Gdy spojrzeć  na mapę warszawskiego metra, widok nie imponuje.  Od 8 marca są to dwie przecinające się kreski. Przejechanie siedmiu nowych stacji zajmuje dokładnie 12 min. Całe 6 km. Miłośnicy kolejki odpowiadają, że nie w ilości, ale w jakości siła. Bo trasa naszego metra, choć nie długa, prowadzi przez najciekawsze miejsca w mieście. Wystarczy bilet jednodniowy w kieszeni, żeby zobaczyć wszystko to, co stolica ma najlepszego do zaoferowania. Jej dynamizm, energię, ale i trudną historię, z którą do dziś musi się mierzyć.

Historyczna
Zaczynamy tam, gdzie całe zamieszanie z nową linią metra się zaczęło. Czyli w okolicy ronda Daszyńskiego. Znajduje się tu miejsce obowiązkowe dla każdego, kto chce poczuć ducha miasta. Muzeum Powstania Warszawskiego. Stworzono je na terenie dawnej elektrowni tramwajów miejskich. Wiele osób sądzi, że to miejsce klucz do zrozumienia Warszawy. W przejmujący sposób pokazane są tu losy stolicy i jej mieszkańców z 1944 r. Wystawa skonstruowana jest tak, by działać na wszystkie zmysły. Ogłusza dźwięk karabinów maszynowych i granitowego bruku, po którym chodzą zwiedzający, przytłacza ścisk kanałów, przeraża mrok bunkra. Ciekawscy mogą zajrzeć do klimatycznej kawiarni Pół Czarnej i podejrzeć pracę podziemnej drukarni. A na koniec udać się na projekcję filmu Miasto ruin.
Światowa
Po wyjściu z MPW szukamy charakterystycznych dachów przypominających motyle, czyli wejścia do metra. Są na tyle duże i krzykliwe, że trudno ich nie zauważyć. Tak jak i graficznych nazw stacji zaprojektowanych przez malarza Wojciecha Fangora.
Właśnie podjeżdża pociąg. Za półtorej minuty będziemy w innym świecie. Pełnym wieżowców, pośpiechu i ludzi w garniturach. Tu Rondo ONZ, mówi z głośników Maciej Gudowski, który przez warszawiaków został wybrany głosem metra. Wychodzimy i wita nas biznesowe centrum miasta. Nie mamy ani cienia wątpliwości, że jesteśmy w europejskiej stolicy, gdzie czas to pieniądz. Nad głowami pręży się drapacz chmur Rondo 1, w którym światła w biurach palą się do późnych godzin nocnych. Obok wystaje budynek hotelu InterContinental, w którym na 42. piętrze znajdują się basen z najlepszym widokiem w mieście i bar, z którego oglądać można panoramę centrum. W tym słynny apartamentowiec w kształcie żagla: Złota 44 autorstwa Daniela Libeskinda. Tu płaci się najwięcej za metr mieszkania w Polsce.
Odbudowana
Z kubkiem kawy na wynos jedziemy na Świętokrzyską. To stacja przesiadkowa. To tu krzyżują się obie linie metra. I to stąd można dojść na dopiero co wyremontowaną Próżną. Przed wojną była centrum handlu towarami metalowymi. W 1940 r. weszła  w obręb warszawskiego getta. Trzeba przyznać, że niedawna rewitalizacja tej krótkiej, bo 200-metrowej ulicy udała się znakomicie. Odzyskano tu oryginalny bruk ułożony w charakterystyczny dla starej Warszawy wzór wachlarza. Starannie odnowione budynki po jednej stronie przypominają, że to miasto było kiedyś jednym z najpiękniejszych w Europie. A zachowana w oryginalnym stanie kamienica na końcu ulicy z czarno-białymi fotografiami z czasów wojny zamiast okien pozwala przenieść się w czasie. Nawet knajpy oddają tu charakter przedwojennej Warszawy. Wśród nich jest Próżna Café, ulubiona kawiarnia tych, którzy lubią nie tylko dobrą kawę, ale i przytulne wnętrza.
Inteligencka
Klimat starej Warszawy czuć też przy stacji Nowy Świat-Uniwersytet. Inteligencki charakter miejsca podkreślają świetne księgarnie. Kultowa Bolesława Prusa naprzeciwko bramy uniwersyteckiej, reporterskie Wrzenie Świata przy Gałczyńskiego czy niszowy, ale bardzo dizajnerski Super Salon na Chmielnej 10. Jeszcze kilka lat temu Nowy Świat i Krakowskie Przedmieście były opanowane jedynie przez biegnących na zajęcia studentów i turystów. Atmosfera była dość sztywna, straszyły zbyt drogie knajpy z dość wątłym życiem nocnym. Na szczęście w ostatnich latach ta część Traktu Królewskiego wraca do łask warszawiaków. Jego drugie życie widać szczególnie wieczorami, gdy cała okolica tętni życiem. A na ławkach, które grają muzykę Chopina, przesiadują ci, którzy lubią obserwować pulsujący rytm miasta.
Hipsterska
Następna stacja to Centrum Nauki Kopernik na Powiślu. To miejsce od jakiegoś czasu walczy o miano „centrum warszawskiej hipsterki” z placem Zbawiciela, czule nazywanym przez warszawiaków Zbawixem. Tam na śniadania przyciąga kawiarnia Charlotte, a na wieczorne piwo zawsze pełny ludzi Plan B. Powiśle jednak dotrzymuje mu kroku. Są tu fajne sklepy z dizajnem (Brovarna 4, Product Placement), świetne knajpy, w tym wegańskie Veg Deli czy włoska Boscaiola. Ciekawe kawiarnie, jak wypełnione po brzegi książkami Czuły Barbarzyńca czy Kafka. Ale też kultowe już miejsce na śniadanie i lunch (zawsze pełny SAM czy Na Lato) i wieczorne piwo (bar Powiśle). Na ulicach młodzi w modnych ubraniach, z obowiązkowymi raybanami na nosach. Ta część Warszawy w tym roku wyjątkowo nabrała kolorytu. A to za sprawą niedawno otwartych bulwarów nad Wisłą. Choć nie są jeszcze w pełni dokończone, to oddany do użytku odcinek napawa optymizmem. Porozstawiane wzdłuż nich bary z leżakami i hamakami zbudowane z kontenerów pozwalają na pełen luz. Wszystko bezpretensjonalne i z widokiem na prawy brzeg Wisły. Ten dziki i ukochany przez warszawiaków. Na którym w dzień opalają się i robią rodzinne pikniki. A wieczorami palą ogniska. Warszawa zwraca się w stronę Wisły, a letnie plażowanie stało się jednym z ulubionych sposobów na spędzanie wolnego czasu. To tylko fragment podróży, jaką odbyliśmy metrem. Na kolejnych stacjach odkryliśmy m.in. Warszawę klimatyczną i autentyczną. Całość znajdziecie w sierpniowym "National Geographic Traveler".