Międzygatunkowe hybrydy wśród niektórych naczelnych nie są czymś zaskakującym. To zjawisko relatywnie powszechne. Natomiast powstawanie nowych gatunków w wyniku przystosowania się części osobników danej populacji do odmiennego siedliska, czyli tzw. specjacja sympatryczna, jest już dużo rzadszym zjawiskiem na wolności. Taki przypadek zaobserwowali właśnie naukowcy na Borneo.

Tajemnicza małpa jest krzyżówką dwóch daleko spokrewnionych gatunków

Ze względu na pandemię koronawirusa, badacze mieli duże trudności z dokładnym zbadaniem zagadkowej hybrydy. Zamiast pracy terenowej, postawili na skrupulatną analizę zdjęć małpy, które docierały do sieci od 2017 roku.

Po kilku latach pracy uczeni stwierdzili, że stworzenie jest mieszanką dwóch gatunków małp, które wzajemnie walczą ze sobą o siedliska. Ich badania zostały opublikowane w czasopiśmie naukowym „International Journal of Primatology”.

Zwierzę jest krzyżówką nosacza sundajskiego (Nasalis larvatus) oraz lutunga srebrzystego (Trachypithecus cristatus). Ten pierwszy szczególnie znany jest polskim internautom, ponieważ ta charakterystyczna małpa jest częstym obiektem memów o naszych rodakach. Obydwa ssaki należą do rodziny koczkodanowatych.

Nasalis larvatus, fot. Getty Images

Trachypithecus cristatus, fot. Getty Images

Małpę po raz pierwszy zaobserwowano 6 lat temu

Hybrydę jako pierwszy odkrył przewodnik wycieczek Brenden Miles. 6 lat temu, kiedy podróżował rzeką Kinabatangan, w malezyjskiej części Borneo, zauważył małpę, która nie przypominała mu żadnego znanego ssaka naczelnego.

Miles zrobił wtedy zwierzęciu pierwsze zdjęcie. – Na początku myślałem, że to lutung srebrzysty. Ale zobaczyłem, że jego nos jest dłuższy, a ogon znacznie grubszy – wspomina przewodnik.

To zdjęcie, jak i wiele innych posłużyło zespołowi naukowców jako cenne źródło informacji. Uczeni podejrzewają, że hybryda powstała na skutek połączenia się samca nosacza z samicą lutunga srebrzystego.

Mieszaniec to nie efekt cudu natury, lecz pogarszającej się kondycji siedlisk

Ta krzyżówka niepokoi jednak badaczy. Sugerują oni, że powstała na skutek coraz gorszej kondycji ekosystemów i niszczenia siedlisk. Zjawiska te są spowodowane w dużej mierze przez człowieka.

– Różne gatunki, nawet te z tego samego rodzaju, często współdzielą siedliska, wchodzą ze sobą w interakcje. Ale zazwyczaj nie łączą się w pary. Tak dzieje się tylko wtedy, gdy zachodzi pewna presja ekologiczna – mówi Nadine Ruppert, główna autorka odkrycia.

Autorzy wyjaśniają, że zarówno nosacze sundajskie, jak i lutungi srebrzyste żyją w grupach, które składają się z samca alfa oraz samic. Samce, które osiągają dojrzałość, w wyniku rywalizacji z osobnikiem alfa zmuszane są do odejścia z grupy. Rozpoczyna się ich walka o dominacje na innym terytorium.

Prof. Ruppert zauważa, że wiele obszarów leśnych jest zagrożonych wycinką drzew. Obszary, na których żyją różne gatunki, zamieniają się w plantacje i uprawy rolnicze. Wylesianie odbywa się na bardzo dużą skalę. Głównie po to, aby uprawiać roślinę zwaną olejowcem gwinejskim (znanym jako palma olejowa).

Badacze zaobserwowali, że hybryda karmi dziecko. Na razie nie wiadomo, czy jest jej

Właśnie dlatego samce, które muszą opuścić swoją grupę, często nie mają dokąd pójść. W ten sposób dochodzi do częstszych interakcji międzygatunkowych. Naukowców zadziwił jeszcze jeden fakt. Na jednym z przesłanych zdjęć widać, jak mieszaniec karmi dziecko.

Prof. Ruppert zwraca jednak uwagę na fakt, że większość hybryd, które powstają na skutek skrzyżowania różnych gatunków, jest bezpłodna. Autorzy badania podejrzewają, że samica mogła opiekować się nie swoim dzieckiem. Ale na zdjęciach widać, że jej piersi były powiększone, co wskazuje na to, że potomstwo mogło należeć do niej.

Naukowcy w swojej pracy podkreślają, że mają nadzieję, iż to odkrycie, chociaż spektakularne, nie będzie traktowane wyłącznie jako „interesująca ciekawostka”. Taki stan rzeczy świadczy o tym, że są na świecie miejsca, w których dochodzi do nieprawidłowych krzyżówek, a dzieje się tak dlatego, że sytuacja zwierząt i ich siedlisk jest coraz gorsza. Potraktujmy to więc jako sygnał ostrzegawczy.

Źródło: International Journal of Primatology.