Już na samym początku te obrazy przytłaczają swoimi rozmiarami! Wiele z nich ma szerokość ponad trzech metrów. Kolejna reakcja to lekkie zakłopotanie, bo dla ludzi spoza tego kraju przedstawione na płótnach sceny nie mają kontekstu i wydają się przesadnie melodramatyczne, lub niewiarygodne. Uśmiechnięte postaci, jasne kolory, a to wszystko z państwa, które ONZ uznaje za miejsce regularnego i zorganizowanego na szeroką skalę łamania praw człowieka.
 

Gdzieś w środku jednak powstaje wrażenie, że to coś więcej niż propaganda.
 

- Ta sztuka mnie zafascynowała – mówi kurator wystawy BG Muhn – Pomyślałem: to jest coś, czego do tej pory nie widziałem!
 

Muhn spędził pięć lat zbierając obrazy na wystawę. Pozyskiwał je od północnokoreańskich muzeów oraz prywatnych kolekcjonerów spoza kraju. Chciał pokazać kunszt ukryty za polityką.
 

- To wykracza poza granice wyobraźni – mówi Muhn – Oni z jednej strony produkują broń nuklearną, a z drugiej... podziwiają sztukę.
 

Obrazy powstają w pracowniach w Północnej Korei a potem trafiają do muzeów, oraz do innych krajów. Prace wystawione w Waszyngtonie namalowano w latach 60-tych ubiegłego wieku. Część z nich to repliki, odtwarzane z wielkim pietyzmem, inne to prace zbiorowe wielu malarzy.
 

Wszystkie są przykładami techniki nazywanej Chosonhwa, która polega na używaniu tuszu i ryżowego papieru zamiast półtna i farb. Pozwala ona na nakładanie określonej liczby warstw, zatem by radzić sobie z ograniczeniami powstają pomysłowe rozwiązania. Na przykład na obrazie przedstawiającym tygrysa śniego to po prostu puste przestrzenie białego papieru.
 

Tekst: Gabe Bullard
 

Źródło: National Geographic News, cały tekst znajdziecie tutaj.


Zobacz kolejny odcinek naszego serialu "Warto spróbować" - tym razem nasza reporterka rusza na tor rowerowy!