Nowy wyczyn w stajni Red Bulla – kajakarz zjechał ze śmiertelnie niebezpiecznego wulkanu
4/5
Udostępnij: Udostępnij
kajakarz zjechał ze śmiertelnie niebezpiecznego wulkanu
fot. Red Bull
Przed dokonaniem swojego historycznego wyczynu zawodnik wykonał jazdę próbną, ale nie poszła mu ona zbyt dobrze – podczas zjazdu treningowego uderzył w wybojnicę, prawie wykonał obrót o 360 stopni i przeleciał 10 metrów w powietrzu, po czym wylądował centralnie na twarzy. Na szczęście główny przejazd poszedł o wiele sprawniej, a pytany o swoje osiągnięcie Hiszpan opisuje je jako “całkiem fajne”.
"Część na śniegu była najtrudniejsza, ponieważ kajak nie jest przystosowany do takiej jazdy, więc jedzie się na nim jak na sankach. Płyniesz naprawdę szybko, ale nie masz nad tym żadnej kontroli".
Na pytanie, dlaczego podejmuje tak trudne wyzwania, ekstremalny kajakarz odpowiada, że chociaż adrenalina jest tu ważnym czynnikiem, to jednak “miejsca, ludzie i doświadczenia” dostarczają mu największych emocji w tym sporcie.
“W kajakarstwie chodzi też o to, żeby po prostu żyć. Przenosi cię to w inny czas, gdzie wszystko jest prostsze" – powiedział w jednym z wywiadów.