Dyrekcja parku Khun Sathan w północnej prowincji Nan podała smutną informację o znalezieniu padłego 200-kg samca. 25 listopada odkrył go podczas patrolu strażnik parkowy. Zwierzę poddano autopsji, bo jego wygląd wskazywał na nienaturalne przyczyny zgonu. Miał m.in. ubytki w kopytach i sierści.


Pierwsza komora żołądka była wypełniona odpadkami po bezmyślnych gościach parku. Jeleń musiał grzebać w śmieciach od dawna i połknął wyjątkowo dużo różnych przedmiotów. Bo nie tylko plastikowe torebki go zabiły.

W jego ciele odkryto męską bieliznę, saszetki z kawą rozpuszczalną, kawałki liny, gumowe rękawiczki, zupki instant z makaronem oraz mały ręcznik, wylicza Channel News Asia.  – Miał kompletnie zablokowany przewód pokarmowy. Najpewniej to, obok sędziwego wieku, było główną przyczyną śmierci. Przeprowadzimy jednak bardziej szczegółowe badania – obiecał na konferencji prasowej Kriangsak Thanompun z wydziału Parków Narodowych i Ochrony Przyrody.

Urzędnik zapowiedział przeprowadzenie kampanii informacyjnej wśród mieszkańców okolic parku oraz odwiedzających go turystów. Jednocześnie podjęta zostanie próba rozwiązania problemu ton śmieci gromadzących się od dawna na chronionym obszarze

Tajlandia jest jednym z największych producentów plastikowych opakowań a Tajowie nie potrafią się obejść bez nich obejść. Statystycznie, każdy dorosły obywatel tego kraju używa rocznie 3000 jednorazowych torebek. Według Greenpeace to w sumie aż 75 miliardów takich odpadków.

Według ostatniego raportu Siam Commercial Bank, Tajlandia jest na 6. miejscu wśród państw najbardziej odpowiedzialnych za zaśmiecanie plastikiem oceanów. Z generowanych przez kraj śmieci aż 13 proc. stanowią plastikowe torebki, 10 proc. plastikowe rurki do picia a 8 proc. plastikowe opakowania na jedzenie.

W tym roku tajskie media informowały już o innych ofiarach bezmyślnie porzucanych śmieci. W sierpniu serwisy internetowe obiegły zdjęcia padłego młodego jelenia z 3 kg plastiku w żołądku.


Kilka dni wcześniej krajem wstrząsnęła informacja o śmierci ”Miriam, ulubienicy Tajlandii”. Ten mały diugoń przybrzeżny, rodzaj ssaka morskiego, odłączył się kilka miesięcy wcześniej od matki i zgubił w nieznanych wodach. Akcję jego ratowania pokazywały wszystkie telewizje.


Jeszcze w lipcu rozpisywano się o ”milutkim zwierzaku” i pokazywano, jak sobie radzi na wolności. Nie śledzono go chyba zbyt dokładnie, bo w połowie sierpnia znaleziono go martwego z wnętrznościami pełnymi odpadków z tworzyw sztucznych.

 

Jan Sochaczewski