Aż 60% Polaków je pizzę przynajmniej raz w miesiącu. Średnia w lutym może nieco podskoczyć, ponieważ 9 lutego ustanowiony jest Międzynarodowym Dniem Pizzy.

Podobno już starożytni Grecy lubowali się w płaskim chlebie posmarowanym oliwą, natartym czosnkiem i ziołami, lecz dopiero za sprawą piekarza z Neapolu powstała pizza, jaką znamy do dziś. Raffaele Esposito połączył pomidory, ser mozzarella i bazylię reprezentujące narodowe barwy Włoch, tworząc jednocześnie margheritę. Najpopularniejsza i zarazem najprostsza wersja pizzy została nazwana na cześć królowej Włoch Małgorzaty Saubaudzkiej, która zainspirowała piekarza.

Słoneczna Italia jest więc ojczyzną pieczonego przysmaku, ale nie tylko do Włochów należą pizzowe rekordy. Oni upiekli co prawda największą pizzę świata, mierzącą prawie 40m średnicy, jednak najkrótszy czas jedzenia: 30 cm średnicy w 41,31 sekundy (!)  należy do Kanadyjczyka. Rekordowa ilość spożycia pizzy również nie należy do Włochów, ani nawet, o dziwo, do Amerykanów. Okazuje się, że najwięcej zjadają Norwedzy i jest to 5,4 kg rocznie na osobę.

 

Dzieło sztuki w kawałkach

Pizza może być prawdziwym dziełem sztuki kulinarnej. Idealnie wyrobione i wypieczone ciasto, ciągnący się ser, aromatyczne zioła i dodatki – czego chcieć więcej? Najpopularniejszym dopełnieniem okazuje się pepperoni, niesłabnącym zainteresowaniem cieszy się też pizza hawajska, wbrew pozorom wymyślona w Kanadzie. Niemniej szefowie kuchni prześcigają się w kreatywnych rozwiązaniach.

Na jednej z najdroższych pizz świata można odnaleźć jadalne złoto, szkockiego wędzonego łososia, homara marynowanego w koniaku i nasączony szampanem kawior. Jak widać, pizza może być daniem wykwintnym, zależy to jednak od okoliczności. Otoczona ścianami klimatycznej, włoskiej restauracji oraz podana w towarzystwie porządnej jakości napoju nie potrzebuje nawet małży i trufli.

A jaki napój pasuje to tego przysmaku? Włosi niezmiennie uważają, że do pizzy najlepsze jest wino, codzienne realia wydają się jednak mówić coś innego. Wybór najczęściej pada na Coca-colę i piwo. Istnieje jednak złoty środek, który nie skrzywdzi wymagającego podniebienia i naszych nawyków, czyli dobór odpowiedniego piwa do danej  pizzy. Podobnie jak wino, chmielowy trunek posiada swoje menu, czyli kartę piw, dostępną w wielu lokalach w Polsce. Dowiemy się z niej, że do znanej pizzy z czterema serami pasuje czeski pilzner, z kolei do pizzy z owocami morza idealny będzie holenderski Grolsch.

Pizza i piwo mają ze sobą dużo więcej wspólnego. Chodzi o wyjątkowe piwo, Mamma Mia!, Pizza Beer, które… robione jest na bazie pizzy. Nie wierzycie? Na stronie producenta opisano  cały proces warzenia tego specjalnego piwa: od moczenia kawałków pizzy (!), po to by wyciągnąć całą jej esencję, poprzez filtrowanie i gotowanie tak powstałego wywaru, aż po dodawanie do niego chmieli i przypraw oraz fermentację napoju i jego rozlewanie. Pyszne?

 

Królowa fast-foodu i pop kultury

Miejscem, w którym pizzę odkryto na nowo, są Stany Zjednoczone. Tradycyjne śródziemnomorskie danie wpadło do fast-foodowego kanonu wraz z charakterystycznymi kartonowymi pudełkami na wynos czy kioskami sprzedającymi pojedyncze kawałki (slices).

Kilka lat temu zamawiając pizzę z dostawą, można było poczuć się jak w amerykańskim serialu, na przykład jak paczka rodem z „Przyjaciół”. Zapewne większość z nas ma wśród znajomych drugiego Joey’go Tribbianiego, którego ulubionym zamówieniem były po prostu... dwie pizze.

Lista znanych wielbicieli pizzy jest dłuższa. Czym byłyby lata 90. bez pizzożerców w postaci Wojowniczych Żółwi Ninja? Profesjonalne porcjowanie na kawałki przy użyciu katany, pizza na katar, pizza zamiast kart do gry i te wyrafinowane dodatki. Słynne marshmallows i pepperoni, truskawki i anchois – Michelangelo byłby zachwycony.

Nie oszukujmy się, pizza w wersji barowej nie należy do najbardziej eleganckich dań, ale skoro nawet Carrie Bradshaw z „Seksu w wielkim mieście” po wizycie w najbardziej modnych restauracjach nie odmawiała sobie porządnego kawałka z ekstra serem, to chyba nie warto się przejmować.

Pizza w USA została jednym z najpopularniejszych posiłków, a szybki sposób jej podawania rozprzestrzenił się na resztę świata. Pizza z ciągnącym serem i charakterystycznymi krążkami pepperoni stała się nieodłącznym elementem popkultury. Stoi na piedestale rankingu najbardziej znanych motywów, tuż przy puszkach zupy Campbell, Coli i Pepsi czy kanapce z Burger Kinga.

W czasie kiedy pop art został nieco odkurzony, te sławy pojawiają się we współczesnej modzie, designie i grafice. Co prawda filmik Macaulaya Culkina jedzącego kawałek pizzy zmontowany z Andym Warholem pochłaniającym hamburgera nie do końca został zrozumiany w świecie artystycznym, ale nadal warto zauważyć wpływ naszej bohaterki.

Rola pizzy nie ograniczyła się jedynie do epizodów w amerykańskich serialach. Właśnie włoska królowa była bohaterką wstępniaka do „Gorączki sobotniej nocy”, gdzie Tony pałaszuje dwa kawałki pizzy złożone w kanapkę, ustanawiając tym samym klasykę pizzożerstwa.

Rola w najbardziej kasowym filmie familijnym w historii? Culkin od dzieciństwa kochał pizzę, a w „Kevin sam w domu” przeszedł sam siebie, zamawiając ją w iście gangsterskim stylu. Kojarzycie Pizza Planet? Właśnie tam Buzz Astral i Chudy przeżyli kilka ciężkich chwil w legendarnym Toy Story. Spójrzmy jednak prawdzie w oczy, podobnie jak Andy, niewielu z nas pogardziłby pizzą w towarzystwie gier video i innych kosmicznych gadżetów.

W kontekście jedzenia i miłości polecamy też scenę z filmu „Jedz, módl się, kochaj”, w której kobieta o najszerszym uśmiechu w świecie show biznesu oznajmia: „I’m in relationship with my pizza”, sprzedając przy okazji kilka naprawdę mądrych spostrzeżeń na temat kobiecego ciała.

Trzeba przyznać, że geniusz tego okrągłego placka polega na jego prostocie – to właśnie dzięki niej jest to tak uniwersalne danie. Ciasto, sos i nasze ulubione dodatki. Smakuje dobrze w wykwintnej restauracji, na kanapie w domu, jedzona sztućcami czy prosto z pudełka. Pieczemy ją sami, kupujemy w knajpach i sklepach. Zamawiamy ją na imprezy i na wieczór przed telewizorem. Jest na naszych koszulkach, obudowach do telefonu i może być naszą nową pufą.

Obsesja? Może po prostu czysta, gastronomiczna miłość.