Gdy puchate zwierzęta podpięto do EEG a potem wstrzyknięto im maksymalną dopuszczalną w opiece weterynaryjnej dawkę środka znieczulającego (24 mg/kg , dolna dawka ”rekereacyjna”) sygnał pracy mózgu dosłownie urywał się. I tak niczego nie spodziewające się owieczki wpadły do K-hole, ”dziury ketaminowej”.

Fakt, że w artykule naukowym można śmiało stosować slangowe terminy do określania elementu pracy badawczej mówi coś o kondycji naszej wiedzy na temat działania narkotyków, czy psychodelików w szczególności. Ów K-hole to bardzo subiektywny stan dysocjacji od własnego ciała.

Timothy Leary, filozof i pionier doświadczeń pozazmysłowych, w stworzonym przez siebie ośmioobwodowym modelu świadomości (wyjaśniającym pracę ludzkiego mózgu) kwestię świadomości, także własnego ciała i temu co wokół, przypisał ostatniemu z obwodów.

Żeby go ”aktywować” i przeżyć stan pozacielesnego oświecenia, tłumaczył, wystarczy otrzeć się o śmierć, przeżyć gwałtowny szok albo w bardziej kontrolowany sposób wziąć dawkę psychoaktywnego DMT, LSD. Według filozofa, psychologa i pisarza Roberta Antona Wilsona, także dowolną porcję ketaminy.

Co takiego poczuły owce podczas miesięcy (bo tyle trwały te badania) eksperymentów prowadzonych m.in. przez neurobiolożkę Jenny Morton z Uniwersytetu Cambridge? Jeżeli wierzyć opisom wrażeń ludzi, którzy mieli własne doświadczenia ze Special K, były to objawy podobne do schizofrenii czy doświadczania śmierci.

Trzy słowa na ”d” które często się przewijają w relacjach, to derealizacja, depersonalizacja i dezorientacja. Problem z indywidualnymi doświadczeniami jest właśnie ten: są absolutnie subiektywne. Bo też każdy ma własną szczególną chemię mózgu. Jedni latają nad własnym ciałem, inni czują, że rosną jak balon. Są też tacy, którzy ucinają sobie pogawędkę ze Stwórcą.

Naukowcy chcąc mieć coś wymiernego posługują się odczytami z urządzeń pomiarowych jak EEG. Elektroencefalograf pokazuje aktywność mózgu. U owiec pod wpływem maksymalnej dawki ketaminy pokazał coś na wzór restartu komputera.

Sekwencja: podanie narkotyku, wyłączenie, ponowne włączenie powtarzała się raz za razem u różnych zwierząt. – To nie było zmniejszenie aktywności. Pod wpływem dużej dawki ketaminy mózgi tych owiec kompletnie zatrzymały się. Tego jeszcze nie widzieliśmy – tłumaczy Morton. Po kilku minutach mózgi włączały się i pracowały normalnie.

To badanie pokazuje czubek góry lodowej jaką jest nasza niewiedza o możliwym zastosowaniu różnych psychodelików. Już dziś, i to tylko z ketaminą, pracuje się nad terapiami dla ludzi z depresją, stresem pourazowym, chronicznymi migrenami czy nałogami.

Wideo z magazynu VICE poniżej pokazuje np. jak poprzez kontrolowane wprowadzenie alkoholika w stan ketaminowej dysocjacji (K-hole) lekarz próbuje zresetować jego podejście do szkodliwego nałogu. Ciężko uciec przed skojarzeniem z tym ogranym dowcipie o pracowniku działu IT w korporacji, który rozwiązywanie każdego problemu z komputerem każe zacząć od włączenia i wyłączenia urządzenia.

Po co jednak podawano ketaminę owcom? W założeniu chciano zobaczyć i ocenić wpływ terapeutycznych leków na mózg zwierząt cierpiących na genetyczną, dziedziczną chorobę Huntingtona. Ludzka wersja pląsawicy Huntingtona, jak też nazywa się to postępujące zwyrodnienie mózgu, objawia się między 30. a 50. rokiem życia.

Co zaznaczają naukowcy, omawiane tu zwierzęta którym ”wyłączono” na chwilę ich mózgi, były zdrowe. Jedynie miały chirurgicznie wszczepione w czaszki czujniki EEG. – Tak naprawdę nie chodziło nam o przyglądanie się efektom ketaminy. Ona miała być raczej narzędziem do przeniknięcia aktywności owczego mózgu u zwierząt z Huntingtonem i bez. Nasze zaskakujące odkrycie może pomóc wyjaśnić sposób działania tego narkotyku – wyjaśniła Morton.

Niezależnie od dawki każda owca przechodziła trzy fazy aktywności:
1) uspokojenie po podaniu środka znieczulającego
2) okres dysocjacyjnej świadomości pozbawionej świadomych ruchów ciała
3) okres pełnej świadomości nadal jednak bez świadomego poruszania się.