Wspomnienie

Kupuję brzoskwinię, jest nagrzana katalońskim słońcem. Pamiętam, jak lata temu, w czasie studiów, musiałam spędzić w Barcelonie tydzień kompletnie bez grosza. Z początku myślałam, że znienawidzę to miasto. Jakżebym mogła.

Przychodziłam tu na Rynek św. Katarzyny późnym popołudniem, a wracałam z koszykiem pełnym łupów. Od kupców, tuż przed zmierzchem, dostawałam w zamian za chwilę rozmowy jakąś rybę, figi, wreszcie brzoskwinie, tak soczyste, że z pewnością nie dotrwałyby do następnego poranka. Lubiłam to miejsce, najstarsze (otwarte w 1848 r.) zadaszone targowisko w Barcelonie.

 

Coś dla gołębi

Stoję dziś na wprost gotyckiej katedry św. Eulalii – w jej krużgankach rosną drzewa pomarańczowe – i nie mogę się napatrzeć na górujący nad ulicą Francesc Cambó falujący dach, który pokrywa mozaika w 67 kolorach gresu.

Jestem w środku Ciutat Vella, czyli starego miasta. Znam tu każdą ulicę. Nie przepadam za turystycznym deptakiem La Rambla. Ponoć kiedyś w jego miejscu płynął strumień, teraz za to nieprzebrana ludzka rzeka. Porośnięty łaciatymi platanami ciągnie się od morza i pomnika Kolumba  w górę, aż do Plaça Catalunya, miejsca spotkań. Gdyby przyszło wam czekać tam na kogoś, dobrze mieć w kieszeni okruchy dla okupujących to miejsce gołębi.

Rambla może przytłoczyć, ale wystarczy uciec w którąś z przecznic, by w spokoju docenić piękno miasta. Jeśli skręcić w lewo, w Carrer de la Unio pod numerem 30, za przyzwoite 5 euro można wypożyczyć rower na cały dzień.

 

Bez kąta prostego

Zaraz za placem trafimy na modernistyczne cuda, dwie kamienice: zielono-błękitną Casa Batlló i trochę dalej – nieposiadającą ani jednego kąta prostego – Casa Milà.  Wystarczy rzut oka na pofałdowane fasady wykończone baśniowymi ornamentami, by odgadnąć, że to dzieła Antonia Gaudiego.

Z dachowego tarasu Casa Milà rozciąga się fantastyczna panorama miasta. Świetnie widać stąd największe dzieło katalońskiego wizjonera, nieukończoną od 130 lat świątynię Świętej Rodziny – Sagrada Família. Podobno żurawie dźwigów mają zniknąć w 2026 r., w setną rocznicę urodzin architekta. Tylko czy komuś tak naprawdę przeszkadzają? Stały się już, tak samo jak ażurowe wieże Sagrady, symbolem miasta.

Pędzę do Parku Güell przysiąść na kolorowej ławce wyłożonej potłuczonymi płytkami ceramicznymi. Wije się przez ponad 100 m. Bajka? Nie. Barcelona.

 

Zrób to w Barcelonie
POJEDŹ NA STADION

Camp Nou, na którym gra FC Barcelona.  

 

WYBIERZ SIĘ DO MUZEUM SZTUKI KATALONII

Dopiero wtedy zrozumiesz, co naprawdę oznaczają napisy na murach: „Katalonia to nie Hiszpania”.

 

STAŃ OKO W OKO Z REKINEM

Odwiedź jedno z największych muzeów oceanograficznych świata, z 80-metrowym tunelem, którym przejdziesz wśród pływających nad głową ryb.


OBEJRZYJ TO!

Pokaz „światło i muzyka” przy Magicznej Fontannie na wzgórzu Montjuïc.


Praktyczne informacje
DOJAZD

Najsprawniej dotrzesz tu samolotem. Loty z Warszawy oferuje Ryanair. Cena? Ok. 400 zł.

NOCLEG

Polecam Hostel Feetup Garden House. Cena za dwuosobowy pokój to 200 zł za noc.

JEDZENIE

Warto zjeść w restauracji Tickets. Prowadzi ją mistrz kuchni molekularnej Albert Adrià; „płynne” oliwki 8 euro/6 sztuk.

 

Tekst: Monika Berkowska