Z jakimi emocjami wiążą się słowa „miłość”, „żal”, „smutek” w poszczególnych językach postanowił zbadać Joshua Conrad Jackson, doktorant psychologii z University of North Carolina. Do współpracy zaprosił specjalistę z Max Planck Institute in Jena, lingwistę Johanna-Mattisa Lista, twórcę CLICS (Database of Cross-Linguistic Colexifications) – narzędzia stosowanego w lingwistyce porównawczej, pozwalającego na zobrazowanie powiązań między poszczególnymi pojęciami.

Pod lupę wzięli 24 słowa opisujące emocje w prawie 2500 języków. Trwająca przeszło dwa lata analiza danych pozwoliła stworzyć siatki pokazujące do jakich emocji rzeczywiście przypisane są dane słowa w poszczególnych rodzinach językowych. Rezultaty zaprezentowano w magazynie "Science".

W niektórych językach istnieją słowa nie mające swoich odpowiedników w innych. Przykładem jest niemieckie „sehnsucht” tłumaczone na polski jako „tęsknota”, a w rzeczywistości odnoszące się do silnego pragnienia alternatywnego życia. Podobnie sytuacja ma się z „reisefieber”. To jedno słowo określa lęk, strach lub chorobę przed podróżą.

Bardziej odległym geograficznie przykładem może być „awumbuk”. To słowo używane w Papui Nowej Gwinei do opisania poczucia przygnębienia, jakie odczuwamy po wyjściu gości. Z kolei hawajskie „aloha” na emocjonalnej siatce znalazło się pomiędzy słowami „miłość” i „szkoda” („love” i „pity”).

Badacze odkryli też wiele ciekawych różnic w odbiorze słów. Na przykład słowo „niespodzianka” w językach austronezyjskich było ściśle związane ze „strachem”. A w językach południowo-wschodniej Azji z „nadzieją” i „pragnieniem”.

Podobnie słowo „lęk” nie we wszystkich kręgach jest rozumiane tak samo. W językach indoeuropejskich wiąże się z „gniewem”, a w austroazjatyckich z „żalem”. Zarówno pozytywne i negatywne konotacje – zależnie od języka – przypisywano też słowy „duma”.

Powiązania między słowami w pięciu różnych grupach językowych oraz w zestawieniu całościowym mat. autorzy badania

 

– Nie każda rodzina języków wydaje się postrzegać emocje w ten sam sposób, co inne. Jest to naprawdę ważne odkrycie na wielką skalę – mówi Kristen Lidquist, współautorka badań, profesor psychologii i neurologii w UNC.

Co nie powinno dziwić to fakt, że im bliższe geograficznie były sobie dane rodziny językowe, tym bardziej zbliżone były siatki emocjonalnych konotacji występujących w nich słów. Pozwala to badaczom wysnuć tezę, że znaczenie słów ewoluowało przenoszone z jednego kraju do drugiego wraz z handlem, podbojami terytorialnymi czy imigrantami.

W czasie analizy eksperci zauważyli, że wszyscy badani rozróżniają emocje w zależności od tego, czy są przyjemne czy nieprzyjemne oraz czy wiążą się z wysokim czy niskim poziomem pobudzenia. Praktycznie nie zdarzało się, aby to samo słowo w różnych językach odnosiło się do diametralnie różnych emocji.

Odnosi się to m.in. do tytułowej „miłości”, która niemal we wszystkich badanych rodzinach językowych miała zbliżone znaczenie emocjonalne. Najczęściej „love” było powiązane z „like”, „happy”, „want”, „hope” i „good”.

Na uwagę zasługują języki austronezyjskie, gdzie „love” wiąże się z poczuciem żalu i słowami takimi, jak „pity”, „grief”, „regret”. Na przykład w języku mwotlap, którym posługują się mieszkańcy Vanuatu (państwo w Oceanii) nie ma słowa odpowiadającemu angielskiemu „love” jako miłości romantycznej. Stosowane tu słówko „tam” oznacza empatię i hojność. Do miłości jako romantycznego uczucia odnosi się raczej tamtejszy odpowiednik słowa „need”, jak w zwrocie „I need you” (z ang. potrzebuję cię).

Katarzyna Grzelak