W 1963 r. Towarzystwo National Geographic dotarło na wierzchołek świata. 22 maja Barry Bishop, pracownik Magazynu, wbił flagę Towarzystwa na szczycie Mount Everest. Bishop był członkiem pierwszego amerykańskiego zespołu – jednego z pierwszych, które zdobyły najwyższy szczyt świata. Jego wyczyn uświetnił 75. rocznicę założenia Towarzystwa. Przez trzy czwarte wieku National Geographic stale się rozwijało, a w 1963 r. miało już 3 mln członków. Gdy personel przygotowywał się do przenosin do nowego budynku, Towarzystwo wydało swój od dawna wymarzony, pierwszy atlas świata, nad którym pracowano przez 7 lat. Melville Grosvenor uznał, że atlas jest „największym, najpiękniejszym i najbardziej ambitnym wkładem [Towarzystwa] do nauki geografii”. Nigdy przedtem okoliczności nie były tak sprzyjające. Prezydent Kennedy obiecywał wyprawy do gwiazd i sondowanie oceanicznych głębin. Nauka rozwijała się w szybkim tempie, a Towarzystwo National Geographic szukało nowych sposobów przybliżenia świata swoim członkom. Dzięki postępowi technicznemu w fotografii i druku, Magazyn National Geographic eksplodował kolorami. Bez względu na temat – włoska Riwiera, szczepy Nowej Gwinei, kolibry czy lśniące samoloty odrzutowe – wszystko przedstawiano w nowym, dynamicznym układzie graficznym. Na okładkach znalazły się efektowne zdjęcia. Melville Grosvenor potroił wydatki na zdjęcia i zatrudnił zdolnych fotografów i dziennikarzy, którzy mieli mnóstwo nowych pomysłów.

Ale na tym nie koniec. Program wykładów Towarzystwa i jego filmy tematyczne od dawna cieszyły się w Waszyngtonie popularnością, a teraz Grosvenor dostrzegł w kolorowej telewizji doskonałą okazję do pokazania tych filmów widzom w całym kraju. 10 września 1965 r. Towarzystwo nadało swój pierwszy telewizyjny film z serii Special. Film „Amerykanie na Mount Everest” wywołał ogromne wrażenie i zyskał najwyższe oceny spośród wszystkich dotychczas wyświetlonych filmów dokumentalnych. Bardzo szybko 4 kolejne filmy z serii Special nie tylko podniosły poziom takich filmów, ale także przyciągnęły rzesze nowych widzów. W 1968 r. film „Amazonka” obejrzało 35 mln telewidzów, więcej niż jakikolwiek inny program pokazywany w telewizji w dwutygodniowym okresie.

Dawni bohaterowie National Geographic – nieustraszeni odkrywcy i poodmrażani dżentelmeni – ukazywani byli w Magazynie w otoczce z liści dębu i wawrzynu, ale takie telewizyjne odcinki Special jak „Panna Goodall i dzikie szympansy”, „Dr Leakey i zaranie człowieka” czy „Świat Jacquesa Cousteau”, sprawiły, że w każdym domu pojawili się nowi bohaterowie z określonych, wyspecjalizowanych dziedzin nauki

Niewielu ludzi tak pobudziło wyobraźnię widzów, jak Francuz Jacques Cousteau. Ten charyzmatyczny wizjoner był współtwórcą akwalungu, pierwszego aparatu umożliwiającego oddychanie pod wodą, który otworzył nowe królestwo badań podwodnych. Poza granicami Francji Cousteau był właściwie nieznany aż do czasu, gdy National Geographic postanowiło w 1952 r. sfinansować jego projekty. Pracując na pokładzie swego słynnego statku badawczego, Calypso, Cousteau razem z wynalazcą stroboskopu, Haroldem Edgertonem, rozwijał nową dziedzinę fotografii – fotografię podwodną. Konstruował bezsterowe statki zwane spodkami nurkującymi, którymi można było kierować za pomocą dysz silnika strumieniowego, był to zatem rodzaj podwodnego samolotu odrzutowego. Zbudował kilka podwodnych stacji mieszkalnych, tzw. Conshelf, udowadniając, że ludzie mogą przebywać i pracować pod wodą przez długi czas. Przez wiele lat pisał w National Geographic interesujące, popularne artykuły. Powodzenie wyświetlanych od 1966 r. telewizyjnych filmów Special, skłoniło go do nakręcenia własnego, wieloodcinkowego, dokumentalnego serialu telewizyjnego.

Akwalung umożliwił archeologowi, George’owi Bassowi z Uniwersytetu A&M w Teksasie, stałą, systematyczną pracę przy wydobywaniu statku zatopionego 3400 lat temu u południowych wybrzeży Turcji. Statek zawierał najbogatszy z dotychczas znalezionych zbiór przedmiotów z epoki brązu. Dotowany przez Towarzystwo Bass był pionierem podwodnej archeologii i opublikował w National Geographic 6 sprawozdań z prowadzonych prac.

W 1959 r. Towarzystwo zaczęło dotować prace Louisa i Mary Leakeyów, którzy od dawna szukali śladów pierwotnego człowieka w wąwozie Olduvai w Tanzanii. Odkrycie skamieniałych, liczących 1,8 mln lat szczątków hominida otworzyło przed paleoantropologią nowe, niezwykłe perspektywy. Leakeyowie znaleźli fragmenty kości, narzędzia kamienne i szczątki wymarłych zwierząt. Znaleziska te potwierdzały przypuszczenia, że kolebką ludzkości jest prawdopodobnie Afryka. Dzięki artykułom w National Geographic i telewizyjnemu filmowi Special z 1966 r. Louis Leakey z rozwichrzonymi, siwymi włosami i łobuzerskim uśmiechem stał się postacią znaną milionom widzów.

Louis Leakey przypuszczał, że badając życie małp człekokształtnych można uzyskać jakieś informacje o życiu pierwotnego człowieka. Zachęcił trzy fascynujące i śmiałe kobiety do podjęcia badań nad naczelnymi. Jane Goodall, młoda, mówiąca cichym głosem Angielka, właściwie zamieszkała wśród szympansów żyjących w Gombe, narodowym rezerwacie zwierząt w Tanzanii. Ku swemu zaskoczeniu stwierdziła, że szympansy często posługują się prostymi narzędziami. Praca Goodall zaowocowała wieloma artykułami i filmami z serii Special. Świetna fotografia szympansa wyciągającego rękę z wysuniętym palcem wskazującym w kierunku dłoni Goodall, stała się symbolem naszych nie uświadamianych więzów ze światem przyrody.



Druga badaczka, Dian Fossey, wyjechała w 1967 r. ze Stanów Zjednoczonych, by podjąć finansowane przez Towarzystwo badania nad gorylami górskimi. W lasach dalekiej Ruandy prowadziła obserwacje, które wpłynęły na zmianę naszej opinii o tym w dużej mierze źle ocenianym zwierzęciu. W 3 artykułach zamieszczonych w National Geographic stwierdziła, że nasze przekonanie o brutalnym zachowaniu goryli jest nieuzasadnione, bo w rzeczywistości są one nieśmiałe i łagodne. W 1985 r. została zamordowana w swoim domku, a cały świat opłakiwał jej śmierć. W tym samym okresie, w wilgotnych lasach równikowych na Borneo, Biruté Galdikas prowadziła rozpoczęte w 1975 r. obserwacje orangutanów, przez wiele lat również wspierane przez Towarzystwo.

Znacznie bliżej, bo w Stanach Zjednoczonych, pracowali dwaj bliźniacy – Frank i John Craigheadowie. Poszerzyli oni naszą wiedzę o życiu zwierząt na wolności dzięki opracowanej przez nich metodzie śledzenia zwierząt drogą radiową. W sierpniowym numerze National Geographic z 1960 r. opisali dotowane przez Towarzystwo próby uśpienia wielkich niedźwiedzi grizzly z Yellowstone za pomocą strzał ze środkiem usypiającym. Uśpione zwierzęta można było potem bezpiecznie zmierzyć, zważyć i zbadać. Niebawem zaczęli niedźwiedziom zakładać kołnierze z przekaźnikami radiowymi i śledzić ich wędrówki oraz funkcje fizjologiczne nie tylko za pomocą bezpośrednich odbiorników, ale także poprzez satelitę. Ich metoda umożliwiła lepsze poznanie zwyczajów i zachowania grizzly, a niezwykłe chwile z ich pracy zostały żywo przedstawione w telewizyjnym filmie Special z 1967 roku. Od tego czasu metoda ta odgrywa ważną rolę w badaniu życia dzikich zwierząt i stosuje się ją na całym świecie do obserwacji rozmaitych gatunków, od słoni do wielorybów i nietoperzy.

Towarzystwo zawsze wspierało ochronę przyrody. Lipcowy numer National Geographic z 1966 r. upamiętnił 50. rocznicę powołania Zarządu Parków Narodowych (National Park Service) fotografiami z 32 istniejących w Stanach Zjednoczonych parków. Wzywano w nim również do utworzenia jeszcze jednego, w celu ochrony zagrożonych wyrębem wspaniałych, nadbrzeżnych kalifornijskich lasów mamutowca (sekwoje olbrzymie). Dzięki dotacji Towarzystwa Zarząd Parków Narodowych (National Park Service) zdołał udowodnić, że lasy te należy zachować. Zespół Towarzystwa stwierdził potem, że na tym terenie rośnie najwyższe drzewo na świecie, które wznosi się ku niebu na wysokość ponad 110 metrów. W lipcowym numerze z 1966 r. namawiano czytelników, by zwracali się do Kongresu z apelem o zachowanie lasów. Melville Bell Grosvenor pisał: „Obecnie… mamutowiec jest ostatnim bastionem walki przeciwko zakusom człowieka”. Wysiłki odniosły skutek i w 1968 r. oficjalnie ustanowiono Narodowy Park Mamutowca (Redwood National Park).

W 1957 r., gdy Związek Radziecki wypuścił Sputnika, pierwszego sztucznego satelitę, zaskoczony kraj obudził się w erze kosmicznej. Nim prezydent Kennedy złożył przyrzeczenie, że do końca dziesięciolecia astronauci dotrą na Księżyc, National Geographic już użyczył NASA swojego redakcyjnego fotografa Deana Congera, który miał robić kolorowe zdjęcia dokumentujące loty załogowe. To Conger fotografował operację wyciągania z oceanu astronauty, Alana Sheparda, pierwszego Amerykanina, który poleciał w kosmos. Zdjęcia te pojawiły się w gazetach całego świata. W 1962 r., John Glenn, pierwszy Amerykanin, który wykonał lot orbitalny wokół Ziemi, wziął ze sobą maleńką flagę National Geographic, a fotografowie Towarzystwa wykonali historyczne zdjęcia startu i powrotu jego statku na Ziemię.

Neil Armstrong, gdy jako pierwszy człowiek w lipcu 1969 r. postawił stopę na powierzchni Księżyca, również miał przy sobie małą flagę National Geographic. W grudniu tego roku opublikowano w Magazynie pięcioczęściowy artykuł poświęcony temu triumfowi. Zamieszczono w nim nie tylko pamiętne słowa i fotografie, ale także krótki zapis fonograficzny „Dźwięki epoki kosmicznej”. Ówczesny redaktor naukowy, Ken Weaver, napisał: „Nikt, kto siedział tej lipcowej nocy przyklejony do ekranu telewizyjnego, nie zapomni widmowego widoku stopy macającej szczeble drabiny Eagle’a, a potem stawianej ostrożnie na nienaruszoną dotąd powierzchnię [Księżyca]”.

Ale nie tylko Księżyc kusił – istniały przecież jeszcze planety, a za nimi galaktyka – Droga Mleczna. NASA wystrzeliwała bezzałogowe, naładowane przyrządami sondy do badania tych planet. Wkrótce tarcze Merkurego, Wenus i Marsa – znanych niegdyś tylko jako odległe ciała niebieskie – można było obejrzeć z bliska na stronach National Geographic. W 1973 r. na podstawie danych przekazanych przez sondy Towarzystwo opracowało mapę Marsa, a później opublikowało historyczne zdjęcia marsjańskiej powierzchni, które wykonała sonda kosmiczna Viking w 1976 roku.

W 1977 r. NASA wystrzeliła dwie sondy Voyager, które przekazały miliony obrazów Jowisza, Saturna i Urana. W każdym próbniku umieszczono pokrytą złotem płytkę, na której w postaci impulsów cyfrowych zapisane zostały dźwięki i sceny z Ziemi. Znajdują się tam motywy muzyczne z Bacha, Mozarta i Louisa Armstronga, krzyk szympansa, dźwięki wydawane przez wieloryba i 16 zdjęć dostarczonych przez Towarzystwo National Geographic, m.in. zdjęcia płatków śniegu, tancerki z Bali, wyskakujących z wody delfinów, Wielkiego Muru Chińskiego. Mają one przekazać informacje geograficzne o naszej planecie innym mieszkańcom kosmosu.

Czytelnicy pasjonują się nauką i bardzo cenią National Geographic za przedstawianie zawiłych problemów i trudnych tematów w zrozumiały i bogato ilustrowany wykresami i mapami sposób. W artykule z 1958 r. „Ty i posłuszny atom” autor dowodził, że wiek atomu nie musi kojarzyć się tylko z grzybem atomowym, gdyż fizyka atomowa może także stać się źródłem ogromnych korzyści w życiu codziennym. W artykule z 1966 r. „Olśniewająca magia lasera” przedstawiono cechy i możliwości tego „świetlnego miecza”. Czytelnicy szybko przekonali się, że szukając informacji na temat najnowszych osiągnięć techniki mogą polegać na wiadomościach przekazywanych przez National Geographic.


Rok 1957 był międzynarodowym rokiem geofizyki i w jego ramach rozpoczęto ogólnoświatowy program badań lądów, mórz i nieba, który miał przynieść lepsze poznanie Ziemi jako jednolitego układu. W badaniach uczestniczyło wiele krajów. Ważną rolę w komitecie organizacyjnym Stanów Zjednoczonych pełnił Lyman Briggs, przewodniczący Komitetu Badań (Research Committee) Towarzystwa. W National Geographic ukazało się ponad 10 artykułów na temat różnych aspektów programu, a wiele finansowanych przez Towarzystwo badań bezpośrednio wiązało się z tematyką roku geofizyki, np. badania promieniowania kosmicznego prowadzone pod kierunkiem Martina Pomerantza.

Wróćmy jednak na ziemię. National Geographic nie unikał tematów związanych z wojną w Wietnamie. Wilbur E. (Bill) Garrett, energiczny fotograf i redaktor graficzny z Missouri, zrobił naturalistyczne zdjęcia z toczonych walk, które walnie przyczyniły się do zatarcia w Magazynie granicy między fotoreportażem a fotografią dokumentalną. Członek redakcji, Peter White, opisywał różne miejsca konfliktu – od Sajgonu i delty Mekongu po wioski i pola ryżowe. Podczas patrolu w Dzień Dziękczynienia odłamek pocisku moździerzowego trafił w oko fotografa Magazynu, Emory’ego Kristofa. Niezależna dziennikarka Dickey Chappelle nadsyłała zdjęcia oraz reportaże i była pierwszą amerykańską dziennikarką, która zginęła podczas tej wojny.

Obok artykułów na tematy naukowe i fotoreportaży w National Geographic zawsze znalazło się miejsce dla tych, którzy po prostu kochali przygodę. Należał do nich również Melville Bell Grosvenor, który nade wszystko uwielbiał morską żeglugę. Dzięki niemu Magazyn poświęcał wiele miejsca żeglarstwu. Grosvenor opisywał swoje podróże jachtem White Mist, a jego relacje cieszyły się ogromną popularnością. Równie lubiane były artykuły słynnego żeglarza Alana Villiersa, którego pióro wręcz ociekało morską wodą. Ukoronowaniem jego współpracy z National Geographic był bestseller Men, Ships, and the Sea (Ludzie, okręty i morze) z opowieściami o Magellanie, Drake’u i innych wielkich żeglarzach. Irving Johnson co roku żeglował dookoła świata na brygantynie Yankee, a czytelnicy Magazynu śledzili jego przygody. Jeżeli na dodatek obejrzeli w telewizji film z serii Special, „Rejs brygantyny Yankee”, to usłyszeli pierwsze wykonanie fanfary na trąbce, która stała się później muzyczną zapowiedzią filmów National Geographic.

Chyba nikt jednak nie przykuwał uwagi czytelników tak bardzo, jak uwielbiający przygody szesnastoletni chłopak, Robin Lee Graham, który pewnego lipcowego dnia 1965 r. wypłynął samotnie z Los Angeles siedmiometrowym slupem (jednomasztowym żaglowcem) z włókna szklanego Dove. Gdy wrócił po 1739 dniach i przebyciu 30 tys. mil morskich (55 tys. km), miał żonę, nowy jacht i legiony wielbicieli oczarowanych jego trzema artykułami opublikowanymi w National Geographic. Graham zwierzał się: „Dlaczego postanowiłem opłynąć ziemię? Chciałem zobaczyć świat i to nie po utartych, turystycznych szlakach z paszportem pełnym stempli zezwalających na jednodniowy pobyt. O nie, w moim paszporcie muszą znaleźć swe odbicie wspomnienia z lądów, na których cudzoziemcy rzadko stawiają stopę”.

Melville Bell Grosvenor przewodził Towarzystwu National Geographic przez 10 lat. Będąc u steru skierował je na nowe drogi. Magazyn, książki i programy telewizyjne Towarzystwa na wiele różnych sposobów usiłowały dotrzeć do nowych odbiorców, ale zachowały swój charakterystyczny styl i wspaniałe fotografie. To wszystko jednak było zapewne zbyt piękne. Jak pisał jeden z reporterów Newsweeka: „Świat National Geographic to zazwyczaj słoneczny świat Kodachrome altruistycznych poczynań człowieka na tle pięknej przyrody”. New York Times wytykał jego „tradycyjny ton pańskiej obojętności na brzydotę, nieszczęście i konflikty świata”. W nadchodzących latach Towarzystwo musiało zareagować na tę krytykę i spojrzeć na świat bardziej wnikliwym okiem. W dali wciąż czekały nowe lądy.

Parki narodowe

Tradycje ochrony przyrody


Podobno pewien Anglik, bawiący kiedyś z wizytą w USA, powiedział, że „najlepszym pomysłem w amerykańskiej historii” są parki narodowe. Towarzystwo National Geographic promowało parki przez większą część swego istnienia, przedstawiając je w tekstach i na zdjęciach, w książkach, artykułach Magazynu, na mapach i w filmach. Czołowi członkowie Towarzystwa przyczynili się do powołania Zarządu Parków Narodowych (National Park Service), a ich starania ocaliły zagrożone obszary Narodowego Parku Sekwoi (Sequoia National Park) i doprowadziły do ustanowienia Narodowego Parku Mamutowca (Redwood National Park) oraz Narodowego Parku Shenandoah (Shenandoah National Park).


Członkowie organizowanych przez Towarzystwo National Geographic wypraw w teren zbadali wiele malowniczych regionów, sporządzili ich mapy i dokumentację fotograficzną. Pisząc o tym w Magazynie skierowano uwagę świata na te obszary, co przyczyniło się do upowszechnienia opinii, że zasługują one na włączenie do zespołu parków. Tak właśnie stało się z fantastyczną „Doliną Dziesięciu Tysięcy Dymów” na Alasce, która jest teraz częścią Pomnika Narodowego Katmai (Katmai National Monument) i z terenem niezwykłych pieczar w Nowym Meksyku, obecnym Parkiem Narodowym Jaskiń Karlsbadskich (Carlsbad Caverns National Park). W latach 50. Towarzystwo sponsorowało poszukiwania archeologiczne, w wyniku których odkryto w jaskini w Alabamie przedmioty wykonane przez amerykańskich Indian 1,5 tys. lat temu. Jest to obecnie Pomnik Narodowy Jaskini Russella (Russell Cave National Monument). Podobnie było w innych okolicach świata – Park Narodowy Gombe w Tanzanii i proponowany Park Narodowy Gabon wiele zawdzięczają pracom badawczym sponsorowanym przez Towarzystwo.

Dlatego, że jest

Wspinaczka w National Geographic


„Dlatego, że jest”. Tak odpowiedział George Mallory na pytanie, dlaczego próbuje zdobyć Mount Everest. Mallory uparcie próbował jako pierwszy wspiąć się na najwyższy szczyt świata. Ta zwięzła odpowiedź trafnie wyraża nieodparty urok gór, który odegrał ważną rolę w historii Towarzystwa.

Wprawdzie w 1890 r., w pierwszej wyprawie National Geographic, Israel Russell nie dotarł na wierzchołek Góry Św. Eliasza, ale jego sensacyjna relacja z prób zdobycia szczytu zapełniła majowy numer Magazynu z 1891 roku. Wspinaczka pozwalała zbadać wiele nieznanych dotąd miejsc i tak było też w czasie następnych wypraw, m.in. w ekspedycji Roberta Griggsa do Doliny Dziesięciu Tysięcy Dymów na Alasce, podczas której Griggs jako pierwszy wszedł na szczyt Katmai.

Legendarny alpinista Bradford Washburn kierował w 1935 r. wyprawą Towarzystwa na półwysep Jukon. Jej uczestnicy sporządzili mapę obszaru liczącego ponad 13 tys. km2 – na wcześniejszych mapach widniał w tym miejscu napis: „nieznany”. Washburn i jego żona, Barbara, zjeździli cały świat. Uzupełnili mapy Wielkiego Kanionu oraz Mount Everest i są to najbardziej szczegółowe mapy, jakie dotychczas opracowano. W 1998 r. mający 88 lat Washburn kierował zespołem, który za pomocą GPS obliczył dokładną wysokość Mount Everest i dodał tej najwyższej górze świata 2,1 m wysokości. Obecnie jej wysokość to 8850 m n.p.m.

Towarzystwo przyznało Medal Hubbarda Edmundowi Hillary’emu i Tenzingowi Norgayowi, którzy w 1953 r. jako pierwsi zdobyli Mount Everest, a 10 lat później było jednym ze sponsorów pierwszej amerykańskiej wyprawy na ten szczyt. W 1978 r. National Geographic opublikował sprawozdanie Reinholda Messnera z pierwszego wejścia na Mount Everest bez aparatu tlenowego. Messner później zdobył bez tlenu wszystkie 14 ośmiotysięczników. Towarzystwo udzieliło dotacji także Edowi Viestursowi, który chce jako pierwszy Amerykanin dorównać wyczynowi Messnera. W 1996 r. Viesturs brał udział w próbach ratowania 11 wspinaczy, którzy zginęli na Mount Everest. Tragedię tę opisuje Jon Krakauer w książce Wszystko za Everest.

W 2002 r. Towarzystwo również finansowało górskie wyprawy. Conrad Anker, Rick Ridgeway, Galen Rowell i Jimmy Chin wybrali się do odległego tybetańskiego regionu Chang Tang, by zbadać teren rozrodu chiru, antylop o bardzo cenionej wełnie, którym grozi wyginięcie. Ostrzegli odpowiednie władze o zagrożeniu istnienia tych delikatnych zwierząt i górskiego terenu będącego ich siedliskiem.