Następujące na skutek globalnego ocieplenia topnienie lodowców na dalekiej północy prowadzi do otwarcia nowej drogi morskiej łączącej Europę z Azją. Północna Droga Morska to szlak prowadzący przez znajdujące się pod kontrolą Rosji wody Oceanu Arktycznego, który do tej pory był niedostępny z powodu zamarzających wód w tym regionie.
 

Żegluga przez Ocean Arktyczny przez cały rok

Do tej pory, trasa ta była żeglowna jedynie przez kilka miesięcy w roku, a nawet wtedy stałe patrole musiały pełnić rosyjskie lodołamacze, udrożniające szlak. Niedawno opisywaliśmy zagrożenia związane ze wzmożonym ruchem morskim na dalekiej północy. Teraz, na skutek przyspieszającego tempa topnienia pokrywy lodowej, Rosja ogłosiła plany, dzięki realizacji których możliwa będzie żegluga towarów wzdłuż jej północnych wybrzeży przez cały rok. Plany rządu w Moskwie przewidują, że już w 2030 roku statki handlowe kursujące pomiędzy Atlantykiem a Pacyfikiem, będą mogły korzystać z Północnej Drogi Morskiej przez okrągłe dwanaście miesięcy. Alternatywa może wydawać się bardzo kusząca, jeśli w pamięci ma się niedawne zablokowanie wąskiego Kanału Sueskiego przez statek Ever Given. Cały, ogromny ruch towarowy pomiędzy Europą a Azją odbywa się właśnie przez ten wąski kanał łączący Morze Śródziemne z Morzem Czerwonym. Gdyby jednak możliwe było skorzystanie z trasy morskiej na północy przez cały rok i w dodatku bez niebezpieczeństwa zablokowania jej przez jeden tylko statek, większość armatorów nie wahałaby się ani chwili. Nawet przy konieczności uiszczania opłat na rzecz Rosji za skorzystanie z jej wód terytorialnych nie byłoby zbyt dużym problemem, jeśli firmy handlowe mogłyby oszczędzać znaczne środki i czas przy podróży do Azji i z powrotem. Zwłaszcza, że za korzystanie z Kanału Sueskiego też trzeba płacić. 


 

W planach są wielkie inwestycje 

Plany Rosji zakładają, że ruch morski odbywający się przez przejście północne będzie wynosił ok 160 mln ton w 2035 roku. Dla porównania, Kanał Sueski pozwala na przetransportowanie jedynie 1 mld ton ładunków rocznie. Moskwa planuje przeprowadzenie inwestycji opiewających na równowartość 3,7 mld dolarów tylko do 2024 roku. Jednocześnie państwowy koncern działający w sektorze energii atomowej Rosatom będzie rozwijać flotę lodołamaczy o napędzie atomowym. Firma ta również zapowiedziała inwestycje związane z Północną Drogą Morską w wysokości 10 mld dolarów do 2024 roku. Ocieplenie rejonów arktycznych sprawia, że Rosja zamierza również rozszerzyć zakres poszukiwania zasobów w rejonie arktycznym. Nic dziwnego, że rozwój rosyjskich inwestycji w Arktyce jest określany przez prezydenta Władimira Putina za priorytet strategiczny.

Aby zrealizować swoje ambicje, Rosja nie poprzestaje tylko na zapowiedziach. Wspomniana firma Rosatom oprócz już istniejącego lodołamacza o nazwie „50 Lat Zwycięstwa” zamierza w ciągu pięciu nadchodzących lat zbudować kolejne cztery takie jednostki o napędzie atomowym. Rosja podchodzi do rozwoju regionu arktycznego długofalowo. Każdy z atomowych lodołamaczy to koszt około 400 milionów dolarów, a budowa takiego statku może zająć nawet siedem lat. Statki te są projektowana w taki sposób, aby mogły sprostać ekstremalnym warunkom pogodowym. Mają wysokość 52 metrów, długość 173 metrów i są w stanie skruszyć lód którego grubość sięga nawet 2,8 metra! Rosja jest w tej dziedzinie światowym liderem, bowiem nikt inny nie posiada tak licznej floty lodołamaczy, a kraje, które ich używają - Kanada, USA i Chiny (które pomimo braku bezpośredniego dostępu do Arktyki usiłują zaznaczyć tam swoją obecność używają głównie lodołamaczy o napędzie spalinowo‒elektrycznych, co oznacza, że raz na jakiś czas muszą zawijać do portu by uzupełnić paliwo w przeciwieństwie do jednostek o napędzie atomowym, które posiadają na pokładzie reaktor atomowy zasilający silniki elektryczne).

Obawy o środowisko

Różne grupy grupy ekologiczne wyrażają zdecydowany sprzeciw i zaniepokojenie działaniami i planami Rosji w Arktyce. Ten rejon stanowi bardzo delikatny ekosystem, który i tak jest już nadwyrężony przez rosnące temperatury i topnienie lodowców. Ich zdaniem wydobycie minerałów i paliw kopalnych może przyczynić się tylko do dalszej degradacji środowiska naturalnego. Greenpeace np. wskazuje na „pełną incydentów historię rosyjskich lodołamaczy i okrętów podwodnych o napędzie atomowym", co powinno ich zdaniem budzić niepokój. Przedstawiciel firmy Rosatom twierdzi, że: „To oczywiste, przy realizacji projektów w tak delikatnym ekosystemie pojawia się ryzyko, jednak możliwości ekonomiczne zarówno dla lokalnej ludności, jak i gospodarki światowej związane z Północną Drogą Morską przewyższają ryzyko środowiskowe”.