Stworzenie skutecznego leku na depresję  w oparciu o hodowlę grzybów w szklarniach byłoby zadaniem czasochłonnym i kosztownym. Na tyle nieefektywnym ekonomicznie, że szuka się alternatywy. Grupa biochemików pod kierunkiem Andrew Jonesa i Alexandry Adams z Miami University wybrała metodę inżynierii metabolicznej, stosowanej choćby do tworzenia insuliny czy zastępczego paliwa. – Ta technologia pozwala tak modyfikować naturalne enzymy i szlaki metaboliczne zachodzące w organizmach żywych, by przemysł mógł czerpać z nich jak największe korzyści – wyjaśnia serwis biotechnologia.pl.


W pogoni za psylocybiną sięgnięto po popularną wśród biotechnologów bakterię. E.coli łatwo przystosować do nowych zadań i łatwo rozmnażać na dużą skalę. Genetycy dobrze ją znają i posiadają szereg narzędzi do jej przebudowywania. Fragmenty DNA odpowiedzialne za produkcję psylocybiny pobrano z najpopularniejszych wśród fanów tej używki grzybów rodzaju łysiczka (łac. Psilocybe) i wszczepiono do E.coli. Udało się. Jako, że bakteria nie potrzebuje tej substancji do wzrostu, zaczęła wydalać ją na zewnątrz.

- Wykorzystaliśmy ten fragment kodu genetycznego grzyba, który odpowiada za zdolność produkcji psylocybiny. W podobny sposób robi się piwo, poprzez fermentację. Zastosowaliśmy tą metodę, bo gwarantuje odpowiednią skalę i szybkość pracy – sciencealert.com cytuje Jonesa. Wybrano najbardziej efektywny szczep (pPsilo16) i zaczęto go dopracowywać zmieniając temperaturę i typ pożywki. Na końcu przeniesiono produkcję do dużych zbiorników, uzyskując 1,16 grama psylocybiny na litr opartej na wodzie mieszanki. Dla porównania, w pojedynczym ususzonym grzybie Psilocybe cubensis znajduje się od 0,37 do 1,3 proc. czystej substancji.

Koszt medycznej psylocybiny pozyskanej z naturalnych upraw to ok. 2 dolary za każdy miligram. Z dostępnych danych o kosztach eksperymentalnych terapii dla osób z depresją wynika, w każdej podawanej im dawce musi znaleźć się przynajmniej 10 mg substancji (od takiej wartości staje się psychoaktywna). Daje to niejakie pojęcie o zapotrzebowaniu, przed którym stoją koncerny farmaceutyczne w przypadku zatwierdzenia tej starej-nowej metody leczenia.

Tymczasem podczas testów klinicznych psychiatrzy uznali, że efekty stosowania psychologiczne psylocybiny są podobne do działania na mózg LSD. Naturalny środek daje jednak silniejsze efekty wizualne a słabsze wrażenia emocjonalne. Biorący psylocybinę przeżywają też silniejsze stany euforyczne i, w porównaniu do LSD, podlegają mniejszemu ryzyku wystąpienia napadów paniki czy paranoi. Eksperymenty nie wykazały przy tym negatywnych skutków brania psylocybiny dla zdrowia fizycznego.