Pod koniec stycznia informowaliśmy o tym, że rakieta nośna Falcon 9 firmy SpaceX, należącej do Elona Muska, znajduje się na kursie kolizyjnym z Księżycem. Po wielotygodniowych spekulacjach okazuje się, obiekt prawdopodobnie nie należał do miliardera. Ostatecznie rakieta uderzyła w Księżyc 4 marca ok. godz. 13:30 polskiego czasu.

Tajemnicza rakieta zmierzająca do Księżyca może pochodzić z Chin

Celem SpaceX było wyniesienie sondy klimatycznej NOAA’s Deep Space Climate Observatory (DSCOVR). Misja zakończyła się sukcesem, ale 21 stycznia astronom Bill Gray przekazał, że górna część rakiety Falcon 9 wkrótce uderzy w Księżyc. Po ponad miesiącu okazało się, że ów obiekt wcale nie należy do Elona Muska. 

Naukowcy ponownie zaczęli analizować, czym jest ta tajemnicza rakieta. Bill Gray jakiś czas temu przyznał, że pomylił się w swoich obserwacjach. Tajemniczym obiektem, który uderzył w Srebrny Glob prawdopodobnie był chiński Długi Marsz 3C. To część statku kosmicznego pochodzącego z misji Chang’e-5-T1 z 2014 roku.

NASA potwierdziła te informacje. Natomiast chińskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych zaprzecza, że rakieta nośna należy do nich. Pekin twierdzi, że Długi Marsz 3C całkowicie spłonął podczas powrotu w ziemską atmosferę w 2015 roku.  

W przeszłości obiekty wyniesione przez człowieka uderzały celowo w Księżyc

Naukowcy twierdzą, że to pierwszy raz, kiedy obiekt wyniesiony przez ludzi przypadkowo uderzył w Księżyc. Zdarzały się natomiast sytuacje, w których agencje kosmiczne celowo kierowały swoje rakiety w naturalnego satelitę Ziemi.

Tak się stało m.in. z rakietą, która wyniosła Lunar Reconnaissance Orbiter. W 2009 roku uderzył on w południowy biegun naszego satelity. Uderzenie spowodowało wówczas wyrzucenie dużych ilości lodu wodnego na powierzchnię.  

Astronomowie uważają, że zderzenie rakiety z Księżycem to “ekscytujące wydarzenie”. Stanowi ono doskonałą okazję do badań Księżyca. Według badaczy, po uderzeniu powinniśmy wykorzystać wszelkie środki do zidentyfikowania miejsca kolizji. Dlatego tak ważne było, żeby dokładnie śledzić trajektorię obiektu i ustalić, gdzie uderzy.  

Uderzenie rakiety to doskonała okazja do nowych badań nad Księżyca

Bill Gray pomylił się wprawdzie co do pochodzenia rakiety, ale dobrze ustalił miejsce kolizji. Paul Hayne, profesor astrofizyki z Uniwersytetu Kolorado twierdzi, że zaraz po uderzeniu, sonda kosmiczna NASA Lunar Reconnaissannce Orbiter może przesunąć się na dogodną pozycję, aby zobaczyć z bliska krater, który wytworzy się po kolizji. Eksperci szacują, że może mieć średnicę nawet 20 metrów. 

Naukowcy są zdania, że tego rodzaju zdarzenia są świetną okazją do badań Księżyca. Prof. Hayne dodaje, że powierzchnia Srebrnego Globu padała ofiarą przeróżnych uderzeń w ciągu ostatnich 4 miliardów lat.  

Zazwyczaj były to jednak asteroidy lub komety, które tworzą kratery. Uczony podkreśla, że to przypadkowe "bliskie spotkanie" rakiety z Księżycem pomoże nam zrozumieć, jak naturalne kolizje niszczą powierzchnię ciał niebieskich. Może to również przełożyć się na wzbogacenie naszej wiedzy o uderzeniach kosmicznych obiektów w Ziemię.  

Śmieci kosmiczne to bardzo poważny problem 

I tak oto tajemnicza rakieta, która poruszyła media na całym świecie, zakończyła swój żywot na powierzchni Srebrnego Globu Dołączyła tym samym do kosmicznego wysypiska śmieci. Odkąd bowiem pierwszy człowiek stanął na Księżycu, ludzkość zostawiła tam już ponad 180 ton odpadów.

Eksperci zwracają uwagę jednak na fakt, że największym zagrożeniem są kosmiczne śmieci, które dryfują na orbicie Ziemi. To już co najmniej kilkadziesiąt tysięcy obiektów, które są realnym zagrożeniem dla rakiet, sztucznych satelitów oraz stacji kosmicznych, na których pracują astronauci.  

Źródło: The Conversation