86-letnia Sylvia Earle wzięła udział w panelu, podczas trwającego właśnie Cop26 w Glasgow. Wraz z nią wystąpili były prezydent Stanów Zjednoczonych Al Gore, senator partii demokratycznej John Kerry oraz brytyjski działacz ekologiczny i polityk Zac Goldsmith. W dyskusje włączeni byli również młodzi aktywiści z Ocean Action Hub. Earle poruszyła ważny problem przemysłowego połowu ryb. Według niej jest to równie ważne, jak ograniczenie zużycia paliw kopalnych - To jest priorytet numer 1. W „niebieskim sercu” Ziemi wytwarzana jest większość tlenu. Oceany pochłaniają również bardzo dużo dwutlenku węgla - mówi oceanografka. Earle zwróciła uwagę na to, że tylko 5 krajów na świecie „czerpie zyski z nieproporcjonalnego połowu ryb na wodach międzynarodowych.”

Rosnący problem

Coraz większy wzrost rybołówstwa przemysłowego jest przyczyną niepokojącego spadku życia morskiego w ostatnich 5 dekadach. Według raportu Organizacji Narodów Zjednoczonych ds Wyżywienia i Rolnictwa z 2018 r. Światowe połowy osiągnęły rekordową liczbę 96,4 mln ton. Problem polega na tym, że z roku na rok coraz więcej światowych zasobów dzikich ryb jest przeławianych co ma destrukcyjny wpływ na ekosystemy. Miliony ryb ginie tylko i wyłącznie dlatego, że przypadkowo znajdą się w sieci. Według opublikowanego 8 czerwca 2020 roku raportu FAO „The State of World Fisheries and Aquaculture 2020” człowiek zjada przeciętnie 20,5 kg ryb i owoców morza rocznie, a według prognoz, do 2030 r. liczba ta wzrośnie do 21,5 kg.

To ponad 3 razy więcej niż jeszcze na początku lat 60-tych XX wieku. Według ONZ zrównoważone rybołówstwo to szansa na zachowanie bioróżnorodności oceanów. W 2010 r. wyznaczono pięć celów strategicznych oraz 20 celów znanych, jako Cele Planu Strategicznego dla Różnorodności Biologicznej Aichi, mających pomóc ograniczyć proces zanikania bioróżnorodności. Niestety na razie nie udało się całkowicie zrealizować żadnego z nich, a 6 tylko częściowo.

Kolejny problem - zanieczyszczenia

Od początku rewolucji przemysłowej, czyli drugiej połowy XVIII wieku, poziom kwasowości oceanów wzrósł o 26%. To efekt wchłanianej olbrzymiej ilości dwutlenku węgla, który produkujemy. Innym równie ważnym problemem oceanów są zanieczyszczenia plastikiem, ale również odpadami po rybołówstwie. Co roku do wody trafia ok. 12 milionów ton odpadów.

To bezpośrednie zagrożenie dla życia stworzeń żyjących w wodzie i nie tylko. Gady, ssaki i ptaki morskie lub inne zwierzęta przypadkowo zjadają odpady plastikowe czy zaplątują się w zagubione lub utracone sieci rybackie i umierają. Kolejnym problemem jest mikroplastik, czyli cząstki mniejsze niż 5 mm. Powstaje na skutek rozpadu większych kawałków plastiku na mniejsze, najczęściej sieci rybackich, butelek lub foliówek pod wpływem promieniowania UV i wody morskiej. Wchłaniany jest przez organizmy morskie, które potem trafiają na nasze stoły... Szacuje się, że przy obecnej tendencji do 2050 roku w oceanach będzie więcej plastiku niż ryb.

Kim jest Sylvia Earle

Biolożka morska, oceanografka i członkini National Geographic Society. W 1968 roku zanurzyła się w batyskafie „Deep River” na głębokość 30 metrów, będąc w 4 miesiącu ciąży. Przeszła do historii, kiedy w 1970 roku wraz z innymi kobietami spędziła dwa tygodnie w podwodnym laboratorium NASA położonym 15 metrów pod wodą w ramach programu Tekite II. W 1980 roku jako pierwsza kobieta na świecie stanęła na dnie oceanu w skafandrze głębinowym na głębokości 381 m. Przewodniczyła setkom ekspedycji i spędziła ponad 7000 godzin pod wodą. Jest również autorką ponad 190 publikacji naukowych. Sylvia Earle nie je również mięsa i jak twierdzi nie spożywała ryb od co najmniej 40 lat. -Ocean to żywy system, biogeochemiczny cud, dzięki któremu my, ludzie możemy żyć. - mówi oceanografka i dodaje - Nadużywaliśmy go już zbyt dużo czasu i wydawało nam się, że jego zdolności regeneracyjne są nieograniczone i możemy robić co chcemy. Teraz czas to zmienić. -