecie (http://smp.uq.edu.au/content/pitch-drop-experiment). Złośliwi twierdzą, że to najnudniejsza transmisja w historii. Władze uniwersytetu się bronią: W transmisji możecie zobaczyć przechodzących obok studentów, więc jest to ciekawsze niż oglądanie rośnięcia trawy.