To jedno z najbardziej tajemniczych i niewyjaśnionych wydarzeń z historii Ameryki Północnej. Do dzisiaj historycy głowią się, co właściwie wydarzyło się z osadnikami, którzy przypłynęli z Anglii, aby zamieszkać na odkrytej kilka lat wcześniej wyspie. Dochodzenie w tej sprawie trwa od ponad 400 lat i do tej pory nikt nie znalazł jednoznacznej odpowiedzi.

Do trzech razy sztuka

Pierwsza angielska ekspedycja w okolice Roanoke odbyła się w lipcu 1584 roku. Prowadzona przez kapitanów Philipa Amadasa i Arthura Barlowe’a, a finansowana przez sir Waltera Raleigha, grupa dotarła do łańcucha mierzejowych wysepek, leżących na pograniczu dzisiejszych stanów Wirginia i Karolina Północna. Rozpoczęto eksplorację tamtejszych terenów.

W trakcie wyprawy podróżnicy odnaleźli wyspę Roanoke, która wydała im się idealnym i bezpiecznym miejscem, aby założyć tam pierwszą angielską osadę w Nowym Świecie. Kolonizatorzy spotkali wówczas pierwszy raz miejscowych Indian - Sekotan i Kroatan. Nawiązali z nimi przyjazne stosunki, a dwóch z nich zabrali do Anglii, aby zdać raport z wyprawy. W Londynie spotkali się z sir Raleighem i zostali przedstawieni na dworze.

Dzięki temu udało się zebrać potrzebne fundusze do sfinansowania pierwszej angielskiej kolonii. Miała to być również przystań dla korsarzy, którzy walczyli z Hiszpanami. W kwietniu 1585 roku flota statków dowodzona przez Richarda Grenville’a, na pokładzie, których znajdowało się ok. 600 osób, wyruszyła w kierunku Roanoke. Podczas rejsu, podczas którego nie obyło się od perturbacji, stracono spory zapas żywności. W związku z tym Grenville zdecydował, że na wyspie pozostanie tylko stu osadników, a gubernatorem zostanie Ralph Lane.

Tak pod jego wodzą, kolonizatorzy wznieśli na Roanoke niewielki fort i kontynuowali eksplorację wybrzeża. Pozostało im czekać na transport jedzenia z Anglii, z którym wrócić miał Grenville.



Okazało się, że pierwszy raport z Roanoke nie był zbyt dokładny. Wyspa nie nadawała się pod uprawę ziemi, nie było tam także żadnych cennych złóż kruszców. W trakcie drugiej wyprawy kolonizatorzy poznawali się lepiej z tubylcami. Niestety szybko pojawiły się pierwsze konflikty. Posądzony o kradzież srebrnego naczynia, jeden z miejscowych stał się pretekstem, żeby osadnicy w furii spalili lokalną wioskę.

Stan niepokoju narastał. Osadnicy mieli duże problemy z pozyskiwaniem pożywienia, byli bardzo nieporadni. W końcu zdecydowali się na powrót do Anglii. Wsiedli na pokład okrętów korsarza Francisa Drake’a i odpłynęli z Roanoke, a wraz z nimi marzenia o kolonii w Nowym Świecie. Przynajmniej do czasu. Co ciekawe, gdyby osadnicy poczekali jeszcze kilka dni, doczekaliby się powracającego Grenville’a.

Ten widząc, że na miejscu nikogo nie ma, również odpłynął z powrotem, ale na miejscu pozostawił 15 żołnierzy. Ci później wdali się w potyczkę z Indianami i część z nich zginęła w walce, a część uciekając drogą morską z wyspy.

W 1587 roku kolejna grupa osadników dobiła do wschodniego brzegu Ameryki Północnej. Początkowo ta grupa miała osiedlić rejony Chesapeake, ale kapitan odmówił popłynięcia dalej, z uwagi na płytkie wody i ryzyko ugrzęźnięcia. Dlatego znów padło na Roanoke. Tym razem miało się udać. Osadę nazwano City of Raleigh. Wśród kolonizatorów były również kobiety i dzieci. Gubernatorem został John White, który był również dowódcą tej wyprawy.

Anglicy zabrali się do naprawy opuszczonego i zrujnowanego fortu i rozpoczęli budowę nowej osady. Niestety bardzo szybko okazało się, że Indianie nie zapomnieli krzywd, które wyrządzili im poprzednicy. Doszło do zabójstwa jednego z osadników, a mediatorem w konflikcie stali się sojusznicy z plemienia zamieszkującego wyspę Croatoan.

Ci sami, których przedstawiciel kilka lat wcześniej popłynął do Anglii. Starania te jednak poszły na marne i co chwilę dochodziło do walk. Pogrążeni w strachu osadnicy zdecydowali się w końcu wyprowadzić z Roanoke i przenieść się nad zatokę Chesapeake.

Kończące się zapasy jedzenia zmusiły ich także do decyzji o wysłaniu delegacji do Starego Świata po żywność. Wytypowano White’a, który nie był z tego powodu najszczęśliwszy. Kilka dni temu bowiem, narodziła się jego wnuczka. Gubernator ostatecznie zostawił swoją rodzinę i odpłynął 26 sierpnia 1587 roku z powrotem do Anglii.

Pech chciał, że na przeszkodzie w powrocie stanęło widmo wojny Anglii z Hiszpanią. Do obrony kraju zostały oddelegowane praktycznie wszystkie angielskie statki i White mógł powrócić na Roanoke dopiero 3 lata później w 1590 roku…

Tajemnicze zniknięcie

Powrót okazał się dla White’a olbrzymim szokiem. Na miejscu nie zastał kompletnie nikogo. Nie znalazł również śladów walki ani jasnych wskazówek, co mogło stać się z jego rodziną i innymi osadnikami. Przy wejściu do fortu, na jednym z ociosanych słupów widniał napis CROATOAN.

Natomiast w trakcie przeczesywania lasu, ekipa White natknęła się na drzewo z wyrytymi literami CRO. White ustalił z ludźmi, których zostawił 3 lata wcześniej, że w razie niebezpieczeństwa zostawią mu jakiś znak. Croatoan była to wyspa (obecnie Hatteras) oddalona o 50 mil na południe i White sądził, że właśnie tam mogli udać się osadnicy. Niestety szalejący sztorm i uszkodzenie kotwicy statku nie pozwoliły mu popłynąć w to miejsce i zmuszony był znowu wrócić do Anglii. Na kolejną wyprawę nie udało mu się już uzbierać pieniędzy…

Co wiemy po ponad 400 latach?

Istnieje wiele teorii na temat tego, co mogło się wtedy wydarzyć. Jedna z nich to atak rdzennych Amerykanów lub Hiszpanów, którzy w tym czasie prowadzili wojnę z Anglią. Inna teoria głosi, że wszyscy wymarli z głodu lub chorób. Istnieje również możliwość, że osadnicy zasymilowali się z tubylcami i rozproszyli się po tamtejszych okolicach.

Być może kolonizatorzy podjęli szalenie ryzykowną próbę przedostania się do Anglii na własną rękę i zginęli na otwartym morzu, W toku prac archeologicznych w Karolinie Północnej badacze znaleźli wiele przedmiotów, które pochodziły z XVI wieku. Między innymi europejską ceramikę, broń, czy monety. Odkrycia te pozwoliły jednak wysnuć jeszcze więcej teorii, niż przybliżyć nas do prawdy o tajemniczej kolonii Roanoke…