Raport, opublikowany na stronie Climate Action Tracker podaje, że wyłącznie jedno państwo z całego świata – mała Gambia w zachodniej Afryce – jest na drodze do ograniczenia emisji w stopniu jaki pozwoli mu wypełnić swoje zobowiązania z 2015 roku. Przypomnijmy, chodzi o „cel paryski” czyli ograniczenie ocieplenia do 1,5 stopnia Celsjusza w porównaniu z czasami przedindustrialnymi. Również tylko jeden kraj wysoce uprzemysłowiony zbliża się do osiągnięcia postawionego celu i zrobienia tego, co powinien, aby ograniczyć swoje emisje gazów cieplarnianych i utrzymać odpowiedni poziom finansowania źródeł czystej energii dla słabiej rozwiniętych krajów. Mowa o Wielkiej Brytanii.  poinformował w środę.

Wypełnianie zobowiązań idzie kiepsko

W maju, po szczycie klimatycznym zorganizowanym przez nowego prezydenta USA Joego Bidena, wystarczająca liczba krajów obiecała odpowiednio wysokie redukcje emisji dwutlenku węgla, aby Climate Action Tracker stwierdził, że tzw. „luka emisyjna", czyli różnica między prognozami emisji wraz obietnicami ich ograniczenia a tym, co jest konieczne do tego, by cel jakim jest wzrost średniej temperatury na Ziemi o nie więcej niż 1,5 stopnia, spadła o 11%.

„Nie udało się utrzymać tego tempa" - powiedział współautor raportu Bill Hare, klimatolog i dyrektor generalny organizacji pozarządowej Climate Analytics. „Brakuje niestety krajów, które podjęłyby się dodatkowych zobowiązań w zakresie emisji, aby wypełnić istniejącą lukę emisyjną".

W przeciwieństwie do poprzednich raportów, w których analizie poddano wyłącznie obietnice dotyczące ograniczenia emisji dwutlenku węgla i zmiany polityki, nowe oceny obejmują również kwestie finansowe. Finanse i gospodarka mają bowiem kluczowe znaczenie dla negocjacji klimatycznych, które odbędą się tej jesieni w Szkocji. Każde działanie na rzecz klimatu związane z wytwarzaniem energii lub przemysłem niesie ze sobą oczywiste koszty finansowe, z którymi musi się liczyć każdy polityk. „W raporcie zbadano zobowiązania bogatych krajów do udzielenia pomocy w ponoszeniu kosztów czystej energii dla krajów biednych”, powiedział Hare. 

Najbardziej rozwinięte podmioty są w tyle

Raport nazywa wprost wysiłki podejmowane przez podmioty takie jak Stany Zjednoczone, Unię Europejską i Japonię „niewystarczającymi" i ostrzega, że przy utrzymaniu emisji na  obecnym poziomie i braku podkręcenia tempa ich ograniczania świat czeka wzrost średniej temperatury o 3 stopnie Celsjusza.

Od początku rewolucji przemysłowej średnia temperatura na Ziemi wzrosła już o 1,1 stopnia Celsjusza. Jeśli więc obecne tempo się nie zmieni, można bez wątpliwości założyć, że świat jest na drodze do tego, by temperatura wzrosła o kolejne 1,9 stopnia Celsjusza w stosunku do chwili obecnej.

Problemem jest też to, że podczas gdy oficjalne zobowiązania USA do ograniczenia ilości emisji są na niemal wystarczającym poziomie, ogólna ocena bierze pod uwagę to, że „administracja prezydenta Bidena nie egzekwuje swojej polityki klimatycznej wystarczająco efektywnie" powiedział Hare. Raport przyznał również amerykańskim zobowiązaniom w zakresie pomocy finansowej mniej rozwiniętym krajom, najgorszą ocenę z możliwych. 

Najwięksi truciciele również nie robią wystarczająco wiele

Największy emitent dwutlenku węgla, jakim są Chiny, oraz trzecie pod tym względem Indie są na poziomie, który raport określa „wysoce niewystarczającym". Tempo działań podejmowanych przez te dwa kraje doprowadzi do ocieplenia średniej temperatury na Ziemi o całe 4 stopnie Celsjusza w porównaniu z temperaturą sprzed czasów przedindustrialnych. „Po prostu nie widzimy wystarczających działań ze strony Chin" - powiedział Hare.

Hare dodał również, że Brazylia i Meksyk nie tylko nie poczyniły postępów, ale wręcz „cofnęły się" w swoich działaniach o ograniczenie emisji gazów cieplarnianych. Raport wskazuje również na kraje takie jak Iran, Rosja, Arabia Saudyjska, Singapur i Tajlandia, które wypełniają swoje zobowiązania najgorzej ze wszystkich.