W pewien listopadowy wieczór w 1895 r. Wilhelm Röntgen zaprosił swoją żonę Bertę do spowitego mrokiem laboratorium. Potrzebował jej do pewnego doświadczenia, które miało na celu sprawdzenie, przez jakie ciała przechodzą promienie X. Wydostawały się one na zewnątrz cylindrycznej lampy zamkniętej w szczelnym pudełku, która miała wtopione elektrody i wypompowane powietrze. Röntgen odkrył, że promieniowanie to powoduje świecenie papieru pokrytego platynocyjankiem baru. Badacz zauważył, że dzieje się tak nawet wtedy, gdy jest odsunięty od lampy o dwa metry. Podczas wcześniejszych eksperymentów sprawdził, że promienie te przechodzą przez drewno i papier. Teraz postanowił poeksperymentować na żywym organizmie. Berta wyciągnęła dłoń, na którą Wilhelm skierował promieniowanie X. Efekt, który uzyskał, najpierw ich przeraził. Na papierze pojawił się kawałek szkieletu Berty. Promieniowanie przeszło przez tkanki miękkie i pokazało kości i złoty pierścionek, który miała na palcu.
 

Röntgen, zazwyczaj flegmatyk, chwilę po zobaczeniu zdjęcia i uspokojeniu nerwów ożywił się. Zdawał sobie sprawę, że to odkrycie przełomowe, a więc musi je jak najszybciej opatentować. Dopiął swego. Artykuł, w którym opisał swoje badania, opublikowany został tydzień później. Do wywodu autor dołączył zdjęcie ręki żony.
 

Sześć lat po wykonaniu zdjęcia ręki Berty Wilhelm Röntgen został wyróżniony Nagrodą Nobla w dziedzinie fizyki. W uzasadnieniu pisano: Za nadzwyczajne zasługi oddane poprzez odkrycie promieni
noszących jego imię. Tak oto dłoń Berty stała się jedną z najbardziej znanych dłoni w świecie nauki.
 

Tekst: Julia Lachowicz