Każdy kanton ma swoje: konstytucję, parlament i prawo, w zasadzie mógłby istnieć samodzielnie. Ale też przez to Szwajcaria w zasadzie „nie istnieje” – jak prowokacyjnie stwierdził w 1992 r. artysta Ben Vautier. Dla wielu postronnych to tytułowy raj – świetne zarobki, czyste powietrze, wspaniałe krajobrazy, bezpieczeństwo, punktualność, polityczna stabilizacja... Ale przy tym też pewna nijakość, drożyzna i chłód mieszkańców. Czy rzeczywiście wszystko jest tam takie idealne, czy może to tylko marketingowy majstersztyk? Kamińska, która mieszka tam od 2014 r., nie daje jednoznacznej odpowiedzi. Twierdzi, że słowem kluczem do zrozumienia Szwajcarów jest „tradycja”. Aby trwać i odnosić sukcesy, Szwajcaria potrzebuje podgrzewanych regularnie mitów i legend. Takich jak ta o bohaterskim kuszniku Wilhelmie Tellu czy XIV-wiecznej przysiędze kantonów na łące Rütli. Wydaje się, że tego paliwa im jeszcze długo nie zabraknie.