Znalezione przez niego fortyfikacje są wyjątkowe w skali kraju głównie dlatego, że jest ich tak dużo. Pochodzą z XVIII-wiecznych wojen śląskich (1740-1763) i wojny o sukcesję bawarską (tzw. kartoflanej) z lat 1778-1779.

Jej nazwa wzięła się stąd, że walczące armie pruskie i austriackie unikały bezpośrednich starć. Odseparowani w obozach żołnierze mieli kłopoty z zaopatrzeniem, żywili się głównie ziemniakami z plądrowanych pól uprawnych.

Jeszcze wcześniej, 23 czerwca 1760 roku doszło pod Kamienną Górą do dużej bitwy. Pruskie siły generała Heinricha Augusta de la Motte Fouqué w liczbie 12 tys. żołnierzy zostały pokonane przez 28-tysięczną armię austriacką generała Ernesta von Laudona.

Szańce z widokiem na całą okolicę

Ze względu na liczne działania wojenne prowadzone w okolicy, tutejsze fortyfikacje mają różną historię. Łączy je za to doskonałe wpasowanie w okolicę. – Budowniczowie w zmyślny sposób wykorzystali tutejszą rzeźbę terenu przy lokowaniu szańców, zapewniając bardzo dobre pole widzenia na całą okolicę – zauważa Filipowicz.

Fortyfikacje udało się znaleźć dzięki skaningowi laserowemu i analizie map z różnych okresów przedstawiających działania wojenne pod Kamienną Górą. Pomogli też lokalni przewodnicy górscy, Włodzimierz Bayer i Piotr Jochymek.


Fot. Michał Filipowicz

W pracach, oprócz Filipowicza, brali udział historyk dr Grzegorz Podruczny z Polsko-Niemieckiego Instytutu Badawczego w Collegium Polonicum, dr Tomasz Gralak z Uniwersytetu Wrocławskiego, kierownik badań oraz studenci: Adrianna Skrzypczyńska, Marta Markiewicz i Sebastian Darowski.

Szańce, okopy i gród

Nieinwazyjne prace powierzchniowe pozwoliły stwierdzić obecność 16 szańców górskich, linii okopów oraz grodu lub zamku średniowiecznego. Ten ostatni znaleziono w okolicach Błażkowej.

Szańce mają różne rozmiary, od 25 do 80 metrów długości. Najwięcej z nich wybudowano na górze Bukowina (559 m n.p.m.) – trzy na jej trzech różnych wierzchołkach. Kolejne szańce znajdują się m.in. na Anielskiej Górze (651 m n.p.m.) i Młynarzu (573 m n.p.m.).

Niektóre fortyfikacje były znane archeologom przed II wojną światową, ale do tej pory ich nie zinwentaryzowano. W kilku miejscach znajdowały się pamiątkowe pomniki, dziś w rozsypce. Jednak ustalenie chronologii powstawania szańców będzie wymagało dokładniejszych badań, już inwazyjnych.

Fot. Piotr Jochymek

– Potrzebne są – i to szybko – badania prewencyjne, wyprzedzające eksplorowanie terenu przez nielegalnych poszukiwaczy. Teren jest zniszczony i rozkopany, to ostatni gwizdek na znalezienie czegokolwiek. Już teraz w wielu miejscach jest dziura na dziurze i raczej nic się już nie znajdzie – mówi Filipowicz.

– Miejscowi poszukiwacze dzielą się swoimi odkryciami, pokazują co gdzie znaleźli, co jest bardzo pomocne przy ustalaniu chronologii czy określaniu miejsc bitwy. Natomiast znaleziska znajdywane przez przyjezdnych przepadają i tracimy je wraz z całym kontekstem na zawsze. (Czytaj więcej o kłopotach archeologów z poszukiwaczami skarbów)

Szańców może być więcej

– Gdyby udało się zorganizować badania w poszczególnych szańcach, można by na skutek znalezionych przedmiotów jednoznacznie potwierdzić chronologię poszczególnych obiektów i stwierdzić, czy pochodzą one z wojen śląskich, kartoflanej, czy też może z obu tych konfliktów – dodaje archeolog. W jego ocenie szańców może być zresztą dużo więcej. Kilka potencjalnych stanowisk już zidentyfikował.