Środek działa silnie na receptory serotoninowe, wywołując poprawę nastroju, pobudzenie. W „repertuarze” są także halucynacje, zmiany percepcji. Po raz pierwszy uzyskał go w 1974 roku Alexander Shulgin, naukowiec stojący także za wynalazkiem MDMA. Z początku 2C-B znalazł zastosowanie jako afrodyzjak, pojawiał się także w przemyśle i medycynie. 

W Polsce od 2005 roku znajduje się na liście substancji psychotropowych, a więc zarówno na wytwarzanie, posiadanie jak i każde inne związane z nim działanie trzeba mieć specjalne zezwolenie zgodne z wymogami ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. 

W 2018 międzynarodowe badanie Global Drugs Survey pokazało, że do używania 2C-B przyznało się 6,7% respondentów, więcej niż w przypadku heroiny i kraku. Użytkownicy tego narkotyku często rekrutują się z grup, które nie mogą sobie pozwolić na cały dzień na kacu (alkohol) czy „zjeździe” (amfetamina): ludzie pracujący w weekendy, wolni strzelcy. Do tego dochodzi często duża wiedza teoretyczna, dzięki wymianie informacji na forach internetowych wielu ludzi doskonale wie jaką chemiczną substancję zażywa, jak ona działa i jakie są jej skutki uboczne. Czy narkotyki stają się przez to bezpieczniejsze? Niekoniecznie, ale przynajmniej bilans zysków i strat jest jaśniejszy.

2C-B w przeciwieństwie do MDMA nie wypłukuje serotoniny, hormonu dającego nam efektu poczucia szczęścia. Zamiast tego kopiuje go, podobnie jak robią to antydepresanty. Dzięki temu prawdopodobieństwo spadku nastroju, stanów zmęczenia, depresji, a nawet uszkodzenia mózgu są znacznie mniej prawdopodobne. 

Choć badania nad efektami substancji nie są specjalnie bogate wiadomo, że tolerancja 2C-B wyrównuje się po około 48 godzinach. W przypadku innych narkotyków czas ten jest znacznie dłuższy, co prowadzi do powiększania dawek przez biorących. 

Jest zabawa, ale jest także ryzyko. Badania pokazują, że wywołane przez narkotyk stany euforyczne mogą uszkodzić układ nerwowy, po przedawkowaniu zdarzają się bóle głowy, a nawet zaburzenia pracy serca. Dlatego przy korzystaniu z niego miłośnicy (szczególnie korzystający z niego w klubach na imprezach tanecznych) doradzają by dużo pić i dbać o nawodnienie całego organizmu. 

Nieznana jest śmiertelna dawka 2C-B. W tej samej rodzinnie związków chemicznych jest także 2C-P, który pojawia się w raportach o przedawkowaniach z lat 90-tych ubiegłego wieku. W 2017 zanotowano w jego wyniku zgon. Dziś podobno jest znacznie trudniejszy do zdobycia niż łagodniejszy 2C-B.