Islandia stała się jednym z popularniejszych kierunków ostatnich lat. Mimo że na wyspie ceny są wysokie, jej natura ciągle przyciąga rzesze turystów. Zwiedzić Islandię znaczy polować na ukryte gorące źródła, pogłaskać islandzkie konie i przejść się wokół wodospadu. Kiedy już napatrzysz się na lodowce i wodospady każdej maści, może pora pomyśleć o zacieśnieniu więzi z islandzką wodą i zanurzeniu się w jednej z lodowcowych rzek? Brzmi jak przygoda?

 

Spróbuj raftingu!

Rafting nie jest popularnym sportem w Polsce, głównie ze względu na brak odpowiednich rzek. To rodzaj nurtu warunkuje spływ jako rodzinną wycieczkę lub ekstremalne doznanie. Rafting jest sportem zespołowym. Wszyscy uczestnicy siedzą w pontonie/łodzi, ubrani w kombinezony, kamizelki ratunkowe i kaski. Każdy w ręku musi mieć wiosło. Utrata wiosła na rzece jest prawie równa z utratą prawa bycia w łodzi.

Każdy ponton ma sternika i to do niego należą decyzje o tempie i kierunku wiosłowania. On wie jak pokonać uskoki i zakręty, ale dopiero zgrany zespół wioślarzy może spełnić wizje sternika. W rafting wkalkulowane jest pływanie, cała zabawa polega na utrzymaniu się w pontonie lub gdy to się nie powiodło, na samodzielnym powrocie do niego. Bez obaw, cała impreza jest prowadzona przez profesjonalistów, a dookoła raftu zawsze są przewodnicy w kajakach, którzy nie pozwolą, żeby coś złego mogło się stać.

 

Wikingowie w kajakach

Islandia jest jednym z popularniejszych kierunków wśród profesjonalnych rafterów i kajakarzy tak zwanej “białej wody” (nazwa odnosi się do stopnia trudności i koloru spienionej wody płynącej przez kolejne przeszkody).

Przyzwyczailiśmy się do obrazu wikinga - najeźdźcy, który mistrzowsko sterując drakkarem, podkrada innym narodom lądy. Okazuje się, że wikingowie dobrze radzą sobie też w kajakach, mimo że w islandzkiej tradycji nie znajdziemy tak intymnego oswajania rzek. Biorąc pod uwagę geologię wyspy, rzeki to możliwe zagrożenie. Wulkany podgrzewające lodowce są sprawcami niszczących “jökulhlaup”, czyli powodzi lodowcowych. Do tej pory w wielu miejscach na rzekach nie ma mostów. Z jednej strony pewnie, dlatego że woda jest nieprzewidywalna. Z drugiej strony na islandzkie zamiłowanie do przekraczania rzek ogromnymi autami typu monster-truck.

Dopiero kilkadziesiąt lat temu, para Islandczyków zainteresowała się raftingiem i w poszukiwaniu nauczyciela wybrali się do Nepalu - stolicy białej wody. Tam spotkali specjalistów od ujarzmiania rzek i postanowili ściągnąć ich na Islandię. Lata po tych wydarzeniach, podróżując po wioskach na północy wyspy, natknąłem się na starą farmę.

 

Mały Nepal

Dzięki ciężkiej pracy budynek przekształcono w dom dla jednych z najlepszych ekstremalnych kajakarzy i rafterów z całego świata. Na Islandię przyciągnęły ich rzeki, wodospady i Anup - legenda kajakarstwa z Nepalu. Szef wszystkich operacji oraz jeden z najlepszych nauczycieli. Właśnie dlatego niektórzy decydują się pracować u niego tylko w zamian za możliwość uczenia się. On ściągnął kolejnych zdolnych kajakarzy z Nepalu, którzy pracują i doskonalą się z nim. W tym domu wszystko bazuje przede wszystkim na pasji.

 

Jak to jest na Islandii?

Dla fanów ekstremalnych przygód idealna wydaje się rzeka o trudności IV, Jökulsá-Austari (w międzynarodowej skali trudności rzek najładniejsza jest I, najtrudniejsza zaś VI). Wypływa ona z lodowca Hofsjökul i płynie przez niezwykle malowniczy kanion. Co jakiś czas spływ serwuje niezwykłe widoki na wodospady, obcowanie z dzikim ptactwem i naprawdę dużo ekscytujących uskoków i zakrętów.

Nasza łódź wywróciła się tylko raz. Ze względu na profesjonalizm przewodników była to dla mnie niesamowita zabawa. Dopiero po spływie, opowieści przewodników uświadomiły mnie jak duże trudności miała dla nas wszystkich ta rzeka.

Jeśli chcesz przeżyć kilkugodzinną przygodę w rzece wypływającej z lodowca, Islandia wydaje się idealnym wyborem. Na północy działa kilka firm oferujących spływy (ja wybrałam Viking Rafting, ponieważ wiem, że są bardzo doświadczeni i szkolą innych górskich kajakarzy). Ze względu na ceny na wyspie nie jest to tania przygoda, ale warta każdego grosza.

Katarzyna Kujawa