Mikroplastik to określenie, którego używa się w odniesieniu do cząsteczek plastiku o średnicy poniżej 5mm. To górna granica wielkości drobin plastiku, które są tak określane. Niestety w naturze można obecnie zaobserwować znacznie mniejsze cząsteczki plastiku (powstające na skutek stopniowego rozkładu tego materiału), z których wiele jest tak małych i lekkich, że mogą być one unoszone przez wiatr.

Od Pirenejów po Antarktydę

W jednym z badań przeprowadzonych w 2017 r., okazało się, że średnie stężenie mikrowłókien w powietrzu we Francji wynosi od 1 do 60 na metr sześcienny (33% z nich okazało się mikroplastikiem). W innym badaniu sprawdzono jakość powietrza w Teheranie i oprócz typowych zanieczyszczeń, jakich można by się spodziewać, odnaleziono w nim 2649 cząstek mikroplastiku w 10 próbkach powietrza. Stężenie mikroplastiku wahało się od 83 do 605 cząstek na 30,0g pyłu ulicznego.

W 2019 r. naukowcy natrafili z kolei na cząsteczki mikroplastiku w glebie w odległej części francuskich Pirenejów. Sama ilość zanieczyszczeń była tym, czego można by się spodziewać, jeśli próbka byłaby pobrana w środku ruchliwego miasta o skali Paryża. Jednak w wysokich górach obecność mikroplastiku zdziwiła naukowców. Początkowo podejrzewano, że mikroplastik jest unoszony przez prądy w atmosferze, co było nową tezą w tamtym momencie. Jednak, jeśli tak, oznaczało to bardzo niepokojącą rzecz: cząsteczki plastiku są teraz obecne również w powietrzu.

Niedługo potem naukowcy z amerykańskiej Geological Survey (to instytucja o charakterze naukowo–badawczym, zajmująca się czterema dziedzinami: biologią, geografią, geologią i hydrologią) odkryli, że plastik opada również na Góry Skaliste na zachodzie USA, co potwierdza tezę francuskich naukowców. Według modeli badających zachowanie się ziemskiej atmosfery i prądy które w niej występują, cząsteczki mikroplastiku są w stanie dotrzeć z wiatrem aż na Antarktydę. Próbki zebrane na tym lodowo–śnieżnym kontynencie potwierdziły te założenia. Oznacza to, że mikroplastik został wyniesiony do atmosfery i rozprowadzony dość równomiernie.

To niepokojące odkrycie, które musi zostać jeszcze zweryfikowane przez znacznie więcej badań. W porównaniu z badaniami dotyczącymi obecności mikroplastiku w glebie ziemi, te dotyczące tych zanieczyszczen w powietrzu są póki co dość skromne. Problem wydaje się o tyle poważny, że mikroplastik w powietrzu mógłby mieć nie tylko negatywny wpływ na zdrowie wszystkich organizmów oddychających powietrzem, ale najprawdopodobniej jego obecność nie pozostałaby bez wpływu na proces globalnego ocieplenia.

Mikroplastik może ogrzewać atmosferę

W jednym z badań naukowcy odkryli, że mikroplastiki w dolnych warstwach atmosfery rozpraszają światło ultrafioletowe i promieniowanie widzialne, co jak się uważa, mogłoby mieć efekt ochładzający powietrze. Niestety, jednocześnie cząsteczki te pochłaniają promieniowanie podczerwonego, które ma ocieplający wpływ na klimat powierzchniowy Ziemi. Co gorsza, pochłaniają one promieniowanie UV o specyficznej długości fali, którego nie pochłania większość cząstek obecna w powietrzu. To prowadzi do ich nagrzewania, co w efekcie nagrzewa atmosferę. Ostatecznie, po podsumowaniu wszystkich efektów jakie powoduje mikroplastik w atmosferze wydaje się, że może on się przyczyniać się do pogorszenia efektu cieplarnianego.

Jak alarmują naukowcy, plastik ulega degradacji z upływem czasu i pod wpływem promieniowania UV pochodzącego ze Słońca, tworząc tzw. „wtórny mikroplastik”, co każe się spodziewać, że problem będzie jedynie narastał w nadchodzących latach. Póki co jednak, problem mikroplastiku w powietrzu jest jeszcze niewielki, więc jest czas na to, by podjąć działania. Ilość plastiku gromadzonego na wysypiskach śmieci i w środowisku naturalnym podwoi się w ciągu najbliższych trzech dekad, więc nie ma czasu do stracenia.