Pierwsi byli Starożytni Grecy. To oni jako pierwsi snuli teorie na temat wielkiego kontynentu leżącego na południu Ziemi, który miał równoważyć zamieszkane lądy na północy.
 

W XV w., kiedy odkrywcy zaczęli posuwać się wzdłuż brzegów Ameryki Południowej i Afryki, ów nieznany ląd przesuwał się na mapach na południe, ale nigdy całkowicie nie zniknął.
 

W 1642 r. gubernator generalny Holenderskich Indii Zachodnich zlecił Ablowi Tasmanowi (1603–1659), holenderskiemu nawigatorowi, zbadanie wybrzeży „Wielkiego Lądu Południowego”, które były widywane, ale nie zostały naniesione na mapy. Podczas swoich dwóch wypraw Tasman dotarł do wyspy nazywanej dziś na jego cześć Tasmanią, opłynął Australię, aby dowieść, że jest wyspą nie na tyle dużą, by uznać ją za „kontynent południowy”, i dotarł do Nowej Zelandii, gdzie walczył z zaciekłymi Maorysami, którzy przybyli na te wyspy około roku 1000 n.e.
 

W XVII w. eksploracje prowadzono na marginesie handlu. Mecenasi Tasmana uważali jego wyprawy za porażki, bo nie odkrył bogactw, choć przysporzył mnóstwa wiedzy na temat „wielkiego Morza Południowego”. Około 150 lat później kapitan James Cook (1728–1779) na zlecenie brytyjskiej admiralicji dokończył dzieła Tasmana – zajął dla Korony Brytyjskiej Australię i Nową Zelandię, dopłynął do wód antarktycznych, a ponadto dotarł na Hawaje i do północno-zachodnich wybrzeży Ameryki Północnej.
 

Chcesz poznać inne zaskakujące ciekawostki? Sięgnij po nasz numer specjalny!
 


Jak ogląda góry niewidomy alpinista? Jurek Płonka przemierza najwyższe pasma Europy i zdobywa kolejne szczyty. Posłuchaj jego opowieści!