Dla naszych roślinożernych praojców etanol obecny w gnijących owocach miał jeszcze inne, bardziej przydatne zalety. Po pierwsze jego mocny, wyraźny zapach umożliwiał sprawne zlokalizowanie pożywienia. Szybko się trawił i, co ważniejsze w tamtych czasach, powodował szybkie wchłonięcie jedzenia i przyswojenie kalorii. Ostatecznie dzięki swoim bakteriobójczym właściwościom odstraszał drobnoustroje i utrzymywał w zdrowiu naczelne. Słabość do procentowych napojów jest więc ewolucyjnym prezentem, który być może odziedziczyliśmy w genach.
 

– Nasi człekokształtni przodkowie któregoś razu spróbowali sfermentowanych owoców i od tego wszystko się zaczęło – mówi Nathaniel Dominy, antropolog z Dartmouth College.
 

Robert Dudley, fizjolog z University of California, jest z kolei pomysłodawcą hipotezy o „pijanej małpie”. Według niej naczelne zeszły z drzew, by znaleźć nowe źródło pokarmu.
 

– Wyczuwając zapach alkoholu i lokalizując pożywienie szybciej, zyskały więcej kalorii i przewagę nad konkurencją – wyjaśnia Dudley. Najedzone osobniki miały też więcej siły na reprodukcję. Gdy doda się do tego przyjemne uczucie sytości, nie dziwi, że nowy model życia szybko się przyjął.
 

– Pijana małpa mogłaby być łatwym łupem dla drapieżników – przyznaje Dudley. Ale wbrew obiegowym anegdotom w nauce nie ma za wiele przykładów, by dzikie zwierzęta kiedykolwiek spożyły tyle sfermentowanych owoców, że zachowywały się jak pijane. Przyjemna ekscytacja i szum w głowie – być może, bowiem jest to charakterystyczny objaw spożycia alkoholu w świecie ludzi, więc prawdopodobnie również w świecie człekokształtnych małp.
 

Odpowiadać może za to krytyczna mutacja genów u ostatniego wspólnego przodka, jakiego mamy z pradawnymi małpami zasiedlającymi tereny Afryki. Według genetyków wystąpiła przynajmniej 10 mln lat temu. Dzięki mutacji genu ADH4 powstał enzym umożliwiający trawienie etanolu w tempie 40 razy szybszym niż wcześniej. Jak twierdzi biolog Steven Benner, współautor badania, nowy ulepszony enzym umożliwił naszym przodkom pałaszowanie w lesie alkoholowego poszycia bez konsekwencji wymiotów.
 

– Można by zatem rzec, że z drzew zeszliśmy na drinka – śmieje się Benner. Picie na umór przyszło później – gdy wymyśliliśmy, jak alkohol produkować w większych ilościach.
 

Zajęliśmy się uprawą, by… pić
 

Spieczony słońcem płaskowyż w południowo-wschodniej Turcji przy granicy z Syrią. Archeolodzy badają kolejne przełomowe odkrycia ludzkiej prehistorii, a z nimi rodzą się pytania: Jaką rolę alkohol odegrał w rewolucji neolitycznej? Czy to piwo pomogło przekonać zbieraczy i łowców epoki kamienia, by porzucili koczownicze zwyczaje, ustatkowali się i zajęli się produkcją żywności?