Sprawa remisji HIV wraca na czołówki naukowych mediów niewiele ponad 10 lat od pierwszego tego typu przypadku, nazywanego „berlińskim pacjentem”. Zarówno ten, jak i najnowszy przypadek, podlegali terapii komórkami macierzystymi pobranymi od dawców mających rzadką mutację genetyczną – CCR5-delta 32, która dała im odporność na wirusa. Londyński pacjent jest już 18 miesięcy w stanie remisji, odkąd przestał brać leki antyretrowirusowe. 

- Uzyskując remisję u drugiego pacjenta wykorzystawszy podobne podejście, pokazaliśmy, że w przypadku berlińskiego pacjenta nie była to anomalia i rzeczywiście to próby terapii doprowadziły do wyeliminowania wirusa u obu osób – mówi Ravindra Gupta, główny autor badania, wykładowca University College London.

Naukowiec dodaje, że użyta metoda nie jest odpowiednia dla każdego pacjenta, jednak daje sporo szans na inne strategie leczenia, w tym terapie genetyczne. Wraz ze swoim zespołem zamierza dalej monitorować stan zdrowia pacjentów, gdyż wciąż jest za wcześnie by w pełni ogłosić jego wyleczenie. 

Co roku około milion ludzi umiera z powodu powikłań związanych z wirusem, który śmiertelnie zaburza procesy obronne organizmu. Terapie antywirusowe wymagają od pacjentów przyjmowania leków antyretrowirusowych do końca życia. 

Londyński pacjent, który chce zachować anonimowość, został zdiagnozowany w 2003 roku, rozpoczął terapię dziewięć lat później. Jakiś czas później zdiagnozowano u niego także ziarnicę złośliwą czyli chłoniaka Hodgkina. Po przejściu chemioterapii w 2016 otrzymał komórki macierzyste i przez 16 miesięcy pozostawał na terapii antyretrowirusowej. 

Pacjent z Berlina, Timothy Ray Brown żył z wirusem, korzystał także z terapii antyretrowirusowej, gdy została u niego zdiagnozowana białaczka. Po dwóch przeszczepach szpiku uznano go za wyleczonego z wirusa HIV-1. Jednak kilka lat później odnaleziono ślady wirusa w jego krwi. Są one jednak na tyle znikome, że wciąż uważany jest przez lekarzy za wyleczony przypadek. 

Timothy Ray Brown - Fot. AP/Associated Press/East News

Nie był on jedynym, u którego próbowano takiego podejścia, jednak tylko w jego przypadku udało się osiągnąć sukces, aż do najnowszego ogłoszenia z Londynu. 

Jak przekonuje dr. Timothy Henrich z Uniwersytetu Kalifornijskiego (niezwiązany z badaniem) do kompletnej i przystosowanej dla każdego terapii przeciwko wirusowi droga jeszcze bardzo daleka. 

- Nie jest to skalowalna, bezpieczna i ekonomicznie opłacalna strategia wywoływania remisji HIV – mówi. Dodaje jednak, że z przypadku londyńskiego pacjenta można się cieszyć. 

- Jestem optymistą, bo jestem naukowcem i odwrotnie – mówi Henrich – Mam w sobie nadzieję. Wierzę, że znalezienie bezpiecznego lekarstwa, które będzie można podać większości osób z wirusem HIV jest osiągalne, ale mamy przed sobą jeszcze wiele pracy.

Źródło: CNN