ZOBACZ GALERIĘ >>>
Na początku była… kariera

Jeszcze kilka lat temu był dyrektorem firmy konsultingowej. Alexey Trofimov, dziś – fotograf, pochodzi z Syberii. Mieszka w jej wschodniej części, ok. 450 km na północ od Bajkału.  To właśnie jego miejsce na ziemi i ulubiony temat w fotografii.

Wszystko zaczęło się od krótkich wypadów po pracy. Z czasem zaczął wyjeżdżać coraz częściej. Kupił  niedrogi aparat, by robić zdjęcia – na razie dla własnej przyjemności. Stopniowo kiełkowało w nim pragnienie, by pokazywać innym piękno, którego doświadcza. Zwłaszcza tym, którzy z różnych powodów podróżować nie mogą. Wtedy fotografowanie wciągnęło go bez reszty i… odmieniło jego życie.

 

Zmiana

Był 2009 rok. Porzucił karierę w biznesie, by poświęcić się fotografii. Zaczął organizować fotowyprawy nad ukochany  Bajkał. Najpierw samodzielnie, później z grupą przewodników. W efekcie nad jeziorem spędza kilka miesięcy w ciągu roku – głównie jesienią i zimą.

Bajkał pokazuje wtedy swoją najmroczniejsza stronę, w związku z czym wyprawy  stają się niejednokrotnie ryzykowne. Za to zdjęcia, które uczestnicy przywożą z tych wypraw, warte są każdego wysiłku.

 

Dlaczego Bajkał?

To unikatowe miejsce. I jego rozmiary, surowy charakter. Nie bez powodu miejscowi nazywają je „Ojcem” lub „Wielkim morzem”. Potrafi być despotyczne i egzekwować swoje.

Zwłaszcza zimą. Grubość lodu osiąga nawet półtora metra, a jego powierzchnię pokrywają miliony szczelin – dużych i małych, które wydrążył wiatr i codzienne wahania temperatur (ta potrafi zmienić się o 40 stopni w ciągu dnia). Wszystko to sprawia, że lód na Bajkale zaczyna żyć własnym życiem, a każdy jego, najmniejszy nawet ruch, wywołuje kolejny. Nad brzegiem jeziora można zasłuchać się w  muzyce Bajkału. Posłuchać cichych pęknięć i hucznych lodowych kraks.

Jak mówi, nie zna nikogo, kogo nie chwytałaby za serce przestrzeń syberyjskich  stepów, uroda lukrowanych śniegiem szczytów gór i sznurów rzek.

 

"Filozofia życia"

Trofimov fotografuje w trudno dostępnych miejscach, gdzie nie dociera sieć telefoniczna, a najbliższa osada znajduje się w odległości co najmniej 200 km.

- Na swoich zdjęciach staram się uchwycić ducha wolności, którego czuć w miejscach nietkniętych od tysięcy lat – tłumaczy.

Nie powstrzymują go żadne przeszkody. Ba! Mróz, upał i porywisty wiatr tylko pomagają mu odczuć ten zachwyt. Jego motto brzmi: "Prawdziwe życie zaczyna się tam, gdzie kończy się cywilizacja".

- Fotografia to dla mnie filozofia życia. Zmieniła mój sposób patrzenia, dzięki niej zacząłem uważniej przyglądać się światu.

Więcej: www | FB | Flickr | Twitter