Handel ludźmi: statystyki. Który kraj jest ośrodkiem handlu ludźmi? 

Ze wszystkich niegodziwości, które dotykają rodzaj ludzki, handel żywym towarem w celach seksualnych jest jedną z najbardziej szokujących zbrodni. Oszacowanie skali tego okrucieństwa jest niemożliwe. Oczywistym jednak jest, że handel nieletnimi  w celach seksualnych to przemysł o zasięgu ogólnoświatowym wart miliardy dolarów. 

Według niedawno przytoczonego badania wykonanego przez Międzynarodową Organizację Pracy w 2016 r. ponad milion dzieci padło ofiarą przemocy seksualnej. Ponieważ wykrywanie dziecięcej prostytucji jest trudne, w raporcie stwierdzono, że rzeczywista liczba jest prawdopodobnie znacznie wyższa. Najnowszy raport opublikowany przez Biuro Organizacji Narodów Zjednoczonych ds. Narkotyków i Przestępczości ocenił, iż liczba zgłoszonych ofiar handlu żywym towarem wzrosła z niecałych 15 tys. w 2010 r. do prawie 25 tys. w roku 2016. Te statystyki przedstawiają jedynie ułamek faktycznej liczby ofiar; większość przypadków jest niewykrywana.  

– To proceder przybierający na sile – mówi prof. Louise Shelley z George Mason University, autorka książki Human Trafficking: A Global Perspective (Handel Żywym Towarem: Globalne Spojrzenie). 

Plaga handlu dziećmi w celach seksualnych nie ominęła praktycznie żadnego państwa, ale niektóre zakątki świata stały się jej ośrodkami. Szczególne spustoszenie sieje ona w regionie, w którym dorastały Sayeda i Anjali – indyjskim stanie Bengal Zachodni oraz sąsiadującym z nim Bangladeszu, które niegdyś były jedną prowincją znaną jako Bengal. Rozdzielone granicą długości 2250 km, ale złączone wspólnym dziedzictwem kulturowym i językiem, te dwa obszary doświadczają tej samej tragedii tysięcy dziewcząt sprzedawanych co roku jako seksualne niewolnice.  

Według indyjskiego Biura Krajowego Rejestru Karnego Bengal Zachodni odpowiada za prawie jedną czwartą z 34 908 przypadków handlu ludźmi zgłoszonych między 2010 a 2016 r. To zdumiewająco duży udział jak na stan, który zamieszkuje ok. 7 proc. populacji kraju. Sytuacja może się malować jeszcze gorzej dla Bangladeszu: jeden z szacunków rządowych sugeruje, że każdego roku 50 tys. dziewcząt jest przemycanych do Indii lub przez Indie. Przy czym liczba ta nie obejmuję dziewcząt sprzedanych na potrzeby prostytucji na terenie samego Bangladeszu. 

Anjali miała 16 lat, kiedy związała się z mężczyzną, który namówił ją do ucieczki z domu w Siliguri, mieście w stanie Bengal Zachodni w Indiach, obiecując jej małżeństwo. Zamiast tego on i wspólnik sprzedali ją do burdelu w Mahishadal, niedaleko Haldii, miasta przemysłowego. Do chwili uratowania była zmuszana do seksu do 20 razy dziennie. Przez półtora roku mieszkała w Sneha wśród dziewcząt, o których mówiła, że rozumieją jej cierpienie. Teraz jest już dorosła i mieszka w domu z matką, która chciałaby, żeby wyszła za mąż, ale Anjali przysięga, że już się nie zakocha. „Czuję się wyjątkowo samotna. Tęsknię za przyjaciółmi w schronisku” - mówi. / PHOTOGRAPHS BY SMITA SHARMA

Jaka jest główna przyczyna handlu ludźmi? 

Bengal Zachodni jest zarazem celem i źródłem dziewcząt sprzedawanych na potrzeby seksbiznesu. Długa granica z Bangladeszem i 96-kilometrowy fragment przylegający do Nepalu to wiele niestrzeżonych odcinków pozwalających przemytnikom przerzucać dziewczęta. Część z nich trafia do czerwonych dzielnic Kalkuty, zamieszkiwanej przez ponad 14 mln ludzi, a część sprzedawana jest do domów publicznych w innych zakątkach Indii – Delhi, Mumbaju czy Pune – lub na Bliski Wschód. (W Indiach świadczenie usług seksualnych jest legalne, ale wiele działalności związanych z tym biznesem – takich jak np. sutenerstwo, prowadzenie domu publicznego czy zatrudnianie dzieci – już nie). 

Nie jest zaskoczeniem, że główną przyczyną handlu ludźmi jest wszechobecna bieda. W rejonie, który obejmuje dystrykt South 24 Parganas, będący słabo rozwiniętym obszarem z nieutwardzonymi drogami, mizernym przemysłem oraz terenami rolnymi narażonymi na powodzie podczas sezonu monsunowego, gangi polują na dziewczęta z ubogich rodzin, wykorzystując ich ubóstwo oraz inne słabości. 

– Jeśli jesteś handlarzem, musisz znaleźć dziewczynę, która przymiera głodem i zrobi wszystko, aby znaleźć pracę, lub taką, która jest zainteresowana romantyczną przygodą – mówi Tapoti Bhowmick z Sanlaap, organizacji mającej swoją siedzibę w Kalkucie, która pomaga ofiarom handlu ludźmi. Dla dziewcząt dorastających w biedzie obietnica prostych wygód czy przyjemności, takich jak telefon komórkowy czy kosmetyki, może mieć hipnotyzujące działanie – Chcą dla siebie takiego życia, jakie widują  w telewizyjnych serialach – wyjaśnia. 

Bhowmick twierdzi, że nastoletni chłopcy i młodzi mężczyźni pracujący dla grup przemytniczych aranżują małżeństwa i nawet żyją z dziewczętami przez jakiś czas. 

– Chłopak, który wydał 20 tys. rupii, aby wciągnąć dziewczynę w zasadzkę, będzie w stanie sprzedać ją za 70 tys. rupii – mówi Bhowmick. To spory zysk – ok. 650 dolarów. Przeciętnie tyle pracownik tamtejszej fabryki zarabia  w pięć miesięcy.  

W wieku 12 lat S. opuściła swój dom w Narayanganj w Bangladeszu ze znajomym rodziny, który obiecał znaleźć jej pracę w Dhace. Została przekazana mężczyźnie, który przemycił ją do Zachodniego Bengalu, a następnie sprzedał do burdelu w Bombaju. S. była zniewolona przez dwa lata, zanim policja ją uwolniła i wysłała do schroniska. Sześć miesięcy później poznała kobietę, która powiedziała, że zabierze S. z powrotem do Bangladeszu, ale zamiast tego sprzedała ją do burdelu w Namkhana w Zachodnim Bengalu. Po ponownym uratowaniu S. przebywała przez jakiś czas w Sneha. Jest teraz dorosła. / PHOTOGRAPHS BY SMITA SHARMA

Handel żywym towarem: zapobieganie i plany zwiększenia działań policji

W ostatnich latach policyjne zespoły ds. przeciwdziałania handlowi ludźmi w Bengalu Zachodnim i innych miejscach zintensyfikowały wysiłki mające na celu poszukiwania i ratowanie dziewcząt sprzedanych do domów publicznych, ale przytłacza je ogrom problemu. 

– Gdy znikają dzieci, musimy dopilnować, aby policja natychmiast wszczęła dochodzenie – mówi Rishi Kant, współzałożyciel Shakti Vahini, organizacji non profit, która pomogła uwolnić setki ofiar. Sanlaap oraz inne organizacje prowadzą programy resocjalizujące dziewczęta w nadziei, że uda się im powrócić do rodzin, przezwyciężyć stygmatyzację i zbudować godne życie. Jednakże, mówi Kant, rządy muszą bardziej wspomagać odbite ofiary. 
– Powinny móc żyć tak jak ty czy ja – mówi. – Mieć takie same możliwości.  

Obecnie skala handlu ludźmi jest tak wielka, że wymaga znacznie bardziej konkretnych i systematycznych działań organów ścigania. Być może konieczne jest powołanie państwowej agencji zajmującej się wyłącznie zwalczaniem handlu żywym towarem.