Po pierwsze: szybkie wykrycie

Po pierwsze, jak najszybsze wykrycie pożarów daje strażakom większe szanse na utrzymanie ich na niewielkim obszarze. Z pomocą przychodzi tutaj nowe oprogramowanie komputerowe, które służy do modelowania zachowania się ognia, i które może pomóc w ocenie ryzyka jeszcze przed wybuchem pożaru, a następnie przewidywać jego drogę i rozwój.

Większość krajów o obszarach podatnych na pożary lasów posiada jakąś formę systemu wczesnego ostrzegania. Oceniają one temperaturę, wilgotność i prędkość wiatru. Daje to całkiem dobre wyobrażenie o tym, jak mogą wyglądać najbliższe dni i tygodnie. Kiedy przewidywana jest „krytyczna pogoda" - występowanie gorących, suchych wiatry lub burz z piorunami - technologia ta, w połączeniu z mozolnie zdobywanym doświadczeniem, pozwala planistom na wstępne rozmieszczenie wozów strażackich, buldożerów, samolotów i ekip uzbrojonych w łopaty i piły łańcuchowe w miejscach, gdzie będą mogły szybciej zareagować.

Jeśli ogień się pojawi, pierwszym krokiem w walce z nim jest wykrycie dymu. Może ono pochodzić od osoby zgłaszającej pożar lub, w odległych rejonach, z kamer i wież widokowych, które go wykrywają. W niektórych krajach przy pierwszych oznakach dymu wysyłane są samoloty gaśnicze. Inaczej jest jednak w Europie, gdzie samoloty te są mobilizowane dopiero po trzech lub czterech dniach.
Kiedy pożar jest już wykryty i znane jest miejsce jego występowania, przychodzi czas na tzw. „pierwszy atak”, czyli wysłanie zespołu szybkiego reagowania. Są to ekipy, które są w pełni wyposażone w sprzęt gaśniczy i pojazdy przewożące wodę. Jeśli miejsce jest nieco bardziej oddalone od szlaków komunikacyjnych, w USA np. od razu wysyłany jest samolot lub mały helikopter. Zazwyczaj jest to robione tylko w celu sprawdzenia terenu i pozwala na oszacowanie rozmiaru pożaru.

Suche i mokre techniki

Stosowane są zarówno suche, jak i mokre techniki gaszenia pożarów. Metoda sucha polega na tworzeniu granic poprzez wycinanie lasów i zarośli a czasami ich kontrolowane wypalanie wokół pożaru i pozwalaniu, aby sam się wypalił. Jeśli nie uda się stłumić ognia w ciągu pierwszej godziny, następuje następnej faza: „atak rozszerzony”. W tej sytuacji, potrzeba już znacznie więcej środków by poradzić sobie z żywiołem. Im więcej czasu daje się dzikim pożarom na rozprzestrzenienie się, tym większe się stają i tym trudniej je opanować.
W amerykańskiej Kalifornii, kiedy pożar przejdzie przez pierwszą fazę ludzkiej reakcji, tworzone są zespoły kontroli incydentów. Oznacza to, że w odpowiednich instytucjach władz lokalnych i zarządzania kryzysowego pracują całe sztaby ludzi, którzy koordynują działania i myślą o szerszej strategii walki z ogniem. 

Jeśli pożar jest w pobliżu miasta, gaszenie go angażowane są wszystkie dostępne siły. Początkowo są to tylko niewielkie pojazdy i strażacy, ale jak najszybciej do akcji skierowane są specjalistyczne wozy strażackie duże cysterny z wodą. Używane są też inne maszyny, takie jak buldożery, do usuwania roślinności i tworzenia wspomnianych granic wokół pożarów.

Taktyka, która jest stosowana, zależy od rodzaju terenu. Sposób walki z pożarem trawy różni się znacznie od sposobu walki z pożarem np. wysokiego lasu sosnowego. Ale ogólnie rzecz biorąc, jest to operacja dwufazowa, składająca się z ataków bezpośrednich i pośrednich.

Bezpośrednio atakowane są boki pożaru, aby zawęzić jego obszar. Często odbywa się to za pomocą wody, bezpośredniego duszenia ognia przez specjalne narzędzia (podobnie jak gasi się palącą trawę kocem) lub przez kopanie granic w ziemi równolegle do płomieni. Strażacy starają się działać z obszarów, które już zostały spalone, ponieważ jest mało prawdopodobne, aby ponownie się zapaliły.

Jeśli jednak ogień jest zbyt intensywny i nie można bezpiecznie wysłać ludzi i wozów strażackich do akcji, przechodzi się do ataków pośrednich. Oznacza to rozmieszczenie załóg z dala od pożaru i atakowanie go za pomocą samolotów. Można też zwalczać ogień ogniem, wypalając roślinność przed nadchodzącymi płomieniami. Kiedy nadchodzi faza ataków pośrednich, używane są głównie specjalistyczne samoloty do zrzucania środków przeciwpożarowych i wody. Ale gdy tylko dym staje się zbyt silny, a widoczność zbyt słaba, muszą być sprowadzone na ziemię. Inną formą ataku pośredniego jest też kopanie wspomnianych linii kontrolnych przed miejscem pożaru.

Udział w akcji gaszenia pożaru biorą wszystkie służby

Służby odpowiedzialne za opanowanie pożaru współpracują też ściśle z policją i wojskiem, aby ewakuować ludzi i zamykać drogi. Jeśli jest już za późno, aby mogli wyjechać, wtedy ludność lokalna jest wzywana do pozostania na miejscu i obrony. Wtedy bezpieczniej jest po prostu przygotować domy i pozostać w środku. W najgorszym przypadku w terenie działają setki ludzi, różne agencje i instytucje zaangażowane w akcję i oraz cała flota samolotów w powietrzu.

Można powiedzieć, że ogień jest pod kontrolą, gdy jest wokół niego funkcjonująca granica lub gdy jego centrum zaczyna wygasać. Innymi słowy - kiedy nie może się już dalej rozprzestrzeniać. Ale nawet gdy pożar jest już opanowany, trwa długi proces sprzątania i gaszenia wszelkich pozostałości po nim.

Kiedy już cała zewnętrzna część pożaru jest pod kontrolą i nie może się on poza nią wydostać, ekipy strażackie wchodzą na płonący obszar gaszą po kolei wszystkie płonące drzewa. Odbywa się to zazwyczaj przy pomocy ekip naziemnych i maszyn. Strażacy podkreślają, że niezwykle ważne jest upewnienie się, że wszystko wokół krawędzi obwodu pożaru jest ugaszone. W suchych warunkach, kilka dni lub nawet tygodni po pożarze, jeśli coś się jeszcze tli, a wiatr znów się wzmaga, iskra może spowodować drugi pożar. Dlatego proces oczyszczania terenu jest traktowany bardzo poważnie jako ostatni etap walki z pożarem.

Ugaszenie pożaru lasu to jeszcze nie koniec

Kiedy jest już po wszystkim, nawet kilka tygodni po ugaszeniu pożaru lasu teren jest wciąż patrolowany. W terenie strażacy oceniają, czy można go ponownie udostępnić ludziom i usuwane są drzewa, które mogłyby się przewrócić i zranić ludzi.

Odbudowa społeczności to najdłuższa część procesu po pożarze. Po dużym pożarze mieszkańcy terenów dotkniętych przez kataklizm mogą odczuwać jego skutki jeszcze wiele lat później. Zespół stresu pourazowego jest istotnym problemem, a np. rząd Australii zapewnia opiekę i doradztwo, aby ludzie mogli odbudować swoje życie i firmy.

Jak mówi Kirsten Langmaid, kobieta strażak z Australii: „Jako strażacy staramy się nie ulegać zbytnim emocjom. Widzisz, jak płoną farmy i domy, o których ocalenie walczysz przez 10 godzin. Ale potem patrzysz na sąsiedni padok lub dom, który udało ci się uchronić przed spaleniem i to sprawia, że wszystko jest tego warte. Najważniejsze jest jednak zapobieganie i odpowiedzialne zachowanie. Wielu pożarów można uniknąć, gdyby ludzie bardziej uważali i np. nie zaprószali ognia”.