W końcu jednak Mobutu upadł, pociągając za sobą kraj. W 1994 r. w sąsiedniej Rwandzie doszło do ludobójstwa, w którym mogło zginąć nawet milion ludzi. Wielu morderców zbiegło do puszcz wschodniego Konga, które stało się bazą sił destabilizujących Rwandę. Toteż Rwanda sprzymierzyła się z sąsiednią Ugandą i najechała Demokratyczną Republikę Konga, obalając w 1997 r. Mobutu i wynosząc do władzy Laurenta Kabilę. Ten jednak wkrótce zirytował zwycięzców, skłaniając ich do ponownej napaści. Ta druga faza konfliktu, w której wzięły udział Czad, Namibia, Angola, Burundi, Sudan i Zimbabwe, jest często nazywana wielką wojną afrykańską. W zaistniałym wówczas chaosie obce wojska i grupy buntowników zajęły kopalnie. Rebelianci finansowali swe brutalne działania sprzedażą surowców naturalnych – diamentów, złota, cyny i tantalu – twardego, odpornego na korozję metalu stosowanego w przemyśle elektronicznym. Wschodnie Kongo daje 20 do 50 proc. światowej podaży tantalu. W wyniku silnych międzynarodowych nacisków w pierwszych latach XXI w. obce wojska oficjalnie się wycofały, pozostawiając Kongo w ruinach. Zniszczone zostały mosty, drogi, domy, szkoły. Życie straciło aż 5 mln Kongijczyków. Organizowano konferencje pokojowe, ale serdeczne spotkania w eleganckich hotelach nie zdołały zmienić tragicznej rzeczywistości w kraju. ONZ wysłała wielotysięczne siły pokojowe – dziś jest tam około 17 tys. błękitnych hełmów – lecz krew płynęła nadal. Różne kraje zebrały 500 mln dolarów na sfinansowanie kongijskich wyborów w 2006 r., ale to także nie zmieniło sytuacji.

Wschód kraju pozostał polem bitwy. Ugandyjczycy, Rwandyjczycy i Burundyjczycy nadal przekradali się przez granicę, by sponsorować różne grupy rebelianckie, które za zrabowane minerały kupowały więcej broni i opłacały kolejnych bojowników, takich jak chłopcy Cobry Mataty. Pomimo międzynarodowych protestów nikt nie wiedział, co należy robić.

Działania podejmowane przez organizacje zajmujące się prawami człowieka masę krytyczną osiągnęły około roku 2008. Zaczęto zadawać pytania: A co z minerałami? A gdyby tak oczyścić kongijski handel minerałami i zablokować kartę bankomatową rebeliantów? Kampania poświęcona krwawym diamentom, trwająca w latach 90. XX w., ujawniła, że handel tymi klejnotami służy do finansowania rebelii w Afryce Zachodniej. A gdyby w podobny sposób potraktować konfliktogenne minerały z Konga?