Niektórzy naukowcy uważają, że transpłciowość wiąże się z niejednostajnym rytmem rozwoju płodu. Różnicowanie narządów płciowych zachodzi w ciągu pierwszych dwóch miesięcy ciąży – pisze Dick Swaab, badacz w Holenderskim Instytucie Neurobiologii w Amsterdamie – a różnicowanie płciowe mózgu zaczyna się w drugiej połowie ciąży. Zatem na różnicowanie genitaliów i mózgu wpływ mają inne okoliczności pod względem hormonów, substancji odżywczych, lekarstw i innych substancji chemicznych, których stan zmienia się w ciągu tych kilku tygodni.
 

Nie oznacza to, że istnieje mózg „męski” i mózg „kobiecy”, chociaż jeśli porównamy niektóre cechy tego organu, np. gęstość istoty szarej i rozmiar podwzgórza, kobiety i mężczyźni często się różnią. Okazuje się, że prawdopodobnie mózgi osób transpłciowych są bardziej podobne do mózgów występujących u płci, z którą się identyfikują, niż tej przypisanej im po urodzeniu.
 

Carlos, 12 lat, trzyma zdjęcie siebie jako dziewczynki. Jest jednym z grupy dzieci urodzonych na Dominikanie z defektem enzymatycznym. Po urodzeniu ich zewnętrzne narządy płciowe wyglądają na kobiece, ale w okresie dojrzewania, gdy rośnie produkcja testosteronu, pojawiają się u nich narządy męskie i stają się mężczyznami. 
 

Problem polega na tym, że takie badania przeprowadzane są na małej próbie, np. kilku osób. Często wśród nich są też osoby, które zaczęły już przyjmować hormony w celu dopasowania płci, co oznacza, że zaobserwowane różnice w mózgu mogą być konsekwencją, a nie wyjaśnieniem transgenderowej tożsamości.
 

Mimo to jeden wniosek z badań nad transgenderyzmem spotyka się z powszechnym uznaniem. A mianowicie fakt, że istnieje związek między nieodnajdowaniem się w binarnym systemie płci a zaburzeniami ze spektrum autyzmu. Według Johna Stranga, neuropsychologa dziecięcego zajmującego się autyzmem, a także zagadnieniami płci i seksualności w ośrodku Children’s National Health System w Waszyngtonie, prawdopodobieństwo, że dziecko lub nastolatek z zaburzeniami ze spektrum autyzmu będzie miało problem z określeniem swojej płci, jest siedem razy większe niż w przypadku innych młodych osób.
 

Emily Brooks, 27 lat, ma autyzm i mówi o sobie, że jest niebinarna, chociaż nadal posługuje się imieniem nadanym jej po urodzeniu. Jest szczupła, ma w połowie ogoloną głowę i blond włosy z turkusowymi pasemkami, a na nosie hipsterskie okulary. Niedawno skończyła studia na City University of New York poświęcone niepełnosprawności i chciałaby tworzyć bezpieczne miejsca dla osób określających się terminem gender nonconforming (w najszerszym jego znaczeniu) i cierpiących na zaburzenia autystyczne. Takie osoby muszą zmagać się i z dyskryminacją ze względu na niepełnosprawność, i z transfobią – stwierdziła podczas naszego spotkania w barze na Manhattanie. – Nie można zakładać, że miejsce, w którym szczególną uwagę zwraca się na komfort osób autystycznych, będzie też przyjazne dla osób z zaburzeniami rozwoju płci i odwrotnie.
 

Gdy tak rozmawiałyśmy o płci i autyzmie, podszedł do nas barman. – Co mogę paniom podać? – zapytał. Brooks zjeżyła się na dźwięk słowa „paniom”. Poszukiwanie bezpiecznej przestrzeni jest dla niej skomplikowane nie tylko z powodu autyzmu, ale także z uwagi na fakt, że nie uznaje binarnego podziału na kobiety i mężczyzn.
 

Ogromna większość ludzi, można chyba bezpiecznie powiedzieć, że ponad 99 proc., umiejscawia się na jednym z krańców spektrum płci. Ułatwia to wiele wyborów w codziennym życiu: kupowanie ubrań, wybór drużyny sportowej, uzupełnienie danych we wniosku paszportowym i to, jak ma się do nas zwracać barman.
 

Ale obecnie w szczególności młodzi ludzie kwestionują nie tylko płeć przypisaną im po urodzeniu, ale także samą koncepcję binarnego podziału płci. – Nie utożsamiam się z cechami, które według społeczeństwa określają dziewczynę lub chłopaka – powiedziała 22-letnia Miley Cyrus w wywiadzie dla magazynu Out w 2015 r. – Musiałam to sobie uświadomić. Nie przeszkadza mi bycie dziewczyną, tylko zaszufladkowanie.
 

Osoby z pokolenia Miley Cyrus częściej niż ich rodzice myślą o płci jako niebinarnym spektrum. Badanie przeprowadzone ostatnio na próbie tysiąca millenialsów (osób urodzonych między rokiem 1980 a 2000) w wieku 18–34 lat pokazało, że połowa z nich uważa, iż „płeć stanowi spektrum i że niektóre osoby nie mieszczą się w tradycyjnych kategoriach”. W dodatku sporo młodych osób spośród tej grupy określa się jako niebinarne, jak podaje Human Rights Campaign. W 2012 r. organizacja ta przeprowadziła ankietę wśród 10 tys. nastolatków LGBT (lesbijek, gejów, osób biseksualnych i transgenderowych) w wieku od 13 do 17 lat. Okazało się, że 6 proc. z nich określało się jako osoby genderfluid, androgyniczne lub innym terminem spoza binarnego systemu.
 

Młodzi ludzie poszukujący swojego miejsca na spektrum często wybierają zaimek, który chcieliby, aby w odniesieniu do nich stosowano. Nawet jeśli nie czują się stuprocentową dziewczyną czy stuprocentowym chłopakiem, mogą zdecydować się na „on” lub „ona”, jak Emily Brooks. Wielu wybiera jednak zaimek niewskazujący na płeć, np. angielskie they, lub wymyślony – zie.
 

Na Samoa najlepsze przyjaciółki, 12-letnia Sandy (z lewej) i 10-letnia Mandy (w białej koszulce), tańczą dla kolegów i rodziny. Określają się jako fa’afafine, trzecia płeć – ani kobieta, ani mężczyzna. Dzieci fa’afafine w zabawach z rówieśnikami i relacjach z rodziną zazwyczaj odgrywają role dziewczynek. Jako dorośli anatomicznie pozostają mężczyznami, choć wyglądają i zachowują się jak kobiety. Pomagają w pracach domowych, opiekują się dziećmi, a na partnerów seksualnych wybierają mężczyzn.
 

Charlie Spiegel, 17-latek, próbował używać they przez jakiś czas, ale teraz woli he, czyli „on”. Charliemu po urodzeniu przypisano płeć kobiecą. Powiedział mi, że gdy zaczął dojrzewać, dziwnie się czuł, kiedy nazywano go dziewczyną. – Wiesz, jak to jest, gdy np. kupujesz buty przez internet. Przychodzi paczka i rozmiar na pudełku się zgadza. Przymierzasz, ale buty wyraźnie nie pasują. Tak u Charliego było z płcią: kategoria „dziewczyna” powinna pasować, ale nie pasowała.