Kilka centymetrów rocznie

Ziemia obraca się wokół osi trochę jak gigantyczny wirujący bączek. Miejsca, w których niewidzialna oś jej przecina się z powierzchnią planety to północny i południowy biegun obrotowy. Ze względu na chybotanie się Ziemi wokół własnej osi (zupełnie jak w przypadku bączka) na skutek zmian w rozkładzie masy planety, miejsca te dryfują w cyklach trwających mniej więcej dekadę. Poruszają się w stosunkowo ciasnych wirach o średnicy zaledwie kilku metrów. Zwykle, to pogoda i prądy oceaniczne są główną siłą napędową większość z tych powolnych dryfów. 
Naukowcy wyznaczają geograficzny bieguny północny i południowy, biorąc pod uwagę długoterminowe średnie wyliczane na podstawie pozycji obrotowych. Niezawodnie mierzą oni dokładne pozycje biegunów obrotowych od 1899 roku. Najpierw robiono to mierząc względne pozycje gwiazd, dziś wykorzystuje się do tego obserwacje satelitarne. W ciągu ostatniego stulecia bieguny miały tendencję do wędrowania o zaledwie kilka centymetrów rocznie. 

Nagła zmiana w latach 90-ych

Jednak w latach 90-tych rozpoczęła się nagła zmiana kierunku tego dryfu. Ta ostra zmiana kierunku wydaje się być spowodowana w dużej mierze przez topnienie lodowców. Takie wnioski płyną z przeprowadzonych ostatnio badań. A wspomniane topnienie lodowców, jest bez wątpienia efektem zmian klimatycznych. 
Do połowy lat dziewięćdziesiątych XX wieku biegun północny dryfował w kierunku zachodniego krańca kanadyjskiej wyspy Ellesmere. Jest to część kanadyjskiego terytorium Nunavut, tuż przy północno-zachodnim krańcu Grenlandii. Ale potem, biegun skręcił na wschód o około 71 stopni. To skierowało go w stronę północno-wschodniego krańca Grenlandii. Nadal zmierza w tę stronę, przesuwając się o około 10 centymetrów rocznie. Naukowcy nie są do końca pewni, dlaczego doszło do tego przesunięcia, mówi Suxia Liu - hydrolog w Instytucie Nauk Geograficznych i Badań nad Zasobami Naturalnymi w Pekinie.
Zespół Liu sprawdził, jak bardzo trendy w zmieniającym się dryfie polarnym pokrywają się z danymi z badań nad topnieniem lodowców na całym świecie. W szczególności, topnienie lodowców przyspieszyło w latach 90-ych na Alasce, Grenlandii i w południowych Andach. Czas tego przyspieszonego topnienia pomógł powiązać je ze zmieniającym się klimatem Ziemi. To, jak również wpływ, jaki topnienie miałoby na zmianę rozkładu masy Ziemi, sugeruje, że topnienie lodowców pomogło wywołać zmiany w dryfie polarnym. 

To działalność człowieka jest przyczyną

Podczas gdy topnienie lodowców może odpowiadać za znaczną część zmian jakie zachodzą w dryfie polarnym, nie wyjaśnia jednak wszystkiego. Naukowcy są zdania, że w grę muszą wchodzić również inne czynniki. Rolnicy, na przykład, wypompowują dużo wody gruntowej z warstw wodonośnych w celu nawadniania swoich upraw. Po wypłynięciu na powierzchnię, woda ta może spływać do rzek. W końcu może popłynąć do odległego oceanu. Podobnie jak w przypadku topnienia lodowca, sam sposób w jaki masy wody używanej w rolnictwie są przemieszczane, nie tłumaczy samoistnie dryfu bieguna północnego, jak donosi zespół. Może jednak, przyczynić się wraz z innymi czynnikami do znacznego przesunięcia się osi Ziemi.
Odkrycia „ujawniają, jak duży wpływ może mieć działalność człowieka na zmiany w położeniu mas wody zgromadzonej na lądzie" - mówi Vincent Humphrey. Jest on naukowcem zajmującym się klimatem na Uniwersytecie w Zurychu. Nowe dane pokazują również, jak duże mogą być te przesunięcia w skali masy całej naszej planety, dodaje. „Są one tak duże, że mogą zmienić oś Ziemi".